Żołnierz i poeta
Maurycy Gosławski, urodzony 5 października 1802 roku we Franpolu (obecnie Kosohirka), zmarły 17 listopada 1834 roku w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk), był wybitnym polskim poetą romantycznym, ale też uczestnikiem kampanii tureckiej i powstańcem listopadowym. Jego twórczość jest dziś niemal zapomniana.
Pokolenia urodzone po II wojnie światowej coraz częściej karmione są nijakością, mizerną namiastką czegoś, co określa się mianem nowoczesnej kultury. To wszystko dzieje się w klimacie ośmieszania polskiego patriotyzmu i dążenia do tworzenia obcych wzorców multikulturowości, co niesie zamęt i powoduje oddalanie się kolejnych pokoleń od swoich korzeni, wiary, kultury i historii wzniosłej i pełnej bohaterstwa, którego na próżno szukać u innych narodów Europy.
Niegdyś na kresowych ziemiach powstawały dzieła niezwykłe. Ważne dla całej kultury polskiej i nieobojętne dla europejskiej. Dzisiaj są skazywane na marginalizację albo zapomnienie. Tak się dzieje z twórczością Maurycego Gosławskiego, piewcy Podola. Kto dziś pamięta jego „Podole. Poema opisowe w czterech częściach”. Zacytujmy tylko niewielki fragment:
Błogosław dobrym niebom, jeżeli ich wola
Dała ci żyć pod słodkim powietrzem Podola;
Jakie miłe życie!
Czego dusza zapragnie, płynie tu obficie.
Ach, ile tu powabów, uciech i słodyczy!
Oko ich nie przepatrzy i myśl nie przeliczy.
I starą krwią pradziadów nasiąkła, ta ziemia
Duszę wspomnień tysiącem dziwi i oniemia.
Pieścidełko natury! gdziekolwiek wzrok spocznie,
Gdziekolwiek myśl zaleci w twoje okolice,
Wszędzie tron jej i ręka jaśnieje widocznie,
Wszędzie odkryte jej lice.
Wspaniała, groźna, świetna, skromna, tęskna, cicha,
Dziwi, wznosi, rozpacza, skarży się, uśmiecha,
Smotrycz wkoło oblewa czoło strojne w wieniec (…).
Maurycy Gosławski odebrał solidne wyksztalcenie w Winnicy, Kamieńcu Podolskim i wreszcie w Krzemieńcu, w słynnym Liceum Krzemienieckim.
W roku 1930 bez wahania przystąpił do powstania listopadowego. Był jednym z siedmiu oficerów przeciwnych poddaniu Zamościa. Po wzięciu twierdzy przez Rosjan skazano go na zsyłkę, lecz uciekł z transportu i trafił do Galicji pod zabór austriacki. Pod przybranym nazwiskiem Maurycy Jasiński ukrywał się we Lwowie. Udało mu się wyjechać do Francji. Po powrocie podjął walkę w oddziałach Józefa Zaliwskiego. Ujęty przez carską policję, został osadzony w więzieniu w Zaleszczykach, skąd przeniesiono go do Stanisławowa.
Tam więziony był w dawnym klasztorze oo. trynitarzy. Traktowany jak zbrodniarz, głodzony i pozbawiony opieki medycznej zmarł na tyfus. Chorobą zaraził się od współwięźnia, którym się opiekował.
Śmierć Gosławskiego władze chciały ukryć i w tajemnicy go pochować. W jakiś sposób informacja o zgonie poety i żołnierza przedostała się poza mury więzienne. Wielka spontaniczna manifestacja wpłynęła na zmianę decyzji i Gosławskiego pochowano na cmentarzu w Stanisławowie. Za sprawą burmistrza Ignacego Kamińskiego oraz dyrektora Kasy Oszczędnościowej Felicyana Milerowicza na miejscu pochówku stanął pomnik ku jego czci.
Nagrobek ten w niezmienionym kształcie cudem ocalał do dnia dzisiejszego. Przetrwał nawet wtedy, gdy w roku 1980 Sowieci postanowili stanisławowską nekropolię zrównać z ziemią. Jakiś ichniejszy, domorosły sekretarz architekt zadecydował, że w jej miejscu powstanie park miejski, a 30 pomników nagrobnych ocaleje jako atrakcja parkowa. Ocalało ich zdecydowanie mniej. W tym pomnik Maurycego Gosławskiego.
To doskonały pretekst, aby na nowo przypomnieć tego wielkiego patriotę i poetę. Jego postać i twórczość powinna zostać przywrócona pamięci obecnych i następnych pokoleń.
Tekst i zdjęcie ATK
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!