Niczego innego nikt nie oczekiwał. Władający Uzbekistanem od 1989 roku Isłam Karimow po raz kolejny „wygrał wybory prezydenckie” i będzie rządził krajem przez następne 5 lat – podaje Głos Ameryki.
Według oficjalnych danych, frekwencja w niedzielnych wyborach wyniosła 91 proc., a obecny prezydent zdobył 90,39 proc. poparcia (w 2007 roku miał 90,77 proc.).
77-letni były sowiecki aparatczyk – dawny I Sekretarz KC Komunistycznej Partii Uzbekistanu – nie miał w zasadzie żadnej konkurencji. Było, co prawda, trzech „rywali”, ale robili oni wszystko, żeby nie utrudniać reelekcji Karimowa.
Zdaniem organizacji praw człowieka, 30-milionowy Uzbekistan jest jednym z najbardziej zamordystycznych państw na świecie. Jak dotychczas żadne wybory w tym kraju nie zostały uznane przez OBWE za uczciwe i demokratyczne. Uzbecka centralna komisja wyborcza i tym razem nie stwierdziła jednak żadnych naruszeń.
Wcześniej – zgodnie z uzbecką konstytucją – jeden człowiek mógł być prezydentem tylko przez dwie 7-letnie kadencje. Aby móc rządzić dalej Karimow zmienił jednak konstytucję, wprowadzając 5-letnie kadencje, dzięki czemu może kandydować od nowa. Jedyny obecnie kłopot to konieczność organizowania wyborów co 5, a nie co 7 lat.
W 2005 roku Karimow kazał strzelać do uczestników pokojowej demonstracji w Andiżanie. Zabitych zostało wtedy od 200 do 1500 osób. Dokładnych danych nie udało się ustalić. Za ten mord Uzbekistan został potępiony przez ONZ. Karimow twierdzi tymczasem, że broni świeckiego Uzbekistanu przed fundamentalizmem islamskim.
Obecnie jako pierwszy pogratulował Karimowowi zwycięstwa Władimir Putin. Jego zdaniem, wyniki głosowania odzwierciedlają „wysoki autorytet uzbeckiego prezydenta w społeczeństwie”. No tak, takiego „autorytetu” nawet Putin może Karimowowi na razie tylko pozazdrościć.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!