Książę Jeremi Wiśniowiecki (1612- 1651) był Rusinem nietypowym, bo silnie identyfikującym interes prywatny z interesem swojego państwa – Rzeczypospolitej, dla której szacunek wyraził między innymi przyjęciem wyznania katolickiego; dziś nazwalibyśmy go pro państwowcem.
Jako potężny magnat o krewkim charakterze i ambicji pierwszego pana na Rusi, postanowił walczyć z Chmielnickim bez dyplomatycznych sztuczek i jakichkolwiek ustępstw na rzecz Kozaków. Do pierwszej bitwy między panem i buntownikiem doszło pod Konstantynowem w dniach 26-28 VII 1648 r. Wiśniowiecki błysnął nieprzeciętnym talentem taktycznym – mając do dyspozycji 8 tysięcy żołnierzy mocno przetrzebił 60-tysięczną armię powstańczą dowodzoną przez zahartowanego w licznych bojach pułkownika Maksyma Krzywonosa*.
W dwóch starciach zginęło 10-15 tys. powstańców, co wobec nikłych strat polskich (200-300 żołnierzy) tyleż rozsławiło Wiśniowieckiego, co skompromitowało Krzywonosa. Nierozstrzygnięta bitwa nie mogła mieć większego znaczenia strategicznego – nie powstrzymała marszu Kozaków, którzy wkrótce zajęli Wołyń i Podole. Zanim talent Wiśniowieckiego miał zaważyć na losach powstania Chmielnickiego, Polacy bez tegoż dowódcy doznali dotkliwej klęski pod Piłowcami na pograniczu Podola i Wołynia. W dniach 23-25 IX 1648 r. doszło tam do konfrontacji ok. 20-25 tys. Kozaków dowodzonych przez Chmielnickiego z ok. 30 tys. Polaków podległych trzem regimentarzom wyznaczonym przez sejm konwokacyjny** na dowódców w miejsce hetmanów wziętych do niewoli pod Korsuniem.
Chmielnicki drwił z owych nowych dowódców – jako rzekomo pozbawionych wiedzy, doświadczenia i charakteru; przezwał ich: „Łaciną” (Mikołaj Ostroróg), „Dzieciną”(Aleksander Koniecpolski) i „Pierzyną” (Władysław Dominik Zasławski- Ostrogski). Niestety, rozwój wypadków pokazał, że kozacki hetman mógłby sobie jeszcze bardziej pofolgować. Polskie siły, jako przemieszane ze sobą wojska prywatne i koronne, a do tego mające zamiast jednoosobowego dowództwa skłócone miernoty na czele, musiały przegrać. Ale trzeba dodać, że przegrały haniebnie, bo na wieść o nadchodzeniu Tatarów dla wsparcia Chmielnickiego, dowódcy i potem szlachta z pospolitego ruszenia w popłochu uciekli.
Jako jeden z pierwszych pole walki opuścił późniejszy zdrajca Hieronim Radziejowski. W porządku wycofała się jedynie piechota pod wodzą pułkownika Samuela Osińskiego, która osłaniała odwrót ponosząc duże straty. Kozacy z opuszczonego obozu polskiego zagarnęli tabory i artylerię (m.in. 100 dział). Po bitwie połączone wojska Chmielnickiego i Islam Gireja ruszyły w głąb Rzeczypospolitej, docierając bez przeszkód aż pod Lwów i Zamość. W wyniku klęski Rzeczpospolita utraciła na parę lat kontrolę nad znacznymi obszarami Podola i Wołynia.
*) Maksym Krzywonos (ur. ok. 1600 – zm. 1648) – pułkownik czerkaski kozackiego wojska zaporoskiego, jeden z głównych przywódców powstania Chmielnickiego. Pochodzenie nieznane, według jednej wersji pochodził z Mohylowa lub Ostroga, według innej – ówczesnego niemieckiego źródła – był Szkotem (przydomek miałby wówczas być dosłownym tłumaczeniem szkockiego nazwiska Cameron). Brał udział m.in. w bitwach pod Żółtymi Wodami, Korsuniem, Konstantynowem i Piławcami. Zdobył m.in. Bar, Krzemieniec i Połonne. Brał udział w oblężeniu Lwowa w 1648 roku, gdzie zdobył Wysoki Zamek. Zmarł podczas oblężenia Zamościa przez wojska kozackie. Przyczyną śmierci Krzywonosa miała być dżuma, jaka w formie epidemii wybuchła podczas oblężenia Zamościa, rana otrzymana w walce; pojawiają się także informacje o otruciu pułkownika przez jezuitów albo zamordowaniu go na rozkaz Bohdana Chmielnickiego, z którym był niejednokrotnie skonfliktowany, reprezentując radykalne, wojenne skrzydło wśród starszyzn kozackiej. **) Sejm konwokacyjny – sejm zwoływany z nastaniem bezkrólewia dla ustalenia terminu elekcji; konwokacja – przywołanie lub zebranie, zwołanie.
Adam JERSCHINA
ad************@on**.pl
Polonia Charkowa Nr 4 (138) 2014 r.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!