W czwartek 4 stycznia Minister Spraw Zagranicznych RP Radosław Sikorski szczegółowo wyjaśnił, dlaczego dalsze wsparcie militarne Ukrainy jest zgodne z interesami europejskimi i dlaczego nie należy mówić na Zachodzie o „zmęczeniu Ukrainą”.
Sikorski napisał o tym w obszernym poście na Facebooku;
Minister przypomniał, że wojna Rosji na pełną skalę z Ukrainą trwa, w ostatnich atakach rakietowych zginęło kilkudziesięciu ukraińskich cywilów, i Europa musi na to odpowiedzieć „w języku zrozumiałym dla Władimira Putina” – zaostrzając sankcje i zapewniając Kijowowi rakiety dalekiego zasięgu.
Sikorski zwrócił także uwagę, że sondaże nadal wskazują na niezwykle wysoki poziom poparcia dla Ukrainy, pomocy wojskowej i sankcji wobec Rosji wśród obywateli UE;
Wśród obywateli Unii Europejskiej poparcie dla pomocy Ukrainie pozostaje wysokie. Według najnowszego sondażu Eurobarometru prawie dziewięć na dziesięć ankietowanych osób popiera dostarczanie wsparcia humanitarnego osobom dotkniętym skutkami wojny, a ponad 80 procent zgadza się z przyjęciem do UE cywili uciekających przed agresją Rosji. Niemal trzy czwarte (72 procent) zgadza się z zapewnieniem Ukrainie wsparcia finansowego i taki sam odsetek popiera utrzymywanie sankcji wymierzonych w rosyjski rząd, przedsiębiorstwa i wybrane jednostki. Równo 60 procent popiera dostarczanie Ukrainie wsparcia finansowego na zakup broni, jak i samej broni.
To wciąż większość, ale jednocześnie słyszymy w mediach, że w krajach europejskich narasta „zmęczenie wojną”. Prawdę mówiąc, nie rozumiem tego sformułowania. Zmęczeni wojną mają prawo być wyłącznie Ukraińcy, bo to oni tracą w niej bliskich, domy, mieszkania, nierzadko dorobek całego życia. Ukraińscy żołnierze bronią niepodległości swojej ojczyzny. Walczą o przetrwanie narodu i lepszą przyszłość dla swoich najbliższych.
Zdaniem Sikorskiego ważne jest nie tylko deklarowanie wsparcia dla Ukrainy, ale także podkreślanie „na każdym kroku”, że odpowiada ono europejskim interesom narodowym.
Wielu Europejczyków uważa, że należy wspierać Ukraińców, bo to moralnie słuszne. Należy jednak na każdym kroku podkreślać, że jest to także zgodne z naszym interesem narodowym. Ukraińskie wojska utrzymują agresora dalej od granic Unii Europejskiej. Ewentualny sukces Władimira Putina nie ostudzi jego ambicji. Wręcz przeciwnie, będzie dla Kremla sygnałem, że agresja popłaca, a naga siła jest skutecznym instrumentem działania.
Sikorski skrytykował tych, którzy mówią o konieczności „ostrożnego” udzielania Ukrainie pomocy, aby nie doprowadzić do „eskalacji konfliktu” czy wzywają do kapitulacji Kijowa przed żądaniami rosyjskimi. Przypomniał podobne okoliczności przed i w czasie II wojny światowej.
W państwach koalicji wspierającej Ukrainę słychać niekiedy głosy, że pomocy należy udzielać ostrożnie, aby nie doprowadzić do „eskalacji konfliktu”. Zwolennikom tej tezy mogę jedynie zwrócić uwagę, że w Europie toczy się największa wojna od czasu pokonania nazistowskich Niemiec. Została wywołana przez rosyjskiego prezydenta mimo licznych apeli i starań podejmowanych przez polityków zachodnich zmierzających do uniknięcia konfliktu. Czy ktokolwiek rozsądny, znając te fakty, może sądzić, że ograniczając wsparcie dla ofiary uspokoimy agresora?
Podobnie mogę odpowiedzieć tym, którzy nakłaniają Ukrainę do kapitulacji wobec rosyjskich żądań – czy naprawdę wierzą, że kogoś, kto gotów był poświęcić życie setek tysięcy ludzi dla realizacji swoich ambicji można nasycić skrawkiem terytorium innego państwa Historia uczy, że w takich wypadkach apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Nigdy nie brakuje kieszonkowych Chamberlainów gotowych poświęcić cudzą wolność lub terytoria dla własnego świętego spokoju. Nie możemy się na to zgodzić, bo spokój ten – nawet jeśli uda się go kupić – będzie iluzoryczny i nietrwały.
Szef polskiego MSZ podkreślił, że wsparcie dla Ukrainy powinno być kontynuowane nawet wtedy, gdy nie prowadzi do natychmiastowego sukcesu, bo „prawdziwych sojuszników można znaleźć w czasach próby”.
Stany Zjednoczone, kraje członkowskie Unii Europejskiej, instytucje unijne i wiele innych państw świata wykazały wielką solidarność, od niemal dwóch lat pomagając Ukrainie. Chętnie wspieraliśmy Kijów, kiedy ukraińska armia odnosiła spektakularne sukcesy. Pomoc przychodzi łatwiej, gdy widzimy jej natychmiastowe efekty. Ale prawdziwych sojuszników poznaje się w chwili próby. Powinniśmy nadal przekazywać wsparcie militarne i finansowe, sięgając także po zamrożone w naszych państwach aktywa rosyjskie. Za zniszczenia na Ukrainie ktoś kiedyś będzie musiał zapłacić. I lepiej, żeby zrobił to sprawca tego nieszczęścia.
Rosyjska agresja na Ukrainę to ostatnia w dziejach wojna kolonialna. Jestem zdania, że Rosja powinna tę wojnę przegrać. Leży to w interesie nie tylko Ukrainy i reszty demokratycznej Europy, ale również samych Rosjan. Tylko Rosja wyzbyta imperialnych ambicji będzie krajem zdolnym do budowania przewidywalnego, uczciwego państwa dbającego o interes obywateli, a nie posyłającego ich tysiącami na śmierć.
facebook.com/radeksikorski
1 komentarz
jan
4 stycznia 2024 o 19:22Sikorski nigdy niczego nie rozumie. A ja nie rozumiem dlaczego powrócił na stanowisko na którym tak się skompromitował POprzednio. Nawet nie mam na myśli niejasnych wpływów na konto za bliżej nie określone” konsultacje” . Bardziej arabskie lobbingi, namawianie Ukraińców do kapitulacji na Majdanie , podziękowania Amerykanom za wysadzenie Nord Stream, odprawę ambasadorów z Ławrowem, uczetniczenie w russkim resecie i manipulacjach przy informacjach po katastrofie w Smoleńsku. Ten pan jest jednym wielkim nieporozumieniem.