Choć tzw. czarna lista Ukraińców z zakazem wjazdu do Rosji i na Białoruś została sporządzona przez służby obydwu krajów, to na terytorium Białorusi obywatele Ukrainy mogą wjechać legalnie, – zapewnia minister spraw wewnętrznych Białorusi Igor Szunewicz, w rozmowie z portalem tut.by.
– Nasz kraj nie ma do nich żadnych pretensji. Te 300 tysięcy Ukraińców, – wyjaśnia szef MSW Białorusi, mają zakaz wjazdu do Rosji, a lista u nas jest wspólna, rosyjsko – białoruska.
Według Szuniewicza, na czarnej liście Białorusi jest 1,7 miliona osób, z czego 1,5 miliona zostało wpisanych z inicjatywy Rosji. Na liście jest 300 tysięcy Ukraińców.
„Wykazy osób objęte zakazem wjazdu zostały ujednolicone stosowną umową zawartą pod koniec 2015 roku, aby niepożądane osoby nie przeszły do Rosji przez otwartą granicę białorusko-rosyjską. A granica, została faktycznie przywrócona 8 lutego, gdy Rosja wprowadziła na granicy z Białorusią strefę przygraniczną. Wszyscy cudzoziemcy, kierowani są przez rosyjską straż graniczną do najbliższego międzynarodowego przejścia granicznego” – tłumaczył Szuniewicz.
Rzecznik FSB powiedział z kolei Eeuroradio, że specjalne patrole działają nawet na drogach leśnych.
Jeżeli kontrola paszportowa na granicy została przywrócona, to dlaczego Białorusini wciąż nie wpuszczają do siebie Ukraińców z rosyjskiej „czarnej liście”?
„Rosyjska straż graniczna nie jest w stanie zamknąć granicy białorusko-rosyjskiej całkowicie – w taki sposób, żeby nikt nie mógł przemknąć”,- wyjaśnia szef białoruskiego Departamentu Obywatelstwa i Migracji Aleksiej Biegun.
„Kontrola nie jest totalna. Między Białorusią i Rosją są tysiące dróg. Niedawno je liczyliśmy. Ile oni musieliby tam strażnic postawić? Po za tym, istnieją także zobowiązania międzynarodowe, które musimy wypełnić”, – tłumaczył funkcjonariusz.
Tym niemniej obywatele Ukrainy z rosyjsko – białoruskiej czarnej listy mogą wjechać na Białoruś bez jakichkolwiek problemów ze strony białoruskich organów ścigania. Ale muszą o tym pomyśleć zawczasu.
„Zgodnie z umową z Federacją Rosyjską, decyzję o jego wpuszczeniu (obywatela Ukrainy z rosyjskiej czarnej listy- red.) musimy podjąć przed jego wjazdem na nasze terytorium. Dlatego taki człowiek, powinien wcześniej zwrócić się do nas pisemnie z pytaniem, czy zostanie wpuszczony. Taki mechanizm działa. Jeśli właściwe organy na Białorusi uznają, że są podstawy, by go wpuścić, poinformują go i przekazują informacje do wszystkich innych organów”, – tłumaczy Biegun.
Taka osoba jest ostrzegana o odpowiedzialności karnej, która na niej zaciąży w przypadku, jeśli oprócz Białorusi pojedzie dalej do Rosji!
Kresy24.pl
4 komentarzy
Japa
1 marca 2017 o 21:21Ciekawe czy polskie służby sporządziły listę UPAińców, którzy mogą stanowić zagrożenie dla R.P.? Czy wpuszcza się wszystkich bez wyjatku? Moja wiedza jest taka, ze Ukrainiec po deporcie wraca na nowym paszporcie i dalej handluje fajami na bazarze.
1andrzej
2 marca 2017 o 09:42Tak, jest taka lista. A na pierwszym miejscu niejaki „Japa ruski”.
pol
2 marca 2017 o 09:31No toś zabił ćwieka ! handel fajkami jako zagrożenie dla Najjaśniejszej RP. To odkrycie godne nobla i powinienes dostac co najmniej Orła Białego albo za zasługi dla obronności kraju jak Misio ! he he he rozdają teraz blaszki w ilościach hurtowych jak leci i byle komu to może sie załapiesz ? he he .
SyøTroll
2 marca 2017 o 10:13To dobrze, że „umiarkowani proeuropejscy” Ukraińcy mogą wjechać na Białoruś, będzie łatwiej ich ewakuować do Europy.