
Collage: TSN.ua
Historia nie zawsze się powtarza.
„Od nienawiści do miłości jeden krok” – tak obecne umizgi Donalda Trumpa do Władimira Putina ocenia znany emigracyjny publicysta białoruski Władimir Pastuchow. Zresztą akurat Trump nigdy zapewne żadnej nienawiści do rosyjskiego zbrodniarza nie żywił.
„Trump po prostu zrobił to, co wielokrotnie zapowiadał. Miała być zdrada i jest zdrada. A to, że do końca nie chcieliśmy wierzyć, że on to zrobi i łudziliśmy się, że będzie inaczej – to już nasz problem” – pisze publicysta.
Natomiast twarda postawa Zełenskiego zaskoczyła wszystkich. W Monachium usiłowano go wszelkimi środkami zmusić, żeby zgodził się na rozbiór własnego kraju, jak czechosłowacki prezydent Edward Beneš w 1938 roku, po konferencji Zachodu z Hitlerem w tymże Monachium. A potem, żeby zniknął na zawsze po kolejnych wyborach – ocenia Pastuchow.
Taki plan pozwoliłby Trumpowi spokojnie zajmować się tym, czego pragnie najbardziej, czyli „normalizacją” relacji z Putinem za plecami Ukrainy i całej Europy. Ukraiński prezydent odmówił jednak wystąpienia w roli Beneša i twardo powiedział: nie, łamiąc schemat, w który usiłował go wcisnąć Trump.
Pewnie z tego powodu Zełenskiego nie czeka go nic dobrego. Ale dla historii to już nie ma znaczenia. Przeszedł do niej właśnie jako ten, który odrzucił brutalny dyktat. Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej znajduje się Ukraina to naprawdę był akt dużej odwagi.
W zasadzie Trump usłyszał od niego „nie” aż 3 razy: nie – udziałowi Zełenskiego w roli drugorzędnego figuranta w rokowaniach w Arabii Saudyjskiej, nie – wyborom na Ukrainie zanim skończy się wojna, nie – „przekształceniu Ukrainy w Wybrzeże Kości Słoniowej”, bez żadnych gwarancji bezpieczeństwa – wylicza Pastuchow.
Należy w końcu nazwać rzecz po imieniu: mówienie, że poparcie dla Zełenskiego spadło do 4 procent jest bezczelnym kłamstwem Trumpa, nie opartym na żadnych sondażach, ani badaniach. Zmuszanie prezydenta Ukrainy do ustąpienia w czasie, gdy trwa brutalna wojna – to jawne poparcie przez Trumpa agresji rosyjskiej.
A sugerowanie, że to Zełenski jest winny wojny oraz spiskowanie z Rosją za plecami Ukrainy to… Zresztą szkoda mnożyć kolejne mocne epitety.
Amerykańskiemu przywódcy pozostaje życzyć, by jego kraj nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji jak dziś Ukraina i nie miał wtedy takich „sojuszników”, jak on sam dziś jest „sojusznikiem” Ukrainy.
Zobacz także: Bunt w dwóch brygadach na froncie! Niszczą własne czołgi i wozy bojowe.
KAS
1 komentarz
zieew
19 lutego 2025 o 15:05Wielkie, napuszone słowa i gesty.
A rzeczywistość jest prosta:
https://www.youtube.com/watch?v=GqA9cobmAr4&ab_channel=A%21ToCiekawe