Anno Domini 2018 obchodzimy nie tylko stulecie niepodległości polskiej, ale również 100. rocznicę powstania dwóch państw ukraińskich: Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. 25 stycznia 1918 Centralna Rada pierwszego z nich wydała IV uniwersał, w którym ogłosiła pełną niepodległość od Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
A było to tak…
Kiedy w latem 1914 wybuchła Wielka Wojna, w której po jednej stronie stanęła Anglia, Francja i Rosja, po drugiej dwa państwa niemieckie: II Rzesza oraz Austro-Węgry spełniało się pragnienie Adama Mickiewicza, tak pięknie wyrażone w Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego: „O wojnę powszechną za wolność ludów/ Prosimy Cię, Panie”. Co ważne, nie było to marzenie wyłącznie polskie. Podzielały to pragnienie i inne zniewolone narody, spośród których największa liczba znalazła się w Imperiach: rosyjskim, austro-węgierskim i tureckim, w wielkim (światowym) konflikcie słusznie upatrując szansy na emancypację, czy wręcz stworzenie własnego państwa.
Wśród owych pragnących wyemancypować się narodów znaleźli się Ukraińcy. Ich przypadek jest ciekawy przynajmniej z dwóch względów. Po pierwsze, inaczej niż chociażby Finowie, czy Litwini, nie pozostawali oni pod władzą jednego ośrodka politycznego, ale mieszkali pod dwiema różnymi okupacjami – w ich przypadku: rosyjską i austriacką. Po drugie znacząco odmienne warunki narodowego bytowania w warunkach braku państwowości, których najbardziej jaskrawym przykładem był skrajnie różny stosunek władzy do Kościoła grecko-katolickiego, omal nie doprowadziły do wykształcenia się dwóch narodów ukraińskich. Polacy w XIX wieku nigdy realnie nie stanęli w obliczu ryzyka takiego rozszczepienia narodu, przeto, pisząc o Ukrainie, bywa, że tracimy tę perspektywę z oczu.
Nie powinno zatem nikogo dziwić, że kiedy wybuchła długo oczekiwana I wojna światowa, to, rozpatrując sprawy w dużym uproszczeniu, możemy stwierdzić, że Ukraińcy rosyjscy zostali do wojska wcieleni, natomiast w przypadku Ukraińców austriackich, bywało, że wstępowali oni do habsburskiej armii na ochotnika – mowa tu przede wszystkim o Strzelcach Siczowych, na temat których narosło wiele nieporozumień ze względu na późniejsze dzieje ukraińskiego nacjonalizmu… Można wszelako – znowu, przy dużym uproszczeniu – ze względu na historyczne aluzje, cel walki oraz dobór taktycznych sojuszników przyrównać tę formację do Legionów Piłsudskiego. Walka u boku Austrii była zresztą zgodna z wytycznymi nakreślonymi przez Naczelną Radę Ukraińską, złożoną z liderów socjalistyczno-niepodległościowych partii ukraińskich w Galicji na czele z Kostem Łewyckim…
Wojna na wschodzie Europy mijała w rytm kolejnych prób zagarnięcia przez Rosjan Galicji, nazywanej przez nich pogardliwie „gniazdem mazepiństwa”, promieniującym również na Ukrainę naddnieprzańską. Zasadniczy przełom nastąpił w roku 1917. W lutym (według nowego kalendarza – w marcu) w Petersburgu nikt już nie chciał bronić zmurszałego ustroju carskiego, natomiast sił dążących do jego obalenia było całkiem sporo. Po sukcesie tzw. rewolucji lutowej zaktywizowali się m.in. Ukraińcy, którzy w oparciu o rozmaite partie i organizacje społeczne o profilu socjalistycznym i narodowym jednocześnie zwołali Centralną Radę, a następnie obwołali jej przewodniczącym historyka Mychajło Hruszewskiego, autora monumentalnego opracowania „Historia Ukrainy-Rusi”. Na razie Centralna Rada pozostawała całkowicie lojalna wobec petersburskiego Rządu Tymczasowego.
W swym pierwszym, czerwcowym Uniwersale (manifeście) kijowski parlament – bo tym de facto była Centralna Rada – wykonał kolejny krok w stronę emancypacji, ogłaszając, że „od tej pory sami będziemy tworzyć nasze życie”, co stanowiło formułę kompromisową między lojalnością wobec Petersburga, a coraz silniejszym żądaniami formułowanymi przez ukraiński ruch niepodległościowy, domagający się pełnego zerwana z rosyjskim centrum. To ostatnie było niemożliwe nie tyle ze względu na tchórzostwo, czy brak wyobraźni członków Centralnej Rady, ale ze względu na fakt, iż nowo utworzona, niepodległa Ukraina, stanowiąc pole starcia między Państwami Centralnymi a Rosją, najprawdopodobniej uległaby szybkiemu rozbiorowi i straciła swój żywot.
Konsekwencją ogłoszenia I Uniwersału było powołanie pełniącego rolę egzekutywy Sekretariatu Generalnego Centralnej Rady, w szeregach którego znalazły się już wówczas tak znane z późniejszych przeobrażeń politycznych postaci jak: Wołodymyr Wynnyczenko, czy Symon Petlura. Ten ostatni stanął na czele Sekretariatu Spraw Wojskowych (odpowiednika naszego MON-u), zmierzając konsekwentnie do rozbudowy ukraińskich sił zbrojnych.
