„Chcę wam powiedzieć, że Łukasznka – gó…!” – powiedział mężczyzna, który zadzwonił do emitowanego na żywo programu „Biełaruskoje wremieczko”, nadawanego na antenie telewizji Biełaruś-1. Aż strach pomyśleć jaką karę poniesie biedaczysko. Bez wątpienia szukają go już białoruscy stróże prawa.
10 lutego do programu „Białoruskoje wremieczko” zadzwonił mężczyzna imieniem Siergiej. Formuła programu przewiduje rozmowy z widzami, dlatego gdy prowadzący udzielił mu głosu, Siergiej jednym tchem wypowiedział to, co zaplanował; „Chcę powiedzieć, że Łukaszenka to gó…!”. Nic więcej nie zdążył już powiedzieć, bo po tych słowach połączenie zostało natychmiast przerwane. Prowadzący zszokowany tym co usłyszał, zachował zimną krew. Zwrócił uwagę zapewne równie wstrząśniętych tym co usłyszeli widzów, że takie zachowanie jest niedopuszczalne.
Szefowa służby prasowej Biełteleradiokampanii Swietłana Smołonskaja – Kraskowskaja, na pytanie czy na incydent zareagowała już milicja, powiedziała; „Podobne rzeczy ściśle regulowane są przez prawo karne. Decyzję o jego zastosowanie, nie my podejmujemy”.
Co do tego, że jest on teraz poszukiwany przez organy porządku publicznego, nie mamy wątpliwości. Grozi mu odpowiedzialność karna.
To nie pierwszy przypadek, kiedy widz wyraża swoją krytyczną- nazwijmy delikatnie postawę wobec szefa państwa, podczas emisji na żywo w białoruskiej telewizji państwowej. W 2008 roku, do tego samego programu zadzwonił mężczyzna, który chciał się podzielić swoim marzeniem: „Mieć w ręku granat i spotkać prezydenta”. Nie wiadomo jakie losy spotkały marzyciela.
Kresy24.pl/udf.by
1 komentarz
mm
15 lutego 2014 o 01:18tak piękne… lepiej umrzeć jak człowiek niż żyć jak świnia…