8 lipca we Lwowie na frontonie Biblioteki naukowej im. Wasyla Stefanyka (dawne Ossolineum) została odsłonięta tablica pamiątkowa, świadcząca o mieszczącym się tu pierwotnie Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich. Uroczystą atmosferę chwili zakłócił skandal wokół archiwum Ossolineum, który wybuchł jeszcze w czerwcu, a dziś osiągnął swój szczyt.
Ukraińskim działaczom kultury nie przypadły do gustu wyniki czerwcowego, VI posiedzenia międzyrządowej polsko-ukraińskiej komisji ds. ochrony i zwrotu utraconych i bezprawnie wywiezionych podczas II wojny światowej dóbr kultury, na którym została uchwalona rezolucja, a w niej m.in. punkt: „Komisja zaleca do końca 2016 roku wymianę materiałów Naukowego Towarzystwa im. Szewczenki z Biblioteki Narodowej w Warszawie i biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich na archiwum Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, który mieści się w Lwowskiej Narodowej Naukowej Bibliotece im. W. Stefanyka”. To właśnie ten punkt wzniecił potężne emocje w ukraińskim środowisku kulturalnym Lwowa.
„Zdrada!”, „Grabież!”, „Nie oddamy!”, „To wszystko ukraińskie!” – takie główne przesłania można było usłyszeć od ukraińskich działaczy nauki i sztuki. Najgłośniej przeciwko decyzjom komisji protestował literaturoznawca, starszy pracownik naukowy działu rękopisów i tekstologii Instytutu Literatury im. T. Szewczenki NAN Aleksander Fedoruk (syn byłego przewodniczącego komisji międzyrządowej ze strony ukraińskiej) – fragment jednego z zapisów p. Fedoruka. na jego stronie w FB: „Otóż, to co się nam prawnie należy, co było bezprawnie wywiezione z Ukrainy podczas wojny, co strona polska powinna nam oddać, zgodnie z prawem międzynarodowym, my mamy „wymienić” na nasze skarby archiwalne, które żeśmy prawnie otrzymali wraz z całą narodową spuścizną, która tworzyła się we Lwowie i weszła do zbiorów Lwowskiej Narodowej Naukowej Bbiblioteki im. W. Stefanyka jako jej integralna część. Stronie polskiej mało kopii i potrzebne są jej oryginały! Na tym, widocznie, strona polska nie poprzestanie, a pójdzie dalej. Pojawią się inne wymagania, bo zostanie stworzony precedens”.
Lubko Petrenko, autor prztaczanego przez nas fragmentu materiału o konflikcie wokół archiwum Ossolineum „Ostatni jeńcy II wojny światowej”, zamieszczonego w polskiej wersji językowej na łamach „Kuriera Galicyjskiego”, gdzie możecie przeczytać cały tekst i dowiedzieć się „jak oni (Polacy) śmieli”, poprosił o komentarz w tej sprawie członka międzyrządowej komisji, dyrektora Wydziału Spuścizny Kulturowej w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP Jacka Milera. Zanim jednak całość tego tekstu przeczytacie, proponujemy, abyście zapoznali się z zamieszczoną niżej historią Ossolineum. Liczymy, że podczas weekendu macie trochę więcej czasu, a naprawdę warto go na tę lekturę poświęcić (tekst i zdjęcia za: Wikipedia, Wydawnictwo Ossolineum):
Zakład Narodowy im. Ossolińskich był jednym z najważniejszych ośrodków kultury polskiej, o czym decydowały przede wszystkim bogate zbiory biblioteczne, pod względem wartości drugie w kraju po Bibliotece Jagiellońskiej. Źródłem utrzymania Zakładu stały się dochody z majątków ziemskich fundatora, zarządzanych przez dożywotnich kuratorów. Po wysiedleniu Polaków ze Lwowa i odłączeniu miasta od Polski w 1945 Ossolineum zostało przeniesione do Wrocławia, gdzie znajduje się do dzisiaj. W gmachu obecnego Ossolineumprzed II wojną światową mieściło sięgimnazjum katolickie św. Macieja.
