Chociaż tajny plan wojny Rzeczypospolitej z Turcją został w pełni zdekonspirowany dopiero po wybuchu powstania ukraińskiego wiosną 1648 roku, to jednak Chmielnicki wcześniej robił użytek z udostępnionej mu przez Władysława IV wiedzy i skradzionych Barabaszowi dokumentów.
Znając, na przykład, nieprzychylność magnaterii dla królewskich planów (obawiali się wzmocnienia władzy monarchy po jego ewentualnym sukcesie wojennym), w swych wystąpieniach niby sprzyjał królowi, gdy uświadamiał słuchaczy, że magnaterię należy potępiać nie tylko za ciemiężenie narodu, ale także za sprzeciwianie się woli królewskiej. Przebiegłą retoryką zamierzał Chmielnicki uśpić czujność obozu królewskiego i jednocześnie zyskać poklask Kozaków.
Zabieg się udał – były pisarz wojsk zaporoskich i aktualny ich setnik został obrany hetmanem kozackim, choć w oficjalnych kontaktach przedstawiał się skromnie jako starszy wojska zaporoskiego. Swoje prawdziwe intencje ujawnił Chmielnicki już na początku powstania, gdy wszedłszy w sojusz z wrogim Rzeczypospolitej chanem Islamem III Girejem postanowił realizować hasło, jakim szermował na zgromadzeniach kozackich: „Lachy za San”. Do pierwszych starć między wojskami Rzeczypospolitej a armią Chmielnickiego doszło nad uroczyskiem Żółte Wody.
Trwające tam od 29 IV do 16 V 1648 r. starcia zakończyły się klęską polskiej strony, która nie wiedząc o kozacko- tatarskim sojuszu nadziała się na nadspodziewanie silnego przeciwnika. Na przegraną złożyło się wiele czynników, z których głównym był błąd polegający na podziale polskiej siły zbrojnej na trzy oddzielne zgrupowania. Podział ten ułatwił wchodzącym w skład polskiej armii kozakom rejestrowym zdradę i przejście na stronę powstańców. Oddział polski, dowodzony przez 24-letniego Stefana Potockiego, został rozbity po 18 dniach obrony przez 10-krotnie silniejszą armię tatarsko- kozacką Młody dowódca poniósł śmierć na polu bitwy. 26 maja 1648 r. pod Korsuniem doszło do drugiej bitwy, ponownie wygranej przez Chmielnickiego.
Tym razem istotną przyczyną klęski, poza dysproporcją sił (trzykrotna przewaga kozackiego hetmana), było fatalne w skutkach dowodzenie polskimi wojskami koronnymi przez niezgrany duet w osobach wielkiego hetmana koronnego Mikołaja Potockiego i wielkiego hetmana polnego Marcina Kalinowskiego. Obydwaj pełni pychy magnaci nie doceniali przeciwnika, a przy tym byli niezdolni do szybkiego uzgadniania i podejmowania decyzji; ponadto: pierwszy raczej nie wylewał za kołnierz, a drugi z uwagi na słaby wzrok nie ogarniał pola bitwy dalej niż na ćwierć kilometra.
Obydwaj dostali się do niewoli. W międzyczasie zmarł król Władysław IV Waza (20 V 1648 r.) i nastało półroczne bezkrólewie. W tej sytuacji ciężar walki przeciwko Chmielnickiemu musiał wziąć na siebie wojewoda ruski książę Jeremi Wiśniowiecki – wielki magnat na Zadnieprzu, posiadacz olbrzymich latyfundiów i wielotysięcznej armii, która po klęskach wojsk koronnych stała się jedyną siłą mogącą powstrzymać kozacko-tatarskie zagrożenie. Przez dwa miesiące Wiśniowiecki dyslokował ludzi i majętności ruchome z Zadnieprza na Podlasie i następnie do Żytomierza.
Na terenach pozbawionych zbrojnej osłony, żywioł zaporoski (tak zwane pułki ludowe) dokonywał rzezi, zniszczeń i rabunków; pastwiono się nad polską szlachtą i administracją majątków oraz ludnością żydowską; niszczono katolickie obiekty sakralne, w celach rabunkowych wywlekano trupy z trumien, opornych traktowano okrutnie – nawet żywcem obdzierano ze skóry. Odwet Wiśniowieckiego miał być równie bezlitosny.
Adam JERSCHINA Polonia Charkowa №3(137) r.2014
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!