Co najmniej 800 rosyjskich najemników walczy już w oddziałach Państwa Islamskiego – alarmuje The Independent. Rosyjski MSZ potwierdza: wśród islamskich terrorystów są Rosjanie. W Syrii płacą im znacznie lepiej niż w Donbasie. Czy strach przed terroryzmem w samej Rosji powstrzyma Putina przed wspieraniem islamistów przeciwko USA?
Kreml próbuje pomniejszać skalę zaangażowania jego obywateli w krwawą wojnę na Bliskim Wschodzie. Wiceminister spraw zagranicznych Michaił Bogdanow przyznaje się jedynie „do kilkudziesięciu Rosjan w szeregach islamistów”. Wiadomo jednak, że Rosja jest obecnie czwartym co do liczebności źródłem kadr dla bliskowschodnich terrorystów, po Tunezji, Arabii Saudyjskiej i Maroku. Werbowani są nie tylko żołnierze i oficerowie, ale także inżynierowie, technicy, lekarze, informatycy, a nawet dziennikarze, gdyż terrorystom najbardziej brakuje wykwalifikowanych kadr.
Dotychczas rosyjskie służby patrzyły na udział Rosjan w bliskowschodniej wojnie przez palce, a nawet po cichu temu sprzyjały biorąc pod uwagę antyamerykański charakter Państwa Islamskiego. Od kiedy jednak terroryści ogłosili, że zamierzają także „wyzwolić dla Allacha Czeczenię i Kaukaz” w Moskwie, a tym bardziej w Groznym zapanowało nerwowe poruszenie. Rosyjski satrapa Czeczenii Ramzan Kadyrow zaczął stawiać najemników z Syrii przed sądem i zapowiedział, że „zniszczy każdego kto podniesie rękę na Rosję i Putina”.
W Moskwie już w 2012 roku FSB aresztowała szereg działaczy radykalnej organizacji islamskiej Hezb ut-Tahrir z Tadżykistanu i Kirgistanu, u których znaleziono broń i granaty. Podobno próbowali oni w stołecznych meczetach werbować potencjalnych terrorystów do zamachów samobójczych. Wtedy jednak część opinii publicznej odebrała działania FSB bardziej jako „pozorowanie walki z terroryzmem” i zwalczanie ruchu muzułmańskiego w Rosji.
Ekspert Rais Sulejmanow z Instytutu Polityki Strategicznej twierdzi, że werbowanie Rosjan na wojnę w Syrii rozpoczyna się zwykle przez sieci społecznościowe, a potem spotkania w kawiarniach i moskiewskich meczetach. „Werbunek odbywa się także na Powołżu i Kaukazie, a w Tatarstanie funkcjonują już nawet tajne bazy wahhabitów” – twierdzi Sulejmanow.
Według niego, przerzucenie najemników na Bliski Wschód jest bardzo proste – albo jadą przez Turcję, która praktycznie nie kontroluje osób jadących do Syrii, albo po prostu lecą jako turyści do Damaszku, wykorzystując ruch bezwizowy między Rosją i Syrią. „Osobiście znam kilka osób z Tatarstanu, które pojechały w ten sposób walczyć w szeregach Państwa Islamskiego” – mówi Sulejmanow.
Alarmujące informacje potwierdza także rosyjski arabista prof. Efim Rewzan. „Jestem więcej niż pewien, że struktury Państwa Islamskiego działają w naszym kraju. Islamiści płacą świetnie. Często oferują informatykom, inżynierom i dziennikarzom pracę przez internet, bez ruszania się z Rosji, albo na terenie jakiegoś bardziej spokojnego islamskiego kraju. Jest to atrakcyjne szczególnie dla tych rosyjskich muzułmanów, którzy nie identyfikują się z Rosją” – mówi prof. Rewzan.
Jak wylicza inny arabista – Roman Siłantjew, w Rosji w szeregach wahhabitów działa już nawet 700 tys. osób, a na islam coraz częściej przechodzą etniczni Rosjanie. Dotychczas bowiem Putin tolerował rozwój tych ruchów, mając nadzieję, że uda mu się skierować jej głównie przeciwko USA. Czy w obliczu zagrożenia samej Rosji polityka ta ulegnie zmianie – dowiemy się pewnie już niebawem.
Kresy24.pl / Gazeta.ru, The Independent
4 komentarzy
muniek
9 października 2014 o 13:35na pohybel roSSji i islamistom !!! Brawo sabaki 🙂 he he
axa
9 października 2014 o 16:12A skąd ci „islamiści” mają kasę, że tak świetnie płacą?
rezolutek
10 października 2014 o 07:15Po ostatnich bombardowaniach zostało ich połowę mniej. Jak wróci ich do Rosji 10% to ich zmieszczą do jednego autobusu….
Iron men
11 października 2014 o 19:40Przez morze czarne nie przejdą raczej się przed nimi nie rozstąpi, a, choćby nawet jeszcze, niechcący by ich ktoś po drodze zbił albo co gorsza z kija potraktował i, po co ,im, to.