Na początku otwartej fazy wojny rosyjsko-ukraińskiej część członków Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Zdołbunowskiej, przeważnie matki z dziećmi, ewakuowała się do Polski. Mimo to organizacja nie zawiesiła swojej działalności.
Od pierwszych dni otwartej fazy wojny miejscowi Polacy nie siedzieli bezczynnie, a natychmiast zaczęli robić siatki maskujące oraz opaski uciskowe z opon samochodowych dla ukraińskich żołnierzy. Faktycznie nie wstrzymano zajęć z języka polskiego. Małgorzata Krasowska, nauczycielka w szkole sobotnio-niedzielnej skierowana do Zdołbunowa przez ORPEG, kontynuuje nauczanie uczniów w trybie online. Różnica polega jedynie na tym, że uczniowie przebywają teraz w różnych krajach
– mówi Zofia Michalewicz, prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Zdołbunowskiej.
Obecnie jednym z głównych kierunków działalności Towarzystwa jest pomoc przesiedleńcom, których w Zdołbunowie jest wielu (wg stanu na 1 kwietnia w Zdołbunowskiej Hromadzie zarejestrowano 1385 wewnętrznie przesiedlonych osób). Członkowie organizacji przyjęli do siebie uciekinierów ze wschodu Ukrainy, których domy zostały zniszczone lub znajdują się w strefie działań wojennych i okupacji. „Również ja goszczę rodzinę – cztery osoby z Charkowa” – mówi pani Zofia.
Z TPK współpracują polskie organizacje, wspierające Ukrainę. Najwięcej pomocy humanitarnej przekazała Fundacja Wolność i Demokracja. Jeden z ładunków akurat w tych dniach dostarczono do miasta. Ponad 100 śpiworów, koce, pościel otrzymane przez Polaków w Zdołbunowie zostały przekazane wojskowym.
Wsparcia udzielają również osoby prywatne – krewni i przyjaciele mieszkający w Polsce. Samodzielnie zbierają pomoc, dostarczają na własny koszt do granicy, skąd odbierają ją członkowie Towarzystwa.
Moja przyjaciółka, Kasia Lebel z Sosnowca, zadzwoniła do mnie w pierwszych dniach wojny z pytaniem: Zosiu, czy nie jesteś głodna, czy masz co jeść, czy masz pieniądze? Chcę pomóc. Powiedziałam jej: Nie jest tutaj aż tak strasznie, ale jak chcesz pomóc, to pomóż wojsku. Kasia zebrała bardzo potrzebny i duży ładunek. Odebraliśmy go na granicy, przewieźliśmy do Zdołbunowa, ale nawet nie otwieraliśmy samochodu. Natychmiast zawieźliśmy pomoc do rady miejskiej, przekazaliśmy przewodniczącemu hromady Wołodymyrowi Suchliakowi, a następnie wszystko pojechało dalej, na front
– opowiada Zofia Michalewicz.
Jedną z pierwszych osób, które przekazały pomoc, była Zuzanna Biedron z Norwegii, pochodząca ze Zdołbunowa. Mimo, że mieszka daleko za granicą, pozostaje czynnym członkiem Towarzystwa i regularnie płaci składki.
Moja wnuczka, Alina Michalewicz, razem z kolegami Ukraińcami oraz innymi studentami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu przygotowali pokaźny ładunek potrzebnej pomocy. Wszystkie zebrane rzeczy były nowe: śpiwory, kocyki, powerbanki. Świetną pracę zrobili. Razem z synem jeździliśmy na granicę, by odebrać przesyłki
– kontynuuje prezes Towarzystwa.
Obecnie Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Zdołbunowskiej przekazuje pomoc humanitarną – zarówno potrzebującym przesiedleńcom, jak i mieszkańcom.
Nie sprawdzamy dokumentów, ponieważ niektórzy z tych ludzi uciekli, jak to się mówi, nadzy i bosi. Jeśli ludzie przychodzą, to znaczy, że potrzebują pomocy
– mówi Zofia Michalewicz.
Anatol Olich
Zdjęcia udostępnione przez Zofię Michalewicz
Artykuł opublikowany 6.04.2022 r. na portalu „Monitora Wołyńskiego”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!