„Potencjał rozczarowania, który istnieje po stronie polskiej, nie wynika oczywiście z tego, że polskie elity polityczne podważają fakt, iż jesteśmy sojusznikami, jesteśmy częścią Zachodu, integrujