Opublikowany przez ukraiński portal internetowy Gordon.ua wywiad z pełniącym w 2014 roku obowiązki prezydenta Ukrainy (po ucieczce Janukowycza) Ołeksandrem Turczynowem, może wywołać wielki międzynarodowy skandal, uważa publicysta Aleksander Fieduta. A wszystko to przez dwa zdania:
„Aby ograniczyć liczbę możliwych kierunków ataku, pojechałem na Białoruś, by spotkać się z prezydentem Łukaszenką. Obiecał, że Rosjanie nie zaatakują nas z terytorium jego kraju. Ale kiedy się żegnaliśmy, powiedział: „w najgorszym wypadku ostrzegę Cię, na dobę przed (atakiem- red.) … Byłem mu za to wdzięczny – cytuje Ołeksandra Turczynowa „Gordon”.
Nic Państwa nie dziwi? – pyta Fieduta, kiedyś blisko współpracujący z białoruskim dyktatorem, dziś publicysta min. portalu belsat.eu
– Aleksandrem Łukaszenka obiecuje przywódcy sąsiedniego kraju, że go ostrzeże, jeśli Rosja zechce wprowadzić swoją armię – najpierw na terytorium Białorusi, potem na Ukrainę.
Mnie osobiście rzuciły się w oczy dwie rzeczy.
Po pierwsze. Jeśli Rosja wprowadzi swoje wojska na Białoruś, to nie będzie już kogo ostrzegać. Wszystko będzie aż nader oczywiste, nawet bez ostrzeżeń Aleksandra Łukaszenki (swoją drogą kim on wtedy będzie? Gubernatorem Generalnym Regionu Północno-Zachodniego?).
I po drugie. Sojusznicze stosunki między Rosją i Białorusią nie zostały przecież odwołane (…). Faktycznie Łukaszenka obiecuje „zdradzić” informację potencjalnemu przeciwnikowi swojego sprzymierzeńca.
Jest oczywiste, że Aleksander Turczynow, to nie tylko kaznodzieja, ale także pisarz science-fiction. Jednak wątpliwe, że wymyślił tę rozmowę. Kolejna rzecz – dlaczego wybrzmiało to akurat teraz.
Jako były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, wydawałoby się, że powinien wiedzieć co mówi. A jeśli już decyduje się wypowiedzieć takie słowa, to oznacza, że spuszcza do ścieku białoruskiego wodza naczelnego, oddaje go ze wszystkim kremlowskiemu marzycielowi. Jednym słowem stawia na nim krzyżyk. Przy czym robi to świadomie.
Ale dlaczego? I jakie mogą być tego konsekwencje?
Czy tylko mnie się wydaje, że w powietrzu unosił się zapach, jeśli nie politycznego „polonu”, to już na pewno „nowiczoka”?Wrzucona nonszalancko przez opiekuna struktur siłowych Ukrainy prowokacja – to jak propozycja ostatecznego opowiedzenia się: z kim trzymasz, mistrzu sztuki politycznej A.G. Łukaszenko, podjęcia decyzji w chwili poważnej konfrontacji politycznej. Ponieważ zapowiadające się spotkanie „czwórki normandzkiej” bez udziału prezydenta Rosji pokazuje jedno: „miński proces” się wyczerpał, kończymy!
Kresy24.pl za belsat.eu
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!