Sztorm na Morzu Czarnym zniszczył Rosjanom umocnienia na Krymie. Błoto po opadach niemal całkowicie wyhamowało działania na lądzie. Pogoda kolejny raz skutecznie wpływa na przebieg działań wojennych na Ukrainie.
Warunki pogodowe znów zatrzymały działania wojenne na Ukrainie. Obie strony szykowały się do tego od kilku miesięcy. Jednak nagłe załamanie pogody pod koniec listopada uziemiło lotnictwo i bezzałogowce nad frontem, a z Morza Czarnego zniknęły niemal wszystkie rosyjskie okręty.
Jak już informowaliśmy, zniszczone zostały umocnienia brzegowe na Krymie.
Katastrofa dotknęła nie tylko południe Ukrainy. W środkowej i północnej części kraju burze śnieżne sparaliżowały funkcjonowanie kraju. Taka pogoda znacznie ograniczyła możliwość ataku rosyjskich bezzałogowców i pocisków manewrujących.
Jeszcze w poniedziałek rano, 28 listopada, Rosjanie posiadali na Morzu Czarnym dwie korwety i fregatę, gdyż mniejsze okręty już od kilku dni nie wychodziły w morze ze względu na wysoki stan wód. Podobnie jak okręty transportowe, które zaopatrywały garnizon na Krymie.
Po południu wszystkie okręty ukryły się już w bazach.
„Na morzu panuje potężny sztorm, wszystkie statki, w szczególności okręty rakietowe wroga, zostały doprowadzone do punktów bazowych”
– można było przeczytać w komunikacie Dowództwa Operacyjnego „Południe”.
Sztorm uderzył także w rosyjskie umocnienia i infrastrukturę portową na brzegu Morza Czarnego.
W Sewastopolu zniszczone zostały bomy i zapory, chroniące port przed ukraińskimi bezzałogowcami. Wywiad Ukrainy szacuje, że naprawy potrwają przynajmniej kilka dni.
Kolejnym problemem są pozrywane z kotwic miny morskie, którymi Rosjanie zaminowali podejścia do ukraińskich portów, głównie w Odessie. Pod Sewastopolem znaleziono już miny ćwiczebne z pobliskiego poligonu.
Niedługo miny bojowe będą zapewne znajdywane na zachodnim wybrzeżu Ukrainy, a później u brzegów Rumunii i Bułgarii. W tamtą stronę zaczną bowiem dryfować wraz z prądami morskimi.
Sztorm zniszczył także umocnienia brzegowe na plażach okupowanego Krymu i w okolicach Berdiańska. Rosjanie wybudowali fortyfikacje polowe tuż nad brzegiem morza. Sztorm był na tyle intensywny, że pierwszą linię po prostu zmył. Woda wdarła się głęboko w ląd, niszcząc także tyłowe stanowiska artylerii brzegowej.
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) poinformował, że
„mimo trudnych warunków pogodowych siły rosyjskie i ukraińskie kontynuują w Ukrainie ataki lądowe, choć w nieco wolniejszym tempie, z powodu śniegu i słabej widoczności”.
Pułkownik Ołeksandr Sztupun, rzecznik prasowy ukraińskiej Południowej Grupy Wojsk, poinformował, że na ich odcinku odpowiedzialności Rosjanie zmniejszyli intensywność ognia artyleryjskiego około półtora raza, a użycie amunicji krążącej aż sześciokrotnie.
Amerykanie oceniają, że w najbliższych tygodniach trudne warunki zimowe zmuszą obie strony do skoncentrowania się głównie na atakach lądowych, prowadzonych przez piechotę, wobec braku możliwości użycia lotnictwa i korygowania ognia artylerii przy pomocy bezzałogowców.
– Tysiące naszych ludzi pokazuje to, co najlepsze w ich charakterze, to, co najsilniejsze w ludziach, dla wolności i niepodległości Ukrainy. I zawsze to robią, bez względu na warunki i pogodę
– podkreślił prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, komentując trudne warunki pogodowe.
Ukrainian soldiers are fighting with the mud#Ukraine #Ukrainewar #UkraineRussiaWar #UkraineWarNews #StandWithUkraine #RussianArmy #WWIII pic.twitter.com/57HGdU2YHL
— Chronology (@Chronology22) November 28, 2023
RTR na podst. serwis X, wp.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!