Czegoś takiego Białoruś jeszcze nie widziała. 300 Chińczyków zatrudnionych na budowie kombinatu papierniczego pod Homlem ogłosiło w czwartek rano strajk, porzuciło pracę i wielką kolumną ruszyło na piechotę przez całą Białoruś na Mińsk.
Chińscy robotnicy protestują przeciwko opóźnianiu się wypłat, których nie dostają już trzeci miesiąc. Najpierw pokonali 25 km z miejscowości Dobrusz do Homla, a tam z jakichś powodów uznali, że nie pojadą do Mińska pociągiem tylko pójdą prawie 350 km pieszo.
I idą – większymi i mniejszymi kolumnami – eskortowani przez milicyjne suki i piesze patrole sił specjalnych OMON-u. Mówią, że chcą dostać się do chińskiego ambasadora w Mińsku. Na miejsce przybyło całe kierownictwo homelskiej milicji, które próbuje negocjować z wściekłymi Chińczykami. Na razie jednak milicja nie spróbowała zatrzymać ich marszu siłą.
To już drugi taki chiński „pieszy protest” na Białorusi. Pierwszy miał miejsce na trasie Prużany – Mińsk w 2009 roku. Wtedy jednak Chińczyków było mniej – tylko 60 i po pewnym czasie zgodzili się zawrócić.
Jednego można być pewnym – żadne białoruskie związki zawodowe, ani opozycja nie wpadłyby na pomysł takiego protestu w obronie praw pracowniczych, choćby robotnikom nie płacono nawet przez rok.
Można też powiedzieć, że „chińskie protesty”, których z czasem może być więcej, Aleksander Łukaszenka zafundował sobie na własne życzenie, ściągając w ostatnim czasie do kraju coraz więcej chińskich robotników. Pod Mińskiem powstało już nawet coś w rodzaju chińskiego miasteczka.
Kresy24.pl
4 komentarzy
ZygZag
2 lipca 2015 o 17:36Brawo Chińczycy ! Pełen szacun ! Wiecie jak walczyć o własne prawa. Wiecie, że żeby być szanowanym nie wolno dać się poniewierać. Brawo !
Woland98
2 lipca 2015 o 23:54Już tam jedzie Mijcja i Czołgi.
żulo
3 lipca 2015 o 00:29A najlepiej walczą o swoje prawa w Chinach…
Ożeu
3 lipca 2015 o 08:09Akurat teraz pewnie lepiej im by było w Chinach. Do czego to doszło.