I Moskwa, i Waszyngton oficjalnie zaprzeczają, że do tego doszło, ale rosyjskie media, nie tylko te niezależne, pełne są informacji o kolejnych rosyjskich ochotnikach walczących w Syrii, którzy zginęli bądź zostali ciężko ranni w amerykańskich nalotach.
Wywiadu jekaterynburskiemu portalowi Znak.ru udzieliła Jelena Matwiejewa zamieszkała w miejscowości Asbiest w regionie swierdłowskim, która powiedziała, że w Syrii zginął jej mąż, Stanisław Matwiejew, lat 38. Nieoficjalnie pisze się, że ciała zabitych miały zostać przywiezione we wtorek do Rostowa nad Donem. Matwiejewa podejrzewa, że razem z jej mężem zginął znajomy, który również walczył w Syrii w tzw. grupie Wagnera
„Grupa Wagnera” (od pseudonimu dowódcy, którym jest były (?) oficer GRU) jest prywatną firmą, taką jak amerykańskie firmy skupiające najemników, używane np. podczas wojny w Iraku. Wiele wskazuje jednak, że „grupa Wagnera” jest ściśle powiązana z wojskiem rosyjskim, z tym że Rosja oficjalnie się do niej nie przyznaje w razie kłopotów. Można o tym przeczytać między innymi tutaj.
Matwiejewa twierdzi, że grupie Wagnera w Syrii było około 30 ludzi z regionu, w tym 9 z Asbiestu. Nie ma informacji, co się z nimi stało.
Matwiejewa domaga się od państwa rosyjskiego wydania ciała jej męża i przyznania, że jej maż zginął walcząc w Syrii. Powiedziała, że bez tego nie wie nawet, co powiedzieć dzieciom na temat losu ich ojca. Zapewniła, że nie będzie domagać się odszkodowania.
– Chciałabym, żeby wszyscy wiedzieli o moim mężu. Nie tylko o nim, ale o tych wszystkich ludziach, którzy zginęli tam bez powodu. To wszystko jest chore. Gdziekolwiek ich nie posłali, nie mieli osłony. Po prostu rzucili ich na front jak świnie – powiedziała zrozpaczona kobieta. – Władza powinna jakoś ich pomścić. I powinno być jakieś upamiętnienie, tak by żony nie musiały wstydzić się swoich mężów, a dzieci były z nich dumne.
W rosyjskim internecie pojawiają się też relacje naocznych świadków spośród tych, którzy przeżyli. Potwierdzają one to, co mówi wdowa, że rosyjscy najemnicy nie mieli szans i samoloty oraz rakiety ich zmasakrowały.
Nie wiadomo, jaka jest liczba ofiar. Najczęściej anglojęzyczne i rosyjskojęzyczne media podają, że zginęło od kilkudziesięciu do 200 Rosjan, a około 300 zostało rannych, wielu ciężko, i stąd liczba zabitych może rosnąć.
Jednak brytyjski tabloid „Daily Mail” podał, że w ostatnich tygodniach w Syrii zginęło nawet 600 rosyjskich „zielonych ludzików”, nie tylko podczas opisanej bitwy we wschodniej części tego kraju. Oznaczałoby to, że Rosjanie częściej są celem skutecznych ataków. Nie wiadomo tylko, czyich. W tym kontekście przypomina się, że przykład na początku roku rzeczywiście media informowały o niszczycielskim ataku dronów na rosyjskie bazy (oficjalne), ale nie ustalono, kto za nim stał.
Pamiętać jednak należy też, że „Daily Mail” to tabloid i podawane przez niego informację mogą być np. wyolbrzymione.
Jak wspomnieliśmy wyżej, oficjalnie nie zginął żaden Rosjanin w ataku amerykańskich samolotów podczas walk o pola naftowe w Syrii w dniach 7 i 8 lutego. Wtedy to oddziały syryjskie oficjalnego reżimu al-Asada i (prawdopodobnie) Rosjanie z „grupy Wagnera” zaatakowały i próbowały zająć pola naftowe kontrolowane przez sprzymierzone z Amerykanami siły kurdyjskie i prozachodnie i antyasadowskie ugrupowania arabskie (tzw. Siły Demokratyczne Syrii). Miało to miejsce na wschodzie Syrii. Podczas walk Siły Demokratyczne Syrii wspierali na ziemi amerykańscy komandosi. To oni wezwali wsparcie z powietrza. Wyposażone m.in. w czołgi i liczące minimum 500 żołnierzy oddziały wojskowe, które amerykańska armia zidentyfikowała jako rządowe syryjskie, zostały zaatakowane z powietrza z użyciem samolotów bojowych F-22, F-15 fighters i dronów MQ-9. Użyto także mobilnej artylerii typu HIMARS. Dowództwo amerykańskie twierdzi, że było w kontakcie z dowództwem rosyjskim i Rosjanie mieli stwierdzić, że wśród atakujących nie ma rosyjskich żołnierzy.
Przy okazji, spróbujmy zarysować obecną sytuację w Syrii.
