Wychodzę na dolny dziedziniec, gdzie znajduje się Wielka Sala Zgromadzeń Braci – Rycerzy Krzyża, czyli miejsce narad i spotkań starszyzny zakonnej, a oddzielonej, jak już wspominałam, piękną galerią z wielce ozdobną fasadą. Galeria ciągnie się od strony północnej na długość 27 metrów, a szeroka jest na 7,50 metra. Uduchowiona strzelistość budowli gotyckiej, piękne sklepienia krzyżowo-żebrowe, spatynowane działaniem czasu ostrołuki podwójnych okien podzielonych ozdobnymi kolumienkami i dekoracjami kutymi w kamieniu.
Na zewnętrznej stronie fasady Sali, na jednej ze ścian skarpy od strony północnej wykuto napis – sentencję, która i do naszych dni jest jak najbardziej aktualna i mocno ostrzega łacińskimi słowami: „SIT TIBA CORIA SIT SAPIENTIA FORMAQUE OMNIA SOLA SUPERBIA SI COMITETUR” – „Chociażby było bogactwo, mądrość i organizacja to jednak pycha wszystko zniszczy i zepsuje”. Zapewne nie bez powodu wykuto na ścianie te znamienną, ostrzegawczą maksymę.
Po drugiej stronie vis a vis wykuty jest napis w języku greckim, lecz już mocno zatarty, nieczytelny. Sądzę, że zawiera podobną ostrzegawczą sentencje. W sto lat blisko od upadku Jerozolimy dawne, wielkie cnoty prawdziwie rycerskie, rycersko-zakonne należały zapewne już do przeszłości.
Zachodzę do pięknego kościoła Joannitów. Świątynia o długości 21,50 metrów, a szeroka na 8,50 metra. Absyda świątyni – nisza ograniczona jest podwójnym łukowaniem, posiada łukowate sklepienia. Kościół Braci Krzyża w czasach tureckich zamieniono na meczet! W kościele względnie dobrze zachowane na murach fragmenty fresków z XIII wieku zwracają uwagę chrześcijańskiego pielgrzyma. Jest to typowe malarstwo francuskie z tego okresu. Większą część fresków przeniesiono do tzw. Pałacu Córki Króla (arab. Kasar Banat – pałac Dziewcząt). Najpiękniejszy z fresków znajduje się w Muzeum w Tartousie rezydującym w byłej katedrze NMP – Notre Dame Tartous.
Przy wejściu do kościoła Rycerzy Krzyża w Kraku, ze strony prawej zwraca uwagę bardzo wąskie, jednoosobowe przejście ze schodami prowadzącymi do świątyni. Przejściem tym, według starych kronik, schodziła ze swego pałacu, z górnego dziedzińca córka Ryszarda Lwie Serce!
Naprzeciw Wielkiej Sali Zgromadzeń wspinam się szerokimi schodami na górny dziedziniec. Zwraca tu uwagę ogromny, kamienny stół, a właściwie jego skromne pozostałości. Pamiętam, go jeszcze prawie w całości… Nie wiem co się z nim stało, czy został częściowo zniszczony lub rozkradziony? Jakaż ogromna liczba rycerzy musiała zasiadać wokół niego!
Po górny dziedzińcu spaceruje się jak po ogromnym tarasie, stanowiącym strop dla niżej położonych pomieszczeń. Dziedziniec górny jest po prostu usiany gęsto kwadratowymi otworami służącymi przede wszystkim do wentylacji, a także do skromnego oświetlenia światłem dziennym sal położonych pod nim.
Pokonuję nie lada trudności, aby w jakiś sposób dostać się w okolice ogromnej wieży obronnej… Przechodzę, a właściwie przeciskam się przez jakże wąskie, potajemne zapewne przejścia. Utrudniony jest dostęp do prawie wszystkich ciekawych miejsc Kraku, gdyż ekipa filmowa – reżyser z Tunisu oraz dwaj kamerzyści z Polski kręcą właśnie w Kraku film science fiction… O proszę, jest i ślad polski w roku 2000!
Docieram wreszcie do wieży obronnej Kraku. Wieża była wspaniale przygotowana do obrony zamczyska, a mianowicie do wylewania kadzi wrzącej oliwy, czy innych wrzących płynów na nieprzyjaciela, który by sforsował pierwszą linie fos i murów. Ogromna wieża ma bezbłędną konstrukcje, ciekawy system strategiczny będący historią walk tamtych dni. Ogromne kadzie wrzącego płynu, a szczególnie oliwy, można było wylewać z każdej kondygnacji ogromnej wieży, co zapewniało ciągłe polewanie nieprzyjaciela. Stanowiło wiec nieprzerwaną linię obronną.
Barbara Anna Hajjar
Syria, Tartous
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!