Rosyjskie Ministerstwo Obrony oficjalnie obiecało rodzinom poległych rosyjskich żołnierzy, że wypłaci im odszkodowania za… No właśnie za co? Tego dokładnie nie wiadomo, gdyż Rosja zaprzecza przecież jakoby prowadziła wojnę w Donbasie, więc i polec na niej nikt nie mógł.
Wiceminister Nikołaj Pankow, indagowany na spotkaniu w administracji prezydenta Putina przez obrońców praw człowieka wił się jak piskorz, aż w końcu zapowiedział, że resort obrony wypłaci odszkodowania „rodzinom osób poległych w czasie ćwiczeń przy granicy z Ukrainą”. Na pytanie ile w takim razie żołnierzy zginęło na tych „ćwiczeniach” – odmówił odpowiedzi.
Według wiceministra Pankowa rodziny dostaną po 5 milionów rubli, czyli prawie 110 tys. USD, bez względu na to, czy zginął szeregowy czy oficer. To nowe podejście – wcześniej wysokość odszkodowań w armii zależała bowiem od stopnia wojskowego – podkreślił szef roboczej grupy przy prezydencie Putinie ds. obrony praw żołnierzy Siergiej Kriwienko. Zapewnił też, że wypłacane pieniądze w żadnym razie nie są „zapłatą za milczenie rodzin”.
Tymczasem sekretarz Związku Matek Rosyjskich Żołnierzy Walentina Mielnikowa przypomniała, że dotychczas wiele rodzin żołnierzy – jak to ironicznie określiła – „poległych w 2014 roku w czasie manewrów przy granicy z Ukrainą” nie otrzymało w tej sprawie z Ministerstwa Obrony żadnych oficjalnych dokumentów, na podstawie których mogłyby się domagać wypłat. Przedstawiciel ministerstwa, o dziwo, przyznał jej rację i obiecał „naprawić te pomyłki”.
Kresy24.pl / Charter97
1 komentarz
waldi
26 listopada 2014 o 22:19bez kitu,putin i jego ekipa to chorzy ludzie.