Walki między żołnierzami Armenii i Azerbejdżanu rozpoczęły się w nocy z piątku na sobotę. Zginąć miało, wg różnych źródeł, od 50 do 150 osób. Sytuacja w strefie konfliktu jest nadal napięta.
Jak podaje Baku, straty po stronie ormiańskiej są znaczące: zlikwidowano 6 czołgów i 15 jednostek artylerii, a śmierć poniosło 100 żołnierzy. Azerbejdżan miał też odzyskać pełną kontrolę nad kilkoma strategicznymi wzniesieniami i osadami Górskiego Karabachu oraz umocnić swoje pozycje na nowej linii obrony. Źródła wojskowe Górskiego Karabachu mówią matomiast o strąceniu azerskiego śmigłowca (Baku tym informacjom zaprzecza) i zadaniu „wrogowi poważnych strat” w ludziach. Z kolei ministerstwo obrony Armenii oświadczyło, że „wróg został odparty” po tym, jak próbował przekroczyć linie obrony armii Górskiego Karabachu”. Baku utrzymuje, że azerska armia odpowiedziała jedynie na atak Armenii.
Wojna o Górski Karabach – ormiańską enklawę w Azerbejdżanie – między Azerbejdżanem i Armenią jest jednym z najpoważniejszych konfliktów terytorialnych i etnicznych po rozpadzie Związku Sowieckiego. W jej wyniku przesiedlonych zostało ok. 750 tys. osób. Pochłonęła tysiące ofiar: zginęło 6 tys. Ormian i 11 tys. Azerów.
Politycy ormiańscy, którzy początkowo opowiadali się za niepodległością Górskiego Karabachu, z czasem zaczęli prezentować postawy bardziej umiarkowane. Prezydent Armenii Lewon Ter-Petrosjan opowiedział się za zawarciem trwałego pokoju, który byłby oparty na rozwiązaniach kompromisowych, a nie na postulowanej wcześniej niepodległości regionu lub jego aneksji przez Armenię. Ter-Petrosjan uznał, iż przedłużanie konfliktu utrudnia jakąkolwiek współpracę regionalną. Opowiedział się za reorientacją ormiańskiej polityki zewnętrznej i rozluźnieniem związków z Rosją, przyjęciem orientacji prozachodniej i uznaniem Górskiego Karabachu za autonomiczną jednostkę w granicach Azerbejdżanu.
W lutym 1997 nowym prezydentem Armenii został Robert Koczarian, polityk silnie związany z Górskim Karabachem, opowiadający się wyłącznie za jego niepodległością lub integracją z Armenią.
Od 1998 miały miejsce półoficjalne kontakty skonfliktowanych stron, inicjowane głównie przez OBWE. Jednym z rozważanych w ich ramach projektów był przedstawiony w 1998 plan utworzenia przez Górski Karabach i Azerbejdżan wspólnej państwowości, w której ormiańska enklawa uzyskałaby szeroką autonomię, w tym uprawnienia do posiadania odrębnego wojska, prowadzenia własnej polityki wewnętrznej i międzynarodowe gwarancje zachowania swojego statusu. Projekt został odrzucony przez władze azerskie.
Pod naciskiem dyplomacji amerykańskiej Armenia i Azerbejdżan podjęły rozmowy na najwyższym szczeblu. Latem 1999 doszło do spotkania prezydentów obydwu państw, następnie rozmowy prowadzili ministrowie spraw zagranicznych Azerbejdżanu i Armenii, brali w nich udział także przedstawiciele samego Górskiego Karabachu.
Dążenia do uregulowania problemu Górskiego Karabachu nałożyły się na napięcia polityczne w obu krajach. Nowy prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, by zapewnić sobie sukcesję po ojcu, nie mógł poczynić zbyt daleko idących ustępstw na rzecz Armenii. Z kolei w Armenii 27 października 1999 na sali obrad parlamentarnych zostali zamordowani przewodniczący parlamentu Karen Demirczian i premier Wazgen Sarkisjan. W rezultacie na szczycie OBWE w Stambule, planowanym na listopada 1999, nie doszło do przełomu we wzajemnych relacjach obu państw, jakiego się spodziewano.
Od czasu podpisania zawieszenia broni w 1994 r. nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa, formalnie pozostaje częścią Azerbejdżanu. Azerbejdżan już wielokrotnie zapowiadał przejęcie siłą kontroli nad górskim Karabachem, a sSprzymierzona z Rosją Armenia ostrzegała, że nie pozostanie w tej sytuacji bierna.
Kresy24.pl
7 komentarzy
rene
2 kwietnia 2016 o 20:45Pamiętam pierwszą wojnę o Górny Karabach . Znam opowieści ludzi biąrących udział w tym konflikcie . Straszne to było . Oby to był fake !
Maciek
3 kwietnia 2016 o 23:23to nie fake tam wybuchła pełnowymiarowa wojna w tv już było
ABC
2 kwietnia 2016 o 21:05Rosja znowu szykuje jakieś szubrawstwo. Tam nie ma przypadków i wkrótce dowiemy się o co chodzi (azerski gaz i ropa?)
paco
2 kwietnia 2016 o 23:46Znowu żydostwo za pomocæ oberszatana chce zapalić przy południowych granicach rosji ogień wojny.Są w tym mistrzami!
JW
5 kwietnia 2016 o 00:17I zmusiło świętą Rosję do sprzedaży broni obu stronom
😉
SyøTroll
4 kwietnia 2016 o 07:59Nie jest prawdą, że Wojna o Górski Karabach jest „odpowiedzialna za przesiedlenie zostało ok. 750 tys. osób”. To konflikt przede wszystkim etniczny, on jest za ową wymuszoną migrację ludności odpowiedzialny, zaś wojna o Karabach to tylko najbardziej krwawy front, wojny azersko-ormiańskiej. Czy można go wygasić ? Obawiam się, że aczkolwiek wojnę można zakończyć to konfliktu nie uda się zakończyć, przyjmując świętość i nienaruszalność granic, właśnie dlatego, że w Karabachu mamy konflikt etniczny a nie międzypaństwowy o jakieś terytorium.
gegroza
4 kwietnia 2016 o 21:43Rosja i Turcja walczą rękami slabszych