Przedostatni dzień obrony Lwowa. Nastroje wśród ludności minorowe. Trwają rozmowy kapitulacyjne z Sowietami.
Wobec rysującej się możliwości bombardowania miasta, dowódca Okręgu Korpusu nr VI, Władysław Langner, zarządził, aby pod żadnym pozorem nie usuwać ludności cywilnej z piwnic i schronów.
Tego dnia w jednym z dokumentów padnie nazwa uwidocznionego na zdjęciu powyżej Cmentarza Obrońców Lwowa (na ogół zwanego Cmentarzem Orląt) – w ówczesnej formie architektonicznej…
—
DZIEŃ 14 – 21 września 1939
„21 września 1939, Lwów.
Mjr T. Strowski do gen. F. Sikorskiego. Meldunek o śmierci ochotnika Józefa Kurca.
D-two Odcinka Zachód
p.odcinek mjra Strowskiego
mp 21 IX 39
Dctwo Grupy Obrony Lwowa
gen. Sikorskiego
w mp
Melduję, że w dniu 20 IX 39, zginął na tyłach nieprzyjacielskich ochotnik – asystent Politechniki Lwowskiej Kurc Józef z kompanii zwiadowczej – penetrując jako dowódca patroli zwiad[u] tereny zajęte przez npla.
Wymieniony działał na powierzonych mu odcinkach od początku akcji, świecąc przykładem poświęcenia i bohaterstwa wszystkim oddziałom na moim odcinku.
Proszę Pana Generała o wyrażenie śp. Kurcowi Józefowi pochwały w rozkazie dziennym, oraz wydanie rozkazu pochowania zwłok na cmentarzu Obrońców Lwowa z honorami wojskowymi.
T. Strowski
mjr i dca
Oryginał, rękopis
Adnotacje u dołu: Zwłoki och. Kurca Józefa złożone są mp d-twa pododcinka: Częstochowska l. 7a.
Pogrzeb urządził (trumna-krzyż) ks. kap. Odejowski. Obceny przy pogrzebie ppor. rez. lek. Silberwalf. Pochowany 21 IX 39. h. 12.15 na cmentarzu Obrońców Lwowa. H. Kossak„
—
„Cmentarze rosną, maleje liczba obrońców”, że posłużymy się Lwowianinem Zbigniewem Herbertem.
Adnotacja pisana kursywą jest niesłychanie istotna – z niej bowiem dowiadujemy się, że prośbie majora Strowskiego, aby Józefa Kurca pochować na Łyczakowie stało się zadość. Rzecz odbyła się sprawnie – na pewno w obrębie pół-doby.
Po wtóre, warto zwrócić uwagę na łączność między obroną Lwowa z lat 1918-1919 w czasie walk polsko-ukraińskich, a tą z września 1939. Jej wyrazem jest złożenie bohatera Września na Cmentarzu Orląt.
To nie jest równanie naszych przeciwników – to jest równanie bohaterstwa obrońców.
I jeszcze jedna uwaga – z gatunku przewrotnych. Nie znam dziejów rodziny Józefa Kurca, ale przypuszczam, że pierwotnie nazwisko, o którym mowa, pisane było „Kurtz”. A więc mielibyśmy do czynienia z polskim żołnierzem niemieckiego pochodzenia walczącego z niemieckim agresorem.
Czy był to w II RP przypadek odosobniony? Indywidualne postawy zależały od wielu czynników, m.in.: stosunków mniejszości niemieckiej z otaczającymi Polakami, stopnia asymilacji, zaszłości historycznych, etc.
Większość z nas pamięta niesławne listy konskrypcyjne, dzięki którym wkraczający Niemcy z łatwością likwidowali Polaków będących zagrożeniem dla III Rzeszy – głównie inteligentów. Na przykład w Bydgoszczy.
Pozwolą Państwo w tym miejscu na historię osobistą. Brat mojego pradziadka Robert Geyer [mocne niemieckie nazwisko, prawda?], nazywany niekiedy ostatnim „Lodzermenschem” zginął w grudniu 1939 roku z rąk gestapo wskutek odmowy podpisania folkslisty.
Zresztą nie trzeba daleko szukać – wśród niemieckich Polaków, którzy polegli z ręki niemieckiej figuruje generał Józef Hauke-Bosak, powstaniec styczniowy, a następnie żołnierz walczący po stronie Francji w wojnie 1870-71, poległy pod Dijon.
Być może trzeba pozbierać tych porządnych „Niemców” i rąbnąć im pomnik, np. w Warszawie, żeby od razu na dzień dobry odeprzeć zarzut, jakobyśmy byli „zoologicznymi germanofobami”.
Z drugiej strony rodzi się pytanie: czy w ogóle warto? Czy naprawdę musimy światu udowadniać, że a priori nie mamy nic do naszych zachodnich sąsiadów? A może to oni – jednakowoż – powinni się zastanowić, czy wyrośli mentalnie z koncepcji czystości rasy i hasła 1000-letniej Rzeszy?
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!