Aleksander Łukaszenka poleciał w czwartek do Moskwy, gdzie weźmie udział w posiedzeniu Najwyższej Rady „Państwa Związkowego Rosji i Białorusi”. Komentatorzy zastanawiają się, o czym rozmawiać dziś będą dyktatorzy podczas zapowiadanego spotkania w cztery oczy.
Ekspert Centrum Analitycznego „Strategia” Walery Karbalewicz uważa, że kwestia rosyjskiej bazy wojskowej na Białorusi nie będzie póki co tematem w dyskusji;
– Jeśli Moskwa nalegałaby na utworzenie baz wojskowych na Białorusi, to problem można byłoby wiązać z kwestiami ropy i gazu. Ale ten spór został rozwiązany już podczas spotkania w Petersburgu, w każdym razie – na dzień dzisiejszy Rosja nie ma nic, czym mogłaby szantażować Białoruś, nie ma środków nacisku, – uważa ekspert.
Karbalewicz powiedział na antenie Biełsatu, że to co najbardziej teraz niepokoi Łukaszenkę, to manewry „Zapad – 2017”. Według eksperta, niszczą one misterną koncepcję oficjalnego Mińska- jako gołąbka pokoju w regionie, przynajmniej w sferze public relations.
– Manewry wojskowe są bardzo nieprzyjemne dla Mińska, ponieważ niszczą koncepcję polityki zagranicznej, którą białoruski MSZ zaczął realizować po Krymie: Białoruś jako dawca pokoju i bezpieczeństwa w regionie. Wspólne ćwiczenia wojskowe z krajem, który jest uważany za agresora w regionie, niszczą tę wypracowaną koncepcję. Dlatego strona białoruska próbuje bagatelizować ten problem. Ale kwestia tego, jak „sprzedać światu zewnętrznemu” manewry, może być przedmiotem dyskusji pomiędzy Łukaszenką i Putinem.
1 komentarz
Japa
1 lipca 2017 o 09:41No tak. Gdybanie. Tyle, że Białoruś „wchodzi” w sojusz po tym jak Polska udostępniła USrelowi bazy na swoim terytorium. W tym tkwi sedno sprawy. Pozycja Polski jako konia trojańskiego Ameryki zmusza Białoruś do działania. Od północy Litwa, od południa Ukraina, a od wschodu Polska. Nic łatwiejszego jak wbić dwa kliny w Białoruś i powstanie wielki kocioł. Klasyka taktyki. Cóż dziwnego, że się boją?