I Uniwersał wzbudził również niechęć w Petersburgu. Zgodnie z wielowiekową zasadą Kijów jest pramatką miast ruskich, ale prawdziwe serce świętej Rusi bije w Moskwie, ewentualnie w Petersburgu. Sam fakt, że Ukraina formuje swoje stanowisko, został przyjęty nad Newą z dużym niesmakiem i obawą, które nie przeistoczyły się w jawną wrogość chyba tylko dlatego, że rosyjskie centrum było wówczas kompletnie sparaliżowane. Tak czy owak, przedstawicielom Rządu Tymczasowego udało się wymóc na Centralnej Radzie, by ta – w II Uniwersale – wypowiedziała się w kwestii mniejszości narodowych żyjących na Ukrainie, tzn. w kwestii owych Rosjan, Żydów i Polaków… Coś, co miało być pułapką zastawioną na władzę w Kijowie – okazało się jej zwycięstwem. Od tej pory nie reprezentowała on tylko Ukraińców, ale całą społeczność Ukrainy, co dodawało powagi rodzącej się ukraińskiej podmiotowości.
Wszelkie sprawy polityczne, w tym narodowe, rozgrywające się na terenie było Imperium Rosyjskiego zyskały nową dynamikę wraz ze zwycięstwem rewolucji bolszewickiej. Wyczuwszy pismo nosem, tzn. przyrost mocy petersburskiego centrum wobec peryferii – jak gdyby niezależnie od stosownych deklaracji Włodzimierza Lenina – Centralna Rada w swym III Uniwersale proklamowała utworzenie Ukraińskiej Republiki Ludowej (Ukraińskoj Narodnoj Respubiliki – UNR), stanowiącej formalnie część Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzickiej – późniejszego Związku Radzieckiego. Niepodległa Ukraina stawała się faktem, chociaż pewne związki z Petersburgiem zostały zachowane. Jak czytamy w III Uniwersale: Centralna Rada zobowiązywała się „dopomóc całej Rosji, aby cała Republika Rosyjska stała się federacją równych i wolnych narodów”.
I oto nadchodzi punkt kulminacyjny. Pod koniec 1917 i na początku 1918 państwa centralne tryumfowały na froncie wschodnim. Litwa, Białoruś, Ukraina zostały wzięte. Zarówno przedstawicielom Berlina i Wiednia, jak i wysłannikom Kijowa zależało na tym, żeby podpisać pokój między imperiami a PAŃSTWEM ukraińskim po to, by zapewnić sobie dostawę zboża, wyrobów przemysłowych (m.in. z Donbasu), oraz rekruta. I tak oto w IV Uniwersale ogłoszonym w dniu 25 stycznia nowego stylu, Centralna Rada oprócz obietnicy reformy rolnej, ogłosiła pełną niepodległość Ukraińskiej Republiki Ludowej od imperialnego centrum, tytułując się np. „republiką byłego państwa rosyjskiego”, etc.
Członkowie Centralnej Rady nie mieli złudzeń, że Petersburg zgodzi się na ten polityczny rozwód. Od urzędowego optymizmu, który nakazywał mówić z nadzieją o możliwości pokojowego ułożenia się z sąsiadami, bardziej wiarygodnie brzmią słowa kończące drugi akapit: „znowu poleje się krew, znowu nieszczęśliwy, pracujący lud będzie musiał kłaść swe życie w ofierze”. Trudno oprzeć się wrażeniu profetyzmu tego ustępu, jeśli spojrzymy na to, jaki los zgotowali Ukrainie bolszewicy, począwszy od lutego 1918, kiedy po zajęciu Kijowa dokonali mordu na 5 tysiącach osób oskarżanych o sympatie „mazepińskie”. Najnowszy akt tego dramatu oglądamy zupełnie współcześnie w Donbasie.
Tymczasem wróćmy do historii… Są poważni historycy, którzy uznają IV Uniwersał Centralnej Rady za „krok wstecz” wobec III-go. Prześledźmy ich argumentację.
Centralna Rada URL zdecydowała się na oderwanie się od Rosji nie po to, by stać się niezależnym państwem, ale by na chwilę zafunkcjonować jako podmiot polityki międzynarodowej i podpisać pokój brzeski, a tak naprawdę aby spełnić żądania Niemiec i Austro-Węgier. Większą swobodą miałaby się zatem cieszyć pozostającą autonomią w ramach Imperium Ukraina, niż podobny terytorialnie kraj pozostający pod wpływem Berlina i Wiednia.
A teraz spróbujmy na tak postawioną kwestię odpowiedzieć. Jakkolwiek skonstruowana przez Niemców ukraińska niepodległość – albo jej pozór – wydaje się podejrzana, to warto zwrócić uwagę na fakt, że nikt przed Wilhelmem II i Karolem I w tej sprawie się nie wypowiadał, co stanowiło zmianę fundamentalną. Od zwycięskich na Wschodzie Państw Centralnych więcej wytargować się nie dało. Przyrównajmy Państwo Ukraińskie do utworzonego przez Napoleona Księstwa Warszawskiego, również będącego państwem o ograniczonej suwerenności. W 1807 r. sprawa polska, mająca być raz na zawsze zakopana i zapominania powróciła jako kwestia w polityce europejskiej i nigdy już z niej nie wypadła, mimo iż samo Księstwo istniało raptem kilka lat.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach Kuriera Galicyjskiego (nr 2/2018) oraz na portalu kuriergalicyjski.com
1 komentarz
józef III
18 maja 2018 o 22:22z tą okupacją przed 1914 to autor mocno przesadził ! Okupować można istniejące terytorium państwowe