
Zdjęcie ilustracyjne. Fot: Kanał 24
6 czerwca czwarta grupa ochotników do Legionu Ukraińskiego spośród obywateli Ukrainy mieszkających za granicą, podpisała w Lublinie kontrakty z Siłami Zbrojnymi Ukrainy.
9 czerwca wyruszyli na jeden z poligonów w południowo-wschodniej Polsce. Przez 45 dni będą pod okiem ukraińskich i polskich instruktorów doskonalić podstawowe umiejętności żołnierza. Zgodnie z umową, Polska zapewnia odpowiednią infrastrukturę, a także sprzęt i broń na okres szkolenia, a strona ukraińska zapewnia mundury, środki ochrony osobistej i leki. Po ukończeniu podstawowego szkolenia wojskowego rekruci udadzą się na Ukrainę, aby kontynuować szkolenie i koordynację bojową jednostki
Łącznie w tej fali rekrutacji do armii ukraińskiej dołączyło kilkudziesięciu Ukraińców w różnym wieku. Zainteresowanie służbą w Legionie nie maleje, co oznacza, że wkrótce dziesiątki kolejnych ochotników podpisze kontrakty z armią ukraińską – informuje ukrinform.ua.
Co motywuje Ukraińców za granicą do wstępowania w szeregi ukraińskiej armii, jakie są ich oczekiwania, o czym marzą?
Agencja Ukrinform zwróciła się z tym pytaniem do przedstawicieli centrum werbunkowego, które od ponad pół roku działa przy Konsulacie Generalnym Ukrainy w Lublinie, a także do Ukraińców, którzy niedawno wstąpili do Legionu.
Przedstawiciel centrum rekrutacyjnego w Lublinie, Petro Gorkusza, w komentarzu dla agencji zwraca uwagę, że Legion Ukraiński działa już od ponad pół roku, a zainteresowanie służbą nie maleje, wręcz przeciwnie, rośnie. Jak mówi, zarejestrowało się już około dwóch tysięcy osób, prowadzone są z nimi rozmowy, których ukoronowaniem jest podpisanie kontraktu.
Najwięcej zgłoszeń pochodzi od Ukraińców mieszkających w Polsce. Czwarta grupa ochotników to Ukraińcy mieszkający w ośmiu innych krajach: Niemczech, Wielkiej Brytanii, Bułgarii, Łotwie, Mołdawii, Słowacji, Słowenii i Czechach. Oznacza to, że geografia rekrutów Legionu Ukraińskiego jest dość szeroka, podobnie jak rozkład wiekowy. W skrajnej grupie znajdują się osoby w różnym wieku, w tym ponad 20% stanowią ludzie młodzi w wieku od 18 do 24 lat. Są również kobiety.
Najwięcej ochotników chce dołączyć do jednostek dronowych, wielu chce służyć w artylerii. Starsi ochotnicy z reguły chętniej wybierają zawody kierowców-mechaników, podczas gdy kobiety wybierają jednostki medyczne, chcą być łączniczkami lub operatorami dronów.
Ochotnikom Legionu Ukraińskiego oferuje się podpisanie kontraktów na trzy lata lub do końca „okresu specjalnego”, a młodzi ludzie poniżej 25 roku życia mają możliwość podpisania rocznego kontraktu. Przedstawiciele Legionu Ukraińskiego, których rodziny mieszkają za granicą, będą mieli również możliwość wyjazdu za granicę w celu odwiedzenia swoich krewnych podczas corocznego urlopu trwającego do 30 dni.
Na dzień dzisiejszy na Ukrainie znajdują się trzy poprzednie grupy ochotników Ukraińskiego Legionu, które podpisały umowy z Siłami Zbrojnymi Ukrainy w listopadzie ubiegłego roku oraz w styczniu i lutym bieżącego roku, ale jeszcze nie wyjechały na front. Wciąż przechodzą szkolenia.
„Obecnie znajdują się na Ukrainie, w tymczasowym punkcie dyslokacji Ukraińskiego Legionu. Oznacza to, że jednostka wojskowa jeszcze nie wyjechała w rejon działań bojowych” – podkreślił Gorkusza.
Dodał, że ochotnicy są kontrolowani pod kątem współpracy z wrogiem.
Jak jest motywacja ochotników?
Wasyl , pochodzący z Połtawy , który będzie obchodził swoje 28 urodziny na poligonie w Polsce, mieszkał za granicą od 10 lat, zdobył wykształcenie wyższe w zakresie filologii i tłumaczeń, a nawet udało mu się zapisać na studia podyplomowe na Uniwersytecie w Bratysławie. O Legionie Ukraińskim dowiedział się z Internetu.
„Podjąłem decyzję sam od razu, od dawna planowałem wstąpić do ukraińskiej armii. A Legion to bardzo wygodna jednostka, w której można przejść selekcję i rozpocząć służbę jeszcze za granicą” – wyjaśnił ochotnik.
Podkreślił, że motywacją są zbrodnie Rosjan na Ukrainie: zabijanie cywilów, porwania dzieci, bombardowanie infrastruktury cywilnej, w szczególności szkół, przedszkoli i placówek służby zdrowia dla dzieci.
„Moja krewna pracuje jako nauczycielka przedszkola w regionie przygranicznym i spędza więcej czasu z dziećmi w schronie przeciwbombowym – słabo przystosowanej cementowej piwnicy – niż poza nim. Bardzo dobrze jest, gdy dzieci wychodzą poza schron przeciwbombowy raz lub dwa razy dziennie” – mówi Wasyl.
Podpisał umowę na stanowisko w plutonie moździerzy, a w przyszłości chciałby służyć w jednostkach artylerii.
„To potężna broń, która zadaje wrogowi największe straty. Nie bez powodu artylerię nazywa się królową wojny” – podkreślił rekrut Legionu.
Swoją przyszłość widzi tylko na Ukrainie.
„Z dużym prawdopodobieństwem będę wiązał swój los z działaniami związanymi z obroną Ukrainy. Na przykład z humanitarnym rozminowywaniem lub jakąkolwiek inną specjalnością niezbędną do powrotu Ukraińców do normalnego życia po zakończeniu wojny” – podkreślił mieszkaniec Połtawy.
Dmytro, 42-letni mieszkaniec Odessy, również od ponad dekady mieszka za granicą. Jako żeglarz, przez długi czas mieszkał w Stanach Zjednoczonych, a przez ostatnie dwa lata w Wielkiej Brytanii.
„Sam zdecydowałem, że muszę przyczynić się do wyzwolenia Ukrainy i dołączyć do Ukraińskiego Legionu. Podjąłem decyzję około pół roku temu. Wierzę, że każdy mężczyzna na Ukrainie powinien przyczynić się do wyzwolenia Ukrainy spod inwazji rosyjskiego agresora” – podkreślił Dmytro.
Chce dołączyć do wojsk inżynieryjnych w armii ukraińskiej. Nie jest pierwszym żołnierzem w rodzinie: jego brat również obecnie służy w Siłach Zbrojnych Ukrainy.
Mężczyzna podpisał kontrakt na trzy lata, a po wojnie planuje zostać i zamieszkać w rodzinnej Odessie.
Z kolei Larysa pochodzi z Chersonia, ale od siedmiu lat mieszka w Polsce. Jest matką trójki dzieci, a jej średni syn walczy na froncie.
Od drugiego dnia wojny mój średni syn poszedł na wojnę i martwiłam się o niego. Ale nawet wtedy miałam przeczucie, że muszę wrócić do Ukrainy. Po prostu nie wiedziałam, co zrobię, bo mogli mnie nie przyjąć tylko dlatego, że przyjechałam i powiedziałam, że chcę walczyć. Ale około rok temu zdałam sobie sprawę, że muszę tam być – podkreśliła Larysa.
Dodała, że jako matce trójki dzieci bardzo trudno jest jej patrzeć na cierpienie najmłodszych Ukraińców.
ba za ukrinform.ua
1 komentarz
LT
11 czerwca 2025 o 05:00Mam tylko jedno pytanie
Co na to NATO?
Czy taka forma pomocy nie narusza statutu obronnego paktu?
Czy w razie uzycia przez Rosje srodkow odwetowych,NATO stanie w naszej obronie?