W sobotę, 26 kwietnia, „Liga Wolnych Narodów” próbowała zwrócić uwagę Polaków na problemy więźniów politycznych z republik narodowych Rosji. O więźniach tych mówi się tylko wyjątkowo lub wcale. Działacze Ligi uważają, że brak takiej uwagi należy tłumaczyć niechęcią moskiewskiej opozycji do zwracania uwagi na problemy narodów, które coraz częściej opowiadają się za niezależnością swoich terytoriów od Rosji.
Akcja rozpoczęła się o godzinie 20:00 na placu Zamkowym. Skrzypaczka zagrała tatarskie, baszkirskie i kałmuckie melodie narodowe. Na ścianie dzwonnicy kościoła św. Anny wyświetlono portrety więźniów politycznych z republik narodowych.
Najbardziej znanym z nich jest działacz polityczny Aleksander Gabyszew, który nazywał siebie „wojowniczym szamanem”. W 2019 r. zorganizował pieszy marsz z Jakucka w kierunku Moskwy, twierdząc, że zamierza „egzorcyzmować demona z Kremla”. Marsz ten zwrócił uwagę na niego opozycyjnej opinii publicznej. Przede wszystkim w regionach syberyjskich. Władze przestraszyły się rosnącego poparcia dla szamana. Oskarżono go o „publiczne nawoływanie do ekstremizmu” i w rezultacie przymusowo zamknięto w szpitalu psychiatrycznym. W ten sposób Gabyszew stał się jedną z pierwszych ofiar odrodzonej przez Putina sowieckiej psychiatrii represyjnej.
Innym więźniem politycznym, którego portret pojawił się na ścianie, jest Fail Ałsynow, eko-aktywista i jeden z liderów baszkirskiego ruchu narodowego. Został on osobiście potępiony przez szefa Republiki Baszkortostanu, Radija Chabirowa, który jest protegowanym Moskwy. Aktywista trafił za kratki na kilka lat tylko za słowa, które wypowiedział podczas wiecu lokalnych mieszkańców. To norma w dzisiejszej Rosji.
Zinnur Agliullin to 73-letni mieszkaniec sąsiadującego z Tatarstanem Baszkortostanu i weteran tatarskiego ruchu narodowego. Aresztowany w 2024 r. również za samo zabranie głosu.
Wraz z rozpoczęciem przez Rosję inwazji na Ukrainę na pełną skalę, Moskwa zaczęła ze zdwojoną energią dokręcać śrubę w republikach narodowych, mówi Raisa Zubarewa, organizatorka akcji i członkini „Ligi Wolnych Narodów”.
“Wiele osób uważa, że Rosję zamieszkują głównie Rosjanie. Jest to jednak kłamstwo rozpowszechniane przez Kreml. Na terytorium Federacji Rosyjskiej znajdują się 24 republiki narodowe, w których żyją narody niesłowiańskie. Każda z nich ma własną historię, kulturę, język i prawo do własnej państwowości. Ale teraz nasze ziemie są koloniami, żyjemy pod rosyjską okupacją” – powiedziała Zubarewa.
Uważa, że Polacy powinni pozytywnie odebrać akcję, ponieważ „naród polski bardzo dobrze wie, co to znaczy stracić niepodległość, stracić synów i córki w obozach”.
Podobnego zdania jest Wiaczesław Siwczyk, reprezentujący białoruski opozycyjny ruch solidarnościowy „Razem”, który przyjechał wesprzeć działaczy „Ligi Wolnych Narodów”.
Przypomina on, że to właśnie w Polsce między pierwszą a drugą wojną światową narodził się „prometeizm” – ruch polityczny i intelektualny, którego przedstawiciele dążyli do wsparcia ruchów narodowych, rozpadu imperium bolszewickiego i utworzenia na jego gruzach szeregu niepodległych państw sprzymierzonych z Polską.
Według Siwczyka polskie elity w ogóle rozumieją, czym jest dziś Rosja Putina, ale nie wszysсy rozumieją, jaki mechanizm należy zastosować, aby „uniknąć trzeciej wojny światowej i innych kataklizmów”.
“Tym mechanizmem jest upadek imperium zła, czego nie uświadomiły sobie jeszcze zachodnie elity. Co więcej, nadal istnieje poważne dziedzictwo sytuacji, która powstała podczas drugiej wojny światowej, kiedy Zachód był sojusznikiem reżimu stalinowskiego. Restrukturyzacja świadomości jeszcze nie nastąpiła. Jako pierwsze zdały sobie z tego sprawę kraje Europy Wschodniej, które znajdowały się pod rządami komunistów. Nie wiem, kiedy i w którym regionie pojawi się nowa wersja prometeizmu. Ale jest to absolutnie konieczne, w oparciu o interesy tych krajów, które sąsiadują z takim zagrożeniem jak imperialna Rosja” – przekonuje Siwczyk.
Przedstawiciel ruchu “Razem” uważa, że akcje poparcia dla więźniów politycznych z republik narodowych Rosji powinny odbywać się we wszystkich europejskich miastach, aby „obudzić opinię publiczną na Zachodzie”.
“Jest to nasz gest solidarności z rdzennymi więźniami politycznymi, którzy są prześladowani przez Kreml za dążenie do wolności, obronę swojej kultury, języka i prawa do samostanowienia. Rosja od dziesięcioleci prowadzi politykę przymusowej asymilacji i tłumienia ruchów narodowych. Akcja uwidoczniła tych, o których milczą rosyjskie media i przypomniała światu, że walka o wolność narodów trwa i wymaga międzynarodowej uwagi i wsparcia” – mówi Władisław Żywica, przewodniczący Centrum Republikańskiego w Smoleńsku. Jest on byłym deputowanym do Dumy Obwodowej w Smoleńsku, który uciekł z Rosji przed represjami. Opowiada się za utworzeniem niezależnej republiki smoleńskiej.
Innym uczestnikiem akcji był Władisław Ammosow, były rosyjski wojskowy, Jakut, który uciekł do Ukrainy i walczył przeciwko rosyjskim wojskom w składzie batalionu “Syberia”.
“Nikt nie zwraca uwagi na więźniów politycznych z naszych republik. Więc to tonący muszą ratować tonących, a my jesteśmy jedynymi, którzy mogą o nich walczyć. Więc im więcej takich akcji, tym lepiej. Dla mnie dzisiejsza akcja jest częścią wojny. Gdyby wojnę można było wygrać takimi akcjami, zorganizowałbym ich tysiące. Ale myślę, że nadejdzie dzień, kiedy pójdziemy wyzwalać naszych rodaków z bronią w ręku” – powiedział Ammosow.
Opr. Andrei Grigorev, współpracownik Radia “Swoboda”
2 komentarzy
LT
28 kwietnia 2025 o 19:23Taka akcje powinni przeprowadzic w Waszyngtonie przed bialym domem.
Prezydent Donald Trump potraktowalby ich z wielkim poparciem.
Ulisses
28 kwietnia 2025 o 22:22Niby dla czego. Trump ma to gdzieś