Zakaz zawarty w postanowieniu nr 65 Rady Ministrów „O zasadach etycznego zachowania urzędników państwowych” wchodzi właśnie w życie na Ukrainie.
Dokument wprowadza jednolite wymogi wobec wszystkich urzędników. Od tej pory muszą oni kierować się „wierną służbą państwu i społeczeństwu, godnym zachowaniem, przyzwoitością, lojalnością, neutralnością polityczną, przejrzystością działań, odpowiedzialnością i sumiennością”.
Intencje niby słuszne – chodzi o to, żeby uniknąć chaosu i samowoli urzędniczej, kwestionowania poleceń przełożonych oraz nacisków na rząd ze strony prywatnego biznesu i partii politycznych.
Tyle – że jak to często ma miejsce na Wschodzie – „chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle”. No bo czy „przyzwoitość i godne zachowanie” można zadekretować rozporządzeniem rządu? Albo jak minister powołany z danej partii politycznej i realizujący jej program ma zachować wobec niej „neutralność polityczną”?
Najwięcej wątpliwości budzi jednak wymóg „lojalności”. Nie jest to przecież termin zdefiniowany w prawie, więc na jakiej podstawie można obiektywnie ocenić, czy ktoś jest lojalny, czy nie? I kto ma to zrobić? Pewnie przełożony, ale co w sytuacji kiedy podwładny wykryje, że jego szef kradnie? Albo kiedy pokłóci się ze sobą dwóch ministrów? Który jest wtedy „nielojalny”?
Poza wszystkim zresztą – jak świat światem – każda władza ma zwykle skłonność traktować nielojalność wobec niej jako nielojalność wobec całego państwa. Taki przepis może więc być kuszącym narzędziem to tłumienia jakiejkolwiek krytyki poczynań rządu, nawet gdyby okazały się one skorumpowane lub sprzeczne z interesem obywateli, co przecież na Ukrainie nie jest czymś niezwykłym.
Rozporządzenie rządu w Kijowie jest więc typową dla każdej biurokracji próbą porządkowania za pomocą przepisów i definiowania przy użyciu nieprecyzyjnych terminów rzeczy z natury nieporządkowalnych i niedefiniowalnych, które wśród normalnych ludzi powinny być rozwiązywane po prostu za pomocą zdrowego rozsądku i zwykłej logiki.
A to sygnał, że przynajmniej ukraińska biurokracja uczyniła kolejny milowy krok w kierunku tzw. „standardów Unii Europejskiej” (lub – jak ktoś woli – putinowskiej Rosji), czyli krok wstecz w stosunku do normalnych zasad demokracji.
W rozporządzeniu rządu w Kijowie położono też szczególny nacisk na zakaz publicznej krytyki poczynań zarówno tegoż rządu, jak i parlamentu czy prezydenta. Za taką krytykę mają grozić kary dyscyplinarne.
Zdaniem obserwatorów, a także części samych urzędników, owo kuriozalne rozporządzenie postanowiono wprowadzić po tym jak minister rozwoju gospodarczego i handlu Ukrainy Aivaras Abromavičius podał się do dymisji oskarżając przy okazji wiceszefa Bloku Petro Poroszenki, Igora Kononienkę o korupcję i nepotyzm.
Zapewne rozporządzenie ma też jakiś związek z gwałtownym konfliktem między gubernatorem Odessy Micheilem Saakaszwilim a szefem MSW Arsenem Awakowem oraz kilkoma innymi ministrami. Pytanie, kogo jednak w tym przypadku uznać za „lojalnego i przejrzystego”, a kogo za „nielojalnego krytykanta”?
Kresy24.pl
10 komentarzy
jubus
2 marca 2016 o 08:48Mnie to jakoś nie dziwi. Ukraina pod władzą tych bandytów majdanowych, stała się „Rosją w wersji West”, tj. Rosją, tyle, że „prozachodnio i proamerykańsko”. Taki sam syf, jak i Rosja, nie widać między tymi krajami żadnej różnicy. Ale to dobrze, zawsze śmiejemy sie z Rosji, czas także i na Ukrainę.
Dobrze, że napisano o „standardach unijnych”, UE=Rosja=Ukraina=szambo.
no tak
2 marca 2016 o 12:34U nas też tak powinno być.
Barnaba
2 marca 2016 o 13:33Czyli urzędnik pomimo ze wszyscy w koło kradną będzie musiał mówić wszem i wobec (albo nic nie mówić) że jest dobrze i będzie lepiej. Udajemy że żyjemy gdzieś indziej- fajnie.
Wołyń1943
2 marca 2016 o 15:29Nie wolno pisać źle o UPA, nie wolno krytykować administracji rządowej. Ta, ukraińska odmiana demokracji, napawa przerażeniem…
rene
2 marca 2016 o 18:02To tak jak teraz w PIS Polsce .
jubus
2 marca 2016 o 23:21Czyli tak jak za PO-PSL. Zresztą jaka to różnica, PiS-PO, jedno zło.
SyøTroll
3 marca 2016 o 08:56A Białoruś zła, bo tam rządzi „antydemokratyczny dyktator”. Tylko że na Białorusi to w porównaniu z Ukrainą mamy Oświeconą Dyktaturę – władza jest silna, ale ani nie przegina, ani jej specjalnie nie odbija.
rene
2 marca 2016 o 17:08ha ha ha … I jaka tu różnica między Ukrainą , Rosją i Polską ? Jak widać bardzo mała . Bratnie narody , niezależnie kto nimi rządzi .
hahahaha
2 marca 2016 o 18:57My Słowianie wiemy, jak nasze na nas działa 😀
obserwator
3 marca 2016 o 04:36Na Ukrainie zakaz krytykowania, a w Polsce za żartowanie sobie z władz ląduje się „na dywaniku” u prokuratora. Nie tak znowuż to dalekie.