
Ruiny zamku w Haliczu. Fot. Katerina Bajduża, Wikimedia Commons / licencja Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International – https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0/deed.en
Potwierdzą się dawne legendy?
Archeolodzy z Ukraińskiej Akademii Nauk badający ruiny kresowego polskiego zamku w Haliczu w obwodzie iwano-frankowskim na zachodniej Ukrainie (dawne województwo stanisławowskie RP) natrafili na tajną komnatę zamurowaną od 350 lat – donosi TechInsider.
Prawdopodobnie skrywa ona największą tajemnicę tej twierdzy, wzniesionej jeszcze w XIV wieku przez króla Kazimierza Wielkiego do obrony rubieży Królestwa Polskiego.
Na trop ukrytej komnaty uczeni wpadli po tym, jak zauważyli pod jedną z dawnych zamkowych wież kanał przypominający przewód wentylacyjny. I rzeczywiście prowadził on do pomieszczenia, które nie widziało światła dziennego od prawie 350 lat, zostało bowiem zamurowane około 1676 roku.
Był to czas wielkiej wojny polsko – tureckiej, “czasy Pana Wołodyjowskiego”. Zaledwie trzy lata wcześniej Jan Sobieski, jeszcze wówczas nie król, a Hetman Wielki Koronny odniósł nad Turkami miażdżące zwycięstwo pod Chocimiem.
Jednak właśnie w 1676 roku polska załoga poddała zamek w Haliczu niemal bez walki Turkom, za co jego komendant Łachowski został potem ścięty na rozkaz – już króla – Jana III Sobieskiego. Turcy jednak nic tam nie znaleźli, uszkodzili zamek i zostawili go w ruinie.
Czy polski komendant – widząc, że nie obroni fortecy – postanowił coś ukryć w jej podziemiach, starannie zamaskował wejście, a potem zabrał tajemnicę ze sobą do grobu? Wróćmy więc do naszej komnaty. Jeśli jednak sądziliście, że to tajny skarbiec ze skrzyniami pełnymi złota i klejnotów, to musimy was rozczarować – nic z tego.
Była to bowiem niegdyś umocniona kazamata służąca do ochrony przed ostrzałem artyleryjskim, składowania broni i prowadzenia ognia do oblegających zamek wojsk. Potem zapewne strzelnice zamurowano. Jej przeznaczenia dowodzi też fakt, że pomieszczenie jest silnie okopcone oraz wykucie tam wspomnianej “wentylacji”.
Dlaczego wobec tego ta komnata została tak starannie ukryta? I tu nadzieje na skrzynie ze złotem ponownie ożywają. W całej okolicy od niepamiętnych czasów krążą bowiem legendy, że pod zamkiem i w jego okolicach znajdują się rozległe tunele i katakumby.
Dotychczas, mimo licznych prób, nigdy nie udało się jednak odnaleźć do nich wejścia. I oto teraz prawdopodobnie na nie natrafiono! Komnatę zamurowano zapewne dlatego, że to właśnie z niej prowadzi droga do tych rozgałęzionych lochów. Czemu chciano je ukryć? Co może w nich być? Czy gdzieś w podziemnych korytarzach rzeczywiście schowano coś cennego?
Może na to wskazywać jeden z zapisów przeprowadzonej jeszcze w 1627 roku lustracji zamku. Oto jej fragment: “Nad piwnicą jest sala albo izba nie posiadająca okien, przy niej izdebka, w której pracują pisarze. Przy bramie znajduje się dziewięć komór, w których szlachta i mieszczanie od nieprzyjaciela rzeczy swe chowają”. W tekście wspomniano też o “przekopie od południa”.
Teraz opis ten zaczyna nabierać sensu. Ale powstrzymajmy jeszcze emocje. Praca archeologa jest żmudna i powolna, niczego nie wolno uszkodzić, a każdy krok musi być dokładnie dokumentowany. W ruch pójdzie pewnie georadar, sondy i detektory. Czy na końcu uczonych czeka nagroda w postaci bezcennego znaleziska?
Nawet jeśli nie, to katakumby same w sobie będą cennym odkryciem poszerzającym naszą wiedzę o kresowych fortyfikacjach obronnych, a w przyszłości mogą też stać się wielką atrakcją turystyczną.
Zobacz także jakie były losy kresowego dworu w Poniemuniu: Gdzie polski król polował i sowiecki kołchoźnik balował. Komu pałac, komu?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!