Zakład został ufundowany dla Narodu Polskiego w 1817 roku przez Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, otwarty w 1827 roku we Lwowie. Do 1939 roku łączył w sobie bibliotekę, wydawnictwo i Muzeum Książąt Lubomirskich).
Od założenia aż do 1945 roku Zakład Narodowy im. Ossolińskich mieścił się w dawnym klasztorze i kościele ss. karmelitanek trzewiczkowych przy ul. Ossolińskich 2. Po I rozbiorze Polski i kasacie wielu klasztorów budynek był w stanie ruiny. Jego restauracja była dziełem m.in. Józefa Bema i Jerzego Głogowskiego – budowniczego, malarza i grafika, który do Lwowa przybył z Krakowa. Do Zakładu jako odrębną całość przyłączono w 1823 roku Muzeum ks. Lubomirskich, założone przez księcia Henryka Lubomirskiego.
Ossolineum w czasie istnienia ówczesnej Galicji pod zaborem austriackim skupiało polski ruch umysłowy i było jednym z najważniejszych ośrodków pracy nad budową kultury polskiej w czasie narzuconej germanizacji. Przeszło w tym czasie okres prześladowań w postaci rewizji policyjnych oraz aresztowań zatrudnionych tam pracowników.
W myśl intencji założyciela stało się ono jednym z najważniejszych ośrodków badań nad dziejami i literaturą polską, tym bardziej, że rozporządza jednym z największych księgozbiorów w Polsce a także ogromnym zbiorem rękopisów i autografów, w tym rękopisów średniowiecznych i najstarszych druków.
Z Ossolineum wiążą się także mniejsze archiwa i księgozbiory: Jabłonowskich, Ponińskich, Pawlikowskich, Skarbków, Balzera, Sapiehów, Lubomirskich, Mniszków.
Po zagarnięciu Lwowa przez ZSRS we wrześniu 1939 roku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich został przez sowieckich okupantów w 1940 roku zlikwidowany, zbiory znacjonalizowano, a sam zakład został zarządzeniem sowieckim wchłonięty przez Akademię Nauk ZSRS i stał się jej filią. W czasie pierwszej okupacji sowieckiej Lwowa, zarekwirowano w Ossolineum m.in. polskie depozyty przedmiotowe złota i srebra umieszczone tutaj przez polską arystokrację i ziemiaństwo.
Po ponownym zajęciu Lwowa przez wojska sowieckie, od sierpnia 1944 roku Ossolineum funkcjonowała jako tzw. Sektor Polski do Lwowskiej Biblioteki Akademii Nauk USRS. W tym też roku rozpoczęto po raz pierwszy we Lwowie tzw. akcję oczyszczania zbiorów muzealnych i bibliotecznych z dzieł szkodliwych, którą kierowali Ukraińcy z Muzeum Sztuki Ukraińskiej. Akcja to polegała na zacieraniu 600 letniej obecności kultury polskiej na tych ziemiach, poprzez gromadzenie różnego rodzaju zbiorów i eksponatów niepoprawnych ideologicznie. W następnych latach zabytki te zostały w większości trwale zniszczone.
W latach 1946-1947 Ukraińcy dokonali podziału zbiorów lwowskich Ossolineum. Przyjętą przez nich generalną zasadą było, że wszystkie materiały pochodzące lub odnoszące się do ziem leżących na wschód od linii Curzona, a zwłaszcza materiały związane (w pojęciu komisji ukraińskiej) zhistorią i kulturą zachodniej Ukrainy, a także w jakikolwiek sposób wiążące się z Rosją ,Białorusią, Podolem, Wołyniem, Litwą, Turcją itd. miały pozostać we Lwowie. Zasada dotyczyła nawet w stosunku do materiałów, w których była choćby jedna wzmianka dotycząca terenów „zachodniej Ukrainy”.
W latach 1949-1952 decyzją sekretarza partii we Lwowie – Z. Litwina, „niewygodne eksponaty polskie”, które były gromadzone w ramach „oczyszczania zbiorów” od 1944 roku, i które mieściły się w 70 skrzyniach, zostały trwale unicestwione, najprawdopodobniej na terenie Ossolineum, nie pozostał także oficjalnie po nich żaden spis.
