Ambasador USA na Białorusi Julie Fischer (na uchodźstwie w Wilnie – red.) złożyła kondolencje rodzinie i bliskim więźnia politycznego Witolda Aszurka, ciało którego w piątek znaleziono w kolonii karnej w Szkłowie.
W oficjalne przyczyny śmierci wątpią przyjaciele i rodzina zmarłego.
Jak napisała ambasador na Twitterze, „Witold Aszurak zginął w walce o wolność i świetlaną przyszłość Białorusi”, a sprawcy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za jego „nielegalne uwięzienie i bezsensowną śmierć”.
Wcześniej delegatura UE na Białorusi złożyła „głębokie kondolencje krewnym pana Aszurki, jego przyjaciołom i wszystkim, którzy go znali. Niech dobre wspomnienia pomogą przetrwać ten trudny czas”.
„Unia Europejska podkreśla swoje żądanie natychmiastowego uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i osób przetrzymywanych w sposób arbitralny. Ma na celu postawienie przed sądem osób odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka na Białorusi”- napisała delegacja UE.
Witold Aszurka miał 50 lat. Mieszkał w Brzozówce pod Lidą. Członek partii BNF, koordynator regionalny ruchu „Za Wolność!”. Nieraz kandydował w lokalnych wyborach o do parlamentu. Podnosił kwestie ochrony środowiska. Wraz ze swoimi współpracownikami uhonorował miejsca powstańców Kalinowskiego.
Aszurka został skazany 18 stycznia na 5 lat więzienia. Sąd orzekł, że Aszurak organizował akcje rażąco naruszające porządek publiczny, a także dopuścił się przemocy wobec funkcjonariusza milicji. Sprawa była rozpatrywana za zamkniętymi drzwiami, najpierw tłumaczono to koniecznością z uwagi na epidemia koronawirusa, a następnie tajemnicą państwową.
To Asurka ujawnił, że personel w kolonii karnej stygmatyzuje więźniów politycznych, każąc im naszywać na drelichy żółte łaty. Jego listy do przyjaciół na wolności były pełne optymizmu, była w nich wiara, że panowanie reżimu dobiega końca, a on wkrótce wyjdzie na wolność.
21 maja żona Witolda Aszurka poinformowała, że jej mąż został znaleziony martwy w kolonii karnej w Szkłowie, a jako przyczynę śmierci podano zatrzymanie akcji serca.
Kobieta powiedziała Biełsatowi, że wcześniej Witold nie miał żadnych problemów z sercem. Ostatni list od niego otrzymała 30 kwietnia, wcześniej pisma z kolonii przychodziły co 10 dni.
oprac. ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!