I Amerykanie, i Rosjanie deklarują, że zaangażowani są w Syrii, by walczyć przeciwko tzw. państwu islamskiemu. Amerykanie dodatkowo przeciwko reżimowi Baszara al-Asada, któremu pomaga wróg USA, Iran.
Rosjanie i Amerykanie konsultują się, by nie wejść sobie w drogę i by nie doszło do konfrontacji. Moskwa to już od czasów sowieckich bliski sojusznik reżimu w Damaszku. Podczas tej wojny od 2013 roku wojskowo wspiera reżim w Damaszku, a Amerykanie oskarżają co jakiś czas Rosjan (w ostatnich dniach znowu), że ci skupiają najbardziej nie na walce z „państwem islamskim”, tylko z siłami antyreżimowymi wspieranymi czy to przez USA, czy przez Turcję, czy Arabię Saudyjską. Zachód co jakiś czas oskarża też Rosję o zbrodnie wojenne i atakowanie cywilów.
Rosja oskarża USA zaś o wspieranie islamistów. Ma ku temu podstawy, choć propaganda rosyjska nie różnicuje i wszystki nazywa „państwem islamskim”. Ale rzeczywiście niektóre z licznych ugrupowań antyasadowskich, które dostają wsparcie z Zachodu, to islamiści, choć nieco bardziej umiarkowani niż „państwo islamskie”, np. wywodzący się z dawnej al-Kaidy.
Najprawdopodobniej są dwa rodzaje rosyjskich żołnierzy w Syrii – oficjalne oddziały, zwłaszcza lotnictwo, oraz najemnicy z tzw. grupy Wagnera. Nie jest jasne, czy płaci im Moskwa, czy Damaszek. Wiadomo, że ci żołnierze z grupy Wagnera walczyli wcześniej na Ukrainie i rekrutowani są najczęściej spośród byłych (?) zawodowych żołnierzy albo organizacji paramilitarnych, kozackich, albo związanych z tzw. ruchem nacjonalbolszewickim.
Sojusznikiem al-Asada i Rosji jest też, jak wspomniano wyżej, Iran. Angażuje się głównie za pośrednictwem organizacji polityczno-militarnej (uważanej w krajach zachodnich i Izraelu za terrorystyczną) Hezbollah, ale są też irańscy doradcy i ograniczone siły regularne. Iran to islam szyicki, a klan Asadów wywodzi się ze wspólnoty alawitów, którzy mają dużo wspólnego z szyitami. Większość mieszkańców Syrii, zarówno Arabowie, jak i Kurdowie, to zaś sunnici. Są też oczywiście chrześcijanie i przedstawiciele mniejszych grup religijnych, jak np. druzowie. Chrześcijan można spotkać walczących zarówno po stronie Asada, jak i Kurdów. Większość próbuje przetrwać albo uciec z ogarniętego wojną kraju.
Zaangażowanie Iranu budzi niepokój Izraela, który w ostatnich dniach bardziej zaangażował się w wojnę bombardując pozycje asadowskie i irańskie w Syrii. Klan Asadów to zresztą „odwiedczny” wróg Izraela, wspierał na przykład, póki Syria była stabilnym krajem, palestyński Hamas.
Należy podkreślić, że w Syrii walczą dziesiątki, jeśli nie setki mniejszych i większych organizacji zbrojnych o różnym charakterze ideowym, religijnym i politycznym. Praktycznie rzecz biorąc, trwa tam „wojna wszystkich ze wszystkimi”, ale ostatnio, po złamaniu „państwa islamskiego”, zaczyna się krystalizować, że wojna wchodzi w fazę rywalizacji mocarstw światowych i regionalnych.
Należy jeszcze zauważyć, że z kolei USA i Turcję, mimo że są w NATO, dzieli też stosunek do Kurdów (można powiedzieć, że syryjscy Kurdowie walczący o niepodległość są lewicowi, ich bazą jest marksistowsko-nacjonalistyczne ugrupowanie YPG), których Turcja próbuje zniszczyć przeprowadzając akcje pacyfikacyjne w północnej Syrii. Ostatnio zginęło tam kilkudziesięciu tureckich żołnierzy, ale setki, jeśli nie tysiące, Kurdów.
Rosja, tak jak wobec Turcji, tak wobec Kurdów, prowadzi podwójną grę. Mimo dobrych relacji rosyjsko-tureckich nie jest wykluczone, że również po cichu ich wspiera pieniędzmi czy bronią w walce z Turkami i używa kontaktów z Kurdami jako swego rodzaju dźwigni i instrumentu nacisku na Turcję podczas rozmów i negocjacji w różnych kwestiach, np. energetycznych.
Oprac. MaH, znak.ru, rferl.org, cnn.com, foxnews.com, dailymail.co.uk, independent.co.uk, grani.ru
13 komentarzy
Jr
15 lutego 2018 o 05:34Szok tyle ludzi
observer48
15 lutego 2018 o 10:03Skoro oficjalnie mówi się o ponad 600 zabitych kacapach, prawdziwa liczba zabitych może być dużo większa, bo nalot trwał ponad trzy godziny i brały w nim udział bombowce B-52, myśliwce F-15, helikoptery szturmowe i ciężkie drony, wszystkie uzbrojone w precyzyjne pociski i rakiety kierowane laserowo.