Z Biblioteki Ossolineum Ukraińcy planowali pierwotnie przekazać zaledwie 30 tysięcy tomów książek. Liczba ta była kilkakrotnie podwyższana, aby wreszcie ostatecznie w maju 1946 r. osiągnąć 150 tysięcy starych druków, druków XIX i XX w. i rękopisów, co stanowiło zaledwie ok. 15-20% całości zbiorów, przy czym nie uwzględniono w ogóle zbiorów graficznych, kartograficznych oraz praktycznie całego zbioru czasopism polskich z XIX-XX w.
Personel polski wykonywał prace tylko techniczne, natomiast decyzja, kierownictwo i kontrola została powierzona Ukraińcom. Lokale, w których odbywało się pakowanie, były zamykane i personel polski nie miał do nich dostępu, a cała praca odbywała się w ogromnym pośpiechu.
Podczas dzielenia zbiorów stosowano dość oryginalne kryteria. Zakwestionowano i nie zwrócono m.in. akt abdykacji króla Stanisława Augusta ponieważ nastąpił w Grodnie, druki leszczyńskie Jana Ámosa Komenskiego jako bohemica, wszelkie druki dotyczące dysydentów, materiały dotyczące konfederacji barskiej, korespondencję dyplomatyczną dotyczącą rozbiorów Polski.
Zbiory te przybyły do leżącego jeszcze w gruzach Wrocławia w tym samym roku (1946) jako „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego”, a czytelnikom zostały udostępnione we wrześniu 1947 roku.
W 1995 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej restytuował fundację Zakład Narodowy imienia Ossolińskich[2]; w 1997 ponownie utworzono Muzeum Książąt Lubomirskich. W 2012 upadłość ogłosiło wydawnictwo Ossolineum, wydawca m.in. serii „Biblioteka Narodowa”.
Zakłada Narodowy im. Ossolińskich został Laureatem IX edycji Nagrody im. Profesora Aleksandra Gieysztora. Wyróżnienie zostało przyznane za 190 lat pozyskiwania i gromadzenia najcenniejszych archiwalnych i bibliofilskich pozycji o wybitnym znaczeniu dla polskiej kultury.
W miejscu Zakładu Narodowego im. Ossolińskich funkcjonuje Lwowska Narodowa Naukowa Biblioteka Ukrainy im. Wasyla Stefanyka Akademii Nauk Ukrainy.
W 2006 roku we Lwowie utworzono stałe biuro Pełnomocnika Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu, które mieści się w wyremontowanym gmachu d. Biblioteki Baworowskich. Składa się ona z sali ekspozycyjnej oraz biura dla pracownika Ossolineum, który bierze udział w kopiowaniu lwowskich zbiorów, przygotowuje katalog, sygnalizuje stan zbiorów i potrzeby w zakresie ich konserwacji.
Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich
Przed II wojną światową biblioteka Ossolineum liczyła przeszło 220 tys. dzieł, ponad 6 tys. rękopisów, ponad 9 tys. autografów, ponad 2 tys. dyplomów i ponad 3 tys. map (zbiór J.M.Ossolińskiego z 1827 roku zawierał 10.121 dzieł, a 19.055 tomów, dubletów, 567 rękopisów w 715 tomach, 133 map, 1.445 rycin).
Ossolineum zawierało także największy w Polsce kompletny zbiór prasy polskiej z XIX i XX wieku, który po II wojnie światowej pozostał we Lwowie.
W czasie okupacji niemieckiej Lwowa (29 czerwca 1941-27 lipca 1944) biblioteka Ossolineum została włączona do struktur niemieckiej Staatsbibliothek Lemberg. W początkach 1944 roku władze niemieckie zarządziły przeprowadzenie ewakuacji lwowskich zbiorów bibliotecznych – oprócz Ossolineum także bibliotek uniwersyteckiej i politechnicznej oraz Towarzystwa im. Szewczenki.
