Zdaje się, że nie do końca wzięliśmy pod uwagę czynnik społeczny, analizując sytuację na Białorusi. Żyliśmy w przekonaniu, że Białoruś to kraj spokojny, w którym żadnego Majdanu nigdy nie będzie. Tymczasem …
Proponujemy Państwu fragment rozmowy, jaką przeprowadził z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim Paweł Purski
(…) Zdaje się, że nie do końca wzięliśmy pod uwagę czynnik społeczny, analizując sytuację na Białorusi. Żyliśmy w przekonaniu, że Białoruś to kraj spokojny, w którym żadnego Majdanu nigdy nie będzie.
Białoruś uchodziła za oazę spokoju i apatii. Wprowadzenie przez reżim podatku od pasożytnictwa wywołało jednak opór społeczny. Wyczerpaniu uległa legenda Aleksandra Łukaszenki jako przywódcy, który zapewnia stabilizację. Wydaje się również, że system społeczno-gospodarczy na Białorusi osiągnął kres możliwości rozwojowych. Był on w znacznej mierze oparty na niskich cenach surowców energetycznych przesyłanych z Rosji. Rozpad Związku Sowieckiego postawił Rosję w roli kolonii surowcowej, bo rafinerie i inne „końcówki systemu” nie znajdywały się na jej terytorium, ale położone były na terytorium innych republik bądź imperium zewnętrznego (jak terminale portowe w państwach bałtyckich czy Naftoport w Gdańsku). Białoruś utrzymywała się, przetwarzając tanią ropę rosyjską i sprzedając jej produkty z zyskiem.
Ten model uległ jednak wyczerpaniu, bo Rosja nie chce już subsydiować białoruskiej gospodarki tanią ropą?
Władimir Putin widzi, że gospodarka rosyjska się kurczy i brak jest perspektyw powrotu do wzrostu, który opierał się na wysokich cenach ropy i gazu. Powodowały one opłacalność rozwoju technologii wydobycia ze złóż niekonwencjonalnych. Te technologie już się rozwinęły i nie ma powrotu do sytuacji, w której nie istniały. Ilość surowców energetycznych na rynku nigdy nie będzie już tak niska, jak u szczytu cen w 2008 roku. Do tego zdjęto sankcje z Iranu, który odrabia trzydziestoletnie zapóźnienia i niechętnie poddaje się dyscyplinie coraz słabszego OPEC. Jeśli jeszcze Amerykanie – a zapowiada to prezydent Donald Trump – zliberalizują handel surowcami energetycznymi, to gospodarka rosyjska drastycznie osłabnie. Dlatego Putin, nie mogąc legitymizować władzy przez sukcesy gospodarcze, musi polegać na sukcesach imperialnych. Na Ukrainie wydaje się to już nieosiągalne, a przynajmniej kosztowne. W państwach bałtyckich niosłoby to wysokie ryzyko olbrzymiej klęski wojennej, bo w starciu z NATO Rosja na pewno przegra.
Białoruś jest po prostu łatwym łupem dla Kremla?
Na razie najtańszym scenariuszem jest opanowanie Białorusi i przedstawienie tego jako sukcesu imperialnego w odradzaniu się potęgi rosyjskiej. Dlatego jest to prawdopodobne (…).
Rozmowa ukazała się w „Nowej Europie Wschodniej”, tu przeczytasz całość
6 komentarzy
Kazimierz S
10 lutego 2018 o 16:241. Co do Łukaszenki.
>>Wyczerpaniu uległa legenda Aleksandra Łukaszenki jako przywódcy<>Wydaje się również, że system społeczno-gospodarczy na Białorusi osiągnął kres możliwości<<
Białoruś przeżyła już znacznie poważniejsze kryzysy, więc ma Pan rację: "wydaje się" Panu tylko.
Kazimierz S
10 lutego 2018 o 16:27Podobnie wielu miało podobne życzenia co do innych reżimów, tymczasem Castro’wie na Kubie czy Kim’owie w Korei mają się dobrze od wielu dekad.
Kazimierz S
10 lutego 2018 o 16:342. W innej części wywiadu Grajewski podaje:
„Recepty Romana Dmowskiego na polską politykę zagraniczną odpowiadały ówczesnym realiom geopolityki światowej.(…) Dziś proste odwoływanie się do rozwiązań czy analiz sytuacji międzynarodowej sprzed stu lat jest pewną aberracją polityczną, której Dmowski by się wstydził.”
Ciekawym, dlaczego nie widzi Grajewski, że idea Giedroycia sprzed wielu dekad, dawno nie zdała egzaminu i również powinna być traktowana jako „aberracja polityczna”?!?!?
Jarema
12 lutego 2018 o 10:22Dokładnie, mam to samo zastrzeżenie, choć koncepcja Giedrycia/Miroszewskiego jest mimo to o połowę młodsza.
Kazimierz S
10 lutego 2018 o 16:473. Co do Anschluss Białorusi:
„opanowanie Białorusi i przedstawienie tego jako sukcesu imperialnego w odradzaniu się potęgi rosyjskiej(…) jest to prawdopodobne”
Pragnę tylko zauważyć, że sam Pan przestrzega przed konsekwencjami własnego błędu. Przyznaje się Pan do porażki, szukając winnych… no właśnie gdzie?- w niskich cenach ropy? 😉
Jarema
12 lutego 2018 o 10:56Ja się zgadzam, że w interesie Polski nie jest odrodzenie imperium Rosyjskiego, czyli zajęcie ziem LBU i ten cel faktycznie musi kształtować polską politykę.
Jednak wynikające z tej myśli założenia polityki Polaki są już nie tak jasne.
Po pierwsze Polska nie wzmacniała niepodległości Białorusi, niezależnie jaka ona jest, to nie jest częścią Rosji. W tym obszarze środowiska wprost odwołujące się do Giedroycia/Miroszewskieg postępowały wbrew jego zaleceniom. Można było, pomijając kwestię polskiej mniejszości zrezygnować z walki o demokrację, skoro nie miała ona żadnych efektów. Tymczasem Polska dalej finansuje Bielłat, czytaj atakuje Łukaszenkę.
Po drugie, spostrzeżenie, że model białoruski się wyczerpał, to dobra wiadomość, bo Polska zgodnie z doktryną Giedroycia/Miroszewskiego powinna wesprzeć Białoruś finansowo i odciągnąć ją w ten sposób od Rosji. No ale na to trzeba mieć instrument w postaci silnej gospodarki. Czy III RP ją zbudowała?
Po trzecie. Doktryna Giedroycia/Miroszewskiego miała słaby punkt w przypadku Litwy i Ukrainy, który z całą mocą obecnie wystąpił w obu państwach. Jest nim antypolonizm, w przypadku Ukrainy odwołujący się tradycji zbrodniczego nacjonalizmu UPA.
Dotychczas zwolennicy tej koncepcji, albo nie zauważali tego problemu, albo go marginalizowali, albo uzasadniali wyższą koniecznością, np. p. Targalski – przeciwstawienia się Rosji. Tych, którzy go podnosili zbywano z poczuciem wyższości (nie rozumieją)albo oskarżano o rosyjskie sympatie (tacy także są, ale nie wszyscy).
Ten problem antyrosyjskości Litwy i Ukrainy i jednocześnie polonofobii, która ma różne przejawy, poziomy, itp., np. na Ukrainie ma źródła historyczne czerpiące z banderyzmu, na Litwie z kolei to wynika z antypolskiego dogmatu tego państwa, ktory stał u podstaw jego powstania (obawa o spolonizowanie się) i obawy o wzrost mniejszości polskiej.
TEN PROBLEM NIE ZOSTAŁ ROZWIĄZANY. Dalej pan Żurawski vel Grajewski go nie widzi i twierdzi w odpowiedzi na pytanie: czy problem banderyzacji Ukrainy w wymiarze antypolskim jest realny? „NIE”.
Po czwarte, czekamy na następców Dmowskiego/Giedroicia/Miroszewskiego, który ten dylemat rozwiążą. Pan ŻvG wcale go nie dostrzega, tak jak nie dostrzegał bandeyzmu kroczącego na Ukrainie.
Po piąte. co do nieaktualności koncepcji Dmowskiego, to to samo można stwierdzić o koncepcji Giedroycia/Miroszewskiego.
Wydaje mi się, że pewien sposób myślenia Dmowskiego, a nie jego tezy są aktualne. Opis tego, jak wyglądałaby Ukraina, gdyby powstała z lat 30-tych XXw. jako żywo przypomina, to co obserwujemy za Wschodnią granicą. Kto czytał ten rozumie.
I jeszcze o aktualności w/w koncepcji. Rację miał Giedroyc i Miroszewski, bo przewidzieli, że Rosja Radziecka upadnie w wyniku poprucia się po szwach narodowościowych imperium. Nie mieli jednak racji, bo uważali, że nastąpi to w wyniku pokojowych procesów, a jak wiadomo doszło do tego w wyniku wojny, choć zimnej. Na upadek Rosji Radzieckiej liczyli w wyniku wojny liczyli endecy i mieli rację, tyle że w części, bo wojna była zimna, a potem ZSSR upadło po szwach narodowościowych, jak przewidywał Miroszewski/Giedroyc.
Wnioski? Otwórzmy się na większą liczbę koncepcji także Dmowskiego2.0 i nie bądźmy niewolnikami tylko jednej.
Jak pisałem w/w cele polskiej polityki są aktualne, ale Polska powinna patrzeć na ręce Ukrainie/Litwie i realnie oceniać ich zachowania i mieć swoje non possumus. Uważam także, że to nie Polska powinna ustawić się w roli petenta do wspierania Ukrainy, ale ustawić Ukrainę jako petenta proszącego o wsparcie Polski. Wsparcie nie powinno być całkowicie „za darmo”. Słowem Polak powinna bardziej instrumentalnie traktować Ukrainę i Litwę, skoro nie jest jasne, czy mamy tam przyjaciół, czy tylko sprzymierzeńców wobec Rosji? Niczego nie załatwili nasi politycy poza cmentarzem Orląt Lwowskich. Kościoły nie są zwracane, zabytki niszczeją, ekshumacje pomordowanych nie są dokonane. Ja rozumiem, że to trudne tematy, ale powinniśmy je podejmować.