Wywiad USA potwierdził, że kacapy i siły Asada ściągały tam czołgi i artylerię przez ponad tydzień i że to strona kacapsko-syryjska zaatakowała pierwsza pomimo ostrzeżeń, że atakują oddziały, w których znajdują się doradcy USA. Był to wyraźny sygnał, że tak Asad, jak jego kacapscy pomagierzy mogą zapomnieć o najbogatszych syryjskich złożach ropy naftowej we wschodniej Syrii, blisko granicy z Irakiem. Efekt demoralizacyjny rozprzestrzeniający się szybko po kacapii na finiszu „kampanii” prezydenckiej Putlerka jest zabójczy dla wizerunku tego byłego KGB-sty.
Marcin Herman
15 lutego 2018 o 10:20żadna podawana liczba ofiar nie jest oficjalna. Oficjalnie, to do niczego nie doszło, nie zginął żaden Rosjanin.
peter
15 lutego 2018 o 14:01Observer 48 Bombowce B52? Raczej AC-130 zwany Gunship
observer48
16 lutego 2018 o 05:45@peter
Osobiście się temu uważnie przyglądam od pewnego czasu i podałem szczegóły ataku w linkach zamieszczonych w jednym z moich komentarzy na tym portalu na dwa dni przed opublikowaniem powyższego podsumowania.
US Air Force użyły tak AC-130, jak B-52. To była bardzo bolesna i wyraźna lekcja poglądowa udzielona przez Amerykanów kacapii z użyciem kilkakrotnie potężniejszej odpowiedzi, niż tego wymagała sytuacja. https://www.cnbc.com/2018/02/13/dozens-of-russian-mercenaries-killed-in-us-airstrike-in-syria.html
observer48
16 lutego 2018 o 07:56@peter
Bombowce B-52 brały udział w bombardowaniu kacapskich najemników, co można było przeczytać w linku, który podałem w innym komentarzu na tym portalu dwa dni temu („The U.S. counterattack involved the use of F-15 fighter jets, B-52 bombers, AC-130 gunships and Apache combat helicopters as well as MQ-9 Reaper drones.”)
Oto link: https://www.cnbc.com/2018/02/13/dozens-of-russian-mercenaries-killed-in-us-airstrike-in-syria.html
peter
16 lutego 2018 o 14:02Observer48 Bylem zaskoczony o uzyciu B52 bo myslalem ze te bombowce sa tylko do jakichs strategicznych bombardowan
Teraz wiem
B-52s loaded with twelve JDAM GPS-guided bombs or 4 to 10 GBU laser-guided bombs can orbit over battle zones, awaiting close air support requests from troops on the ground.
beka
15 lutego 2018 o 08:52Grupa Wagnera jest wynajęta przez kucharza putina – miała odbic szyby naftowe z rąk islamistów (i kucharz – mer petersburga) miał mieć z tego petrodolary. Jak widać jankesi na to nie pozwolili – przy okazji zabijajac najemników i pokazując co ruscy mogą na takiej wojence.
Luk
15 lutego 2018 o 23:10Szyby naftowe miały być zapłatą dla najemników z Rosji za pomoc Asadowi, tzn. zyski z szybów naftowych miały być żołdem dla psów wojny.
Kto wie czy najemników na pewną śmierć nie posłał właśnie Asad w porozumieniu z Kremlem. Dzięki temu nie musi już im płacić bo większość została wybita, a Moskwa z kolei nie musi się obawiać, że powracający do Rosji najemnicy będą upominać się o żołd lub robić jakieś zamieszki i rozróby.
Tak działa Sowiet – tam życie ludzkie się nie liczy. Rab zrobił przysługę carowi – rab może odejść. Dosłownie…
Jarema
15 lutego 2018 o 10:10Jak wiemy, bo obwieścił to sam Władymir, Władymirowycz granica Rasii nigdzie się nie kończy, ale może tam się skończyła …
gugluk
15 lutego 2018 o 23:12Będzie odwet moim zdaniem w Donbasie na ukraińcach
observer48
16 lutego 2018 o 05:54@gugluk
Odwet to będzie na kacapach, gdy Javeliny dotrą na Ukrainę. Obiecane 210 pocisków zniszczy co najmniej 200 kacapskich czołgów i usmaży około 1000 „miejscowych traktorzystów”. Departament Obrony USA już zapowiedział, że gdyby Javeliny przyczyniły się do powstrzymania kacapskiej agresji w Donbasie, następna partia tych pocisków zostanie tam wysłana w ramach budżetowego pakietu $350 milionów wojskowej pomocy USA dla Ukrainy w roku 2018. Do tej pory niecałe $50 milionów ma swoje przeznaczenie, a w ramach tej sumy około $22 milionów na 210 Javelinów i 35 wyrzutni (CLUs).
didżej
27 lutego 2018 o 23:38Cieszy taka akcja wojsk amerykańskich, naprawdę cieszy.