Dwa transporty ewakuacyjne przygotowane przez kierującego Ossolineum podczas wojny profesora Mieczysława Gębarowicza, zawierały – wbrew wyraźnym instrukcjom niemieckim, nakazującym przede wszystkim ewakuację niemieckiej literatury fachowej i księgozbiorów podręcznych czytelni głównych – najcenniejsze i starannie wyselekcjonowane zbiory specjalne i cymelia Ossolineum. Było to ok. 2300 rękopisów, ok. 2200 dokumentów (dyplomów), ok. 1700 starych druków, ok. 2400 rycin i rysunków z dawnych zbiorów Muzeum im. Lubomirskich i kolekcji Pawlikowskich oraz kilkaset sztuk numizmatów. Ponadto znalazło się tam ok. 170 najcenniejszych rękopisów innej fundacyjnej biblioteki polskiej – Biblioteki Baworowskich, oraz najcenniejsze rękopisy i inkunabuły Biblioteki Uniwersyteckiej we Lwowie. Wśród ewakuowanych materiałów literackich XIX i XX w. znalazł się autograf Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, całe spuścizny rękopiśmienne Juliusza Słowackiego (z autografami Mazepy, Lilli Wenedy, Króla Ducha) i Aleksandra Fredry (z autografami Pana Jowialskiego,Ślubów panieńskich, Zemsty i Dożywocia), a w dalszej kolejności autografy prac Seweryna Goszczyńskiego, Teofila Lenartowicza, Józefa Conrada Korzeniowskiego, Henryka Sienkiewicza (w tym autograf Potopu), Józefa Ignacego Kraszewskiego, Jana Kasprowicza, Władysława Reymonta (w tym autograf Chłopów), Stefana Żeromskiego.
Ponadto ewakuowano spuścizny rękopiśmienne lwowskich uczonych: Wojciecha Kętrzyńskiego, Ludwika Bernackiego, Oswalda Balzera, Karola Szajnochy oraz archiwum galicyjskich działaczy ruchu ludowego Bolesława i Marii Wysłouchów. Jeśli chodzi o dokumenty, do ewakuacji wytypowano przede wszystkim egzemplarze najstarsze i najcenniejsze, poczynając od dokumentów papieża Grzegorza IX z 1227 roku i ks. śląskiego Henryka Brodatego z 1229.
Ewakuowane zbiory Ossolineum dotarły w ciągu marca i kwietnia 1944 roku do Krakowa, gdzie w bezpiecznych piwnicach Biblioteki Jagiellońskiej przeczekać miały okres działań wojennych. Zbiory te jednak zostały niespodziewanie w lecie 1944 roku. wywiezione przez Niemców dalej na zachód i zmagazynowane w miejscowości Adelin (obecnie Zagrodno) koło Złotoryi na Dolnym Śląsku. Szczęśliwie przetrwały tam wojnę i w 1947 roku zasiliły reaktywowaną we Wrocławiu Bibliotekę Ossolineum.
We Lwowie pozostał unikatowo bogaty zbiór prasy polskiej, zgromadzony w pojezuickimkościele św. Piotra i Pawła i praktycznie przez 50 lat niezabezpieczony. Strona polska wielokrotnie zabiegała o zwrot tych bezcennych dla kultury polskiej zbiorów kontaktując się i prosząc w tej sprawie stronę ukraińską, jednak do tej pory efekty w tej materii nie przyniosły najmniejszego oddźwięku.
W 2010 roku kościół decyzją Lwowskiej Rady Miejskiej został przekazany grekokatolikom. W 2011 roku część zbiorów była przewożona do nowego magazynu przy ulicy Lotniczej 1. Transport i przeniesienie zabytkowych ksiąg odbył się w skandalicznej formie: książki były rzucane z rąk do rąk, nierzadko wypadały z nich kartki, które potem w nieładzie były wkładane z powrotem.
Od 1947 roku na bazie tej części zbiorów lwowskiego Ossolineum, którą udało się Polsce odzyskać od władz ZSRS, reaktywowano Bibliotekę Ossolineum we Wrocławiu, ulokowaną w dawnym barokowym zespole klasztornym Zakonu Krzyżowców z Czerwoną Gwiazdą. Źródłem utrzymania Biblioteki w nowych warunkach historycznych, po znacjonalizowaniu w 1945 roku majątków ziemskich, stał się budżet państwa. Od 1953 roku, czyli od momentu ustanowienia Polskiej Akademii Nauk, Biblioteka i Wydawnictwo Ossolineum weszły w skład placówek tejże Akademii jako dwie odrębne instytucje. 2 lipca 2012 roku Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników spółki Wydawnictwo Ossolineum podjęło decyzję o likwidacji firmy. Ministerstwo Kultury ma przygotowaną kwotę 600 tys. zł na wykupienie praw do znaku towarowego Wydawnictwa Ossolineum tak, aby jego dorobek przeszedł do Fundacji Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
Ustawa z dnia 5 stycznia 1995 roku nadała Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich status fundacji dotowanej z budżetu państwa, tym samym Ossolineum przestało być placówką podległą Polskiej Akademii Nauk. Kontakty Ossolineum z Biblioteką im. W. Stefanyka zostały nawiązane na początku lat 90. W 1997 Polska złożyła wniosek o zwrot kolekcji Ossolińskich pozostających we Lwowie. W 2003, w wyniku przełomu w prowadzonych rozmowach, Ossolineum uzyskało możliwość pełnego dostępu do polskich kolekcji przechowywanych w Bibliotece im. Stefanyka, z możliwością ich kopiowania (skanowania i mikrofilmowania) przez polskich specjalistów oraz opracowania. Podpisano umowę w sprawie wzajemnego kopiowania (skanowania) zbiorów: poloników we Lwowie i ukrainików we Wrocławiu.
Kresy24.pl/Kurier Galicyjski (skróty w twkście – red. Kresy24), pl.wikipedia.org
37 komentarzy
polskadogorynogami
24 lipca 2015 o 20:37Zawsze mówiłem i pisałem!!! Na pohybel banderowcom!!!
A Niech PiS spróbuje dać Kowalowi jakąś fuchę po wyborach to zrobię im k taką negatywną kampanię na wszystkich forach, że tego szczerze pożałują!!!
he he
24 lipca 2015 o 22:37Nic nie rozumiesz.Tam znajduje się cały dorobek ukraińskiej myśli technicznej,dorobek literacki i kompozytorski ,to ostoja ukraińskości ,ich wielkiej kultury narodowej…o kur…co ja piszę 😉 😉
MJK
25 lipca 2015 o 09:51Spuścizna po wielkim, tysiąc-letnim imperium Ukraińskim…
Wołyń1943
24 lipca 2015 o 20:59Z punktu widzenia prawa międzynarodowego sprawa jest prosta: Ossoliński zapisał swoje zbiory narodowi [dopowiadam mniej zorientowanym: polskiemu!] zatem Ukraińcy, zawłaszczając zbiory Ossolineum są złodziejami! Czy tak wyglądają „standardy europejskie” ukraińskiej administracji Lwowa?
Vandal
24 lipca 2015 o 21:06To wydarzenie tylko potwierdza fakt, ze ukraincy chca zbudowac swoje panstwo na grabiezy polskich dobr kultury I falszowaniu histori Polski!!!
tagore
24 lipca 2015 o 22:35Dokładniej fałszowaniu historii Rzeczypospolitej.
wojtek
24 lipca 2015 o 21:10Ukraina to terytorium……..tak więc spokojnie.
Feniks
24 lipca 2015 o 22:36Jakie spokojnie ? Co ty pitolisz ?
Jak Mordor zajmie ten obszar to zobaczysz jak będzie „spokojnie”.
Oby nigdy do tego nie doszło.
Lepsza kaprawa Ukraina jako sąsiad niż Mordor.
Vandal
25 lipca 2015 o 01:34Kaprawa ale poza granicami Malopolski Wschodniej 🙂
olek
25 lipca 2015 o 10:09i prawidłowo,że zajmie i zrobi porządek z tą wściekłą od nienawiści do wszystkich czernią
heh
25 lipca 2015 o 16:05Ja już wolę ten Mordor niż Banderon
maciek
24 lipca 2015 o 22:22Prawie jak w dawnym sejmie. Oddadzą tak czy siak, bo do tego zobowiązuje ich umowa. Swoją drogą, widać tutaj więź i splot kultur, jaki utworzył się na kresach. Oba narody uważają za swoje. Było by pięknie, gdyby doprowadzić do dialogu. Ciekawe wnioski można wyciągnąć.
bajer
25 lipca 2015 o 18:30Dialog z rezunami??Oni nie znają słowa dialog.Wnioski z historii też są dla nich pojęciem abstrakcyjnym.
Vandal
25 lipca 2015 o 20:07Oba narody ?. oczywiscie myslisz o Polsce i Litwie-Rezeczpospolita Obojga Narodow 🙂
Zygmunt III
24 lipca 2015 o 22:34Jest tyle nie załatwionych, albo źle załatwianych spraw Polskich przez MSZ, że głowa boli. Co robią nasi dyplomaci za granicą ?
Powinni robić ,co tylko się da dla chwały Polski i Polaków, apewnie nie robią nic, albo niewiele.
Nie słyszałem, ani nigdzie nie czytałem, żebyśmy upominali się o dobra , których było o wiele więcej niż z Ossolineum Lwowskim, a które zostały w Polsce zrabowane i wywiezione przez Ruskich.
Powinno się bębnić na cały świat, głośno i wyraźnie, żeby nie było niedomówień, kto komu i za co jest winien, kto był przestępcą, a kto ofiarą. Na tym między innymi polega służba dyplomatyczna przedstawicieli narodu polskiego, a jak jest ?
Nie czuję,żeby POpaprańcy godnie i dobrze reprezentowali naród polski za jego granicami.
Jedyne ,co potrafią to sprzedawać nas Ruskom, albo Niemcom.
Nie dbając o mniejszość polską , ani na Litwie, ani na Ukrainie. To, co zrobili przez tych 8 lat nierządów, nie można nazwać nawet minimum.
MJK
25 lipca 2015 o 10:00Od śmierci Lecha Kaczyńskiego, Polska polityka wschodnia opierała się na robieniu „łaski” ruskim… Ukraina czy Litwa zostały zupełnie zmarginalizowane, i teraz nam się za to obrywa.
heh
25 lipca 2015 o 16:08Dwa narody które najbardziej nienawidzą Polaków i polskości zostały zmarginalizowane .A to to ci dopiero !!!
micg
24 lipca 2015 o 22:46jeszcze jak ktos by miał złudzenia co do tych pół ruskich chochołów to widzi na własne oczy jakie maja nastawienie , zabic zamordowac polaka i przypisac sobie dokonania szlachetne
Woland98
25 lipca 2015 o 00:01Trzego się zpodzwąć po baderowcach .
Pafnucy
25 lipca 2015 o 00:49Banderowska UPAina gorsza od Rosji Putina. Posowiecki sztuczny twór, któremu próbuje się dopisać historie Rusi Kijowskiej, Rusi Halickiej a niedługo okaże się że są potomkami Scytów. Wtóruje banderowskim pseudohistorykom grupa polskich „autorytetów” i utwierdza ich w przekonaniu że to prawda. Naród (wymyślony przez zaborców żeby rozbić jedność Rusinów i Polaków) ma niecałe 100 lat, państwo 25 a już z ich podręczników możemy się dowiedzieć że Rej i Sobieski to ukraińcy. Że wikingowie-Rurykowicze twórcy Rusi Kijowskiej, potem Księstwa Moskiewskiego z którego wyrosła Rosja, Włodzimierz, Jarosław, Olga itp to też ukraińcy, że Kraków to staroukraiński gród. Jak tak dalej nasze „autorytety” będą ich w tym kłamstwie utwierdzać możemy wkrótce się spodziewać oficjalnego żądania oddania Ziemi Chełmskiej, Przemyskiej itp. No bo przecież to była Ruś Kijowska a oni są Rusią Kijowską. Ta mieszanina Tatarów, Turków, Wołochów, polskich chłopów z Mazowsza, Rusinów i Chazarów zwana „narodem ukraińskim” dokonała LUDOBÓJSTWA na Świętym Polskim Wołyniu i Świętej Polskiej Galicji w imię jakiejś wydumanej „czystości etnicznej ukrainy”. Nie będzie żadnego pojednania z chachłami dopóki nie zniknie ostatni pomnik banderowca, nie zostanie przeprowadzona całkowita debanderyzacja UPAiny, potępione LUDOBÓJSTWO na Polakach i zmieniony system edukacji wychowujący młodych nazistów i szowinistów.
hmm
25 lipca 2015 o 08:46Moż eproblem sie rozwiąze i obanarody Ukrainski i rosyjski się wzajemnie uunicestwią. … i po problemie. Niezałśuzyli sobie na dostanie zycie
znowu ruscy
25 lipca 2015 o 14:06Zastanawia mnie na ile ta ,,strona ukraińska” rzeczywiście jest ukraińska, a nie rosyjska lub prorosyjska. Na Ukrainie przecież jest dużo ruskich agentów, którym zależy na skłóceniu Ukraińców z Polakami.
Jan
25 lipca 2015 o 15:19@MJK: A coz to takiego dobrego zrobil sp.Lech K.? Fakt.Raz udało mu się zebrac wrogow RP trzęsących portkami przed Rosja w Tibilisi.I to wszystko!.
Litvusi – zakup Mozdzejek! Porazka! Wizyty w litvusolandi oraz przymykanie oczu na ich antypolonizm! Porazka!Kwintensencja jego porażek to wizyta 8.04.2010r na dwa dni przed tragedia we Wilnie gdzie litvuski sejmas miał zatwierdzić pisownie nazwisk po polsku.I co? Ano g…..!!Pokazano Lechowi który nazywal ten skurduplony narod „strategicznym partnerem” – wskazujący palec skierowwany ku gorze.Inaczej po staropolsku – „czarna polewwka”
Ukraincy – Jeszcze lepiej ocenil starania sp.Kaczynskiego Juszczenko który na dowod „przyjazni polsko-ukraińskiej” glorygikowal Bandere oraz nadal mu tytul „bohatera Ukrainy”.
Prawda jest taka : G………się nie rusza bo smierdzi.Nie wyciąga się wnioskow z historii – a dlaczego? Bo u zloba sa skorumpowane byle komunistyczne elity – ich potomkowie oraz konfidenci z roznych slozb.Ludzie którzy historie Polski znaja nie od tysiącleci tylko od 22.07.1944r.Dla nich ta data jest dalej swietem i dobrobytem polskiego narodu.
Rzad Polski powinien być tworzony z ludzi broniących interesy narodu polskiego a nie zawracaniem sobie glowy „pomocą” krajom ościennym.Kraje ościenne takie jak litvusi czy banderolandia egzystują na zagrabionych ziemiach RP oraz szykanowaniu naszej mniejszości mieszkającej na ziemiach polskich od pokoleń.
Jeżeli my nie zadbamy o siebie to nie zadba o nas ani UE ani NATO a tymbardziej państwa nam wrogie jak Ukraina czy litvusolandia.
Grześ
25 lipca 2015 o 18:02Trzeba odkupić od Ukraińców w złotówkach te zbiory, niech zatrzymają sobie kopie. Ponieważ cierpią na deficyt walut, z pewnością złotówki na zakupy w Polsce bardzo im się przydadzą. Dla Polski to żaden problem, ponieważ złotówki może sobie wydrukować, a że nie trafią one od razu na rynek, inercja ta pozwoli uniknąć inflacji. Z drugiej strony polskie firmy będą miały pracę lepszej kategorii niż dotacje UE.
M.M.Vancouver.
26 lipca 2015 o 12:26– czy ty slyszales aby chociaz jeden „Rabin” za swoje zrabowane w czasie wojny – dziela /obrazy/-„odkupywal je od od zlodzieji niemieckich”? Nie wazne czy one sa w museum w Austrii czy w Niemczech! Musza je oddawac i kopie to moga sobie wybic z glowy. Polska nie jest nikomu nic „winna” a Lwow byl w Polsce a nie w „powojennej czy dzisiejszej” Ukrainie, kiedy powstalo Ossolineumm!
bajer
26 lipca 2015 o 17:51Odkupić swoją własność?Zastanów się,Grzesiu!
Jarema
25 lipca 2015 o 20:43No cóż „naród” ukrainski stworzony przecież przez zaborców a ukończony przez Stalina nie ma własnej historii i kultury więc po prostu kradnie je narodom które żyły odwiecznie na terenach dzisiejszej ukrainy Węgrom Polakom Rusinom Rumunom Rosjanom i Tatarom jest to działanie bandyckie prowadzące do waśni i konfliktów
error404
25 lipca 2015 o 23:23Nie bardzo wiem o co chodzi mieszkańcom Ukrainy,piszę mieszkańcom, bo nie ma narodu ukraińskiego, są Rusini,Łemkowie,Huculi,Polacy,Rosjanie i wiele innych narodów , ale nie ma narodu ukraińskiego.Największy poeta niby „narodowy” ukraiński Taras Szewczenko , pisał w j.rosyjskim, język narodowy niby „ukraiński” jest to gwara zwana grażdanką.Ukraińcy nie mają nic co można nazwać sztuką,kulturą, nie ma żadnych świadectw o istnieniu takiego narodu.
tagore
26 lipca 2015 o 11:31Temat na Ukrainie nie wzbudza zainteresowania, przykładowo w Zik tv nie ma nic na poruszony temat ,ktoś w redakcji zdziebko przesadził.
marko31
26 lipca 2015 o 12:57Ot tacy są Ukraińcy —- my mamy im oddać to co ich a oni nam kopie !!!!!! to zakłamana Banderowska banda która zyła ze złodziejstwa tak jak Plutinowska Rassssssssssiiiiiiaaaaaa —— CEP CEPA CEPEM POGANIA !!!!! UKRAINA ROZPADNIE SIĘ JAK JUGOSŁAWIA TYLA W TEMACIE !!!!!!
akar
27 lipca 2015 o 08:17Teraz bardzo dużo ukraińców do Polski przyjeżdża. Cyba na Ukrainie strasznie niski poziom nauczania bo mówią, że maja doktoraty ale poziom intelektualny jak u analfabety już nie powiem jaki bełkot generują na temat swojej historii
laga
27 lipca 2015 o 10:44To jest dalszy ciąg franco-brytyjsko-sowieckiego układu (znaczenie „franco” odnosi się zarówno do Francji-Hiszpanii-Włoch i Turcji), który ograbił Polskę z Ziem Małopolski Wschodniej i przekazał ją w ręce kozackich banderowców aby ukryć zbrodnię na Wołyniu i Katyniu.
Sprawa z Ossolineum jest to próba odbudowy „siły zła” czyli panowania bandytów sowiecko-ukraińskich przy ścisłej współpracy i „błogosławieństwie” franco-brytyjskich układów politycznych. Po tam zostali wysłani brytyjscy żołnierze, łączy ich bezwyznaniowość i innowierstwo,czyli „jałowość” z banderowcami i sowietami przeciwko Polakom i Katolikom.
laga
27 lipca 2015 o 11:19Do tego dochodzi układ niemiecki, który również oczekuje swojej możliwości wdarcia się tam, jednak posiadając odmienną świadomość niż układ franco-brytyjsko-soviecki jako innowiercy są również po stronie soviecko-banderowskiej. Gdyż oni wszyscy dobrze zdają sobie sprawę że to oni tworzą układ tak zwany „ukraiński” na Polskiej Ziemi od Lwowa po Kijów. I świetnie zdają sobie sprawę z tego że prawdziwa tak zwana „Ukraina” to dawne województwo kijowskie i ich ziemia znajduje się dopiero na wschód od Kijowa. Wszystko co jest na zachód od Kijowa to jest Polska Ziemia.
jerkras
28 lipca 2015 o 07:35Tak właśnie jest!
kl
27 lipca 2015 o 19:12Jestem zaszokowany postawą i barbarzyństwem Ukraińców!
jerkras
28 lipca 2015 o 07:34Zrozumcie ukraińskie dziady, wy nie umiecie nawet słomą pokryć dachu a co dopiero wykonać dzieło sztuki. Gdyby nie Polska to u was nic by nie było, nic!
black flag
2 sierpnia 2015 o 18:45,,,,rzeczy jakie tam zostaly to Polskie,,, ,,,,,ludzie tam chodzacy to wymysl kacapski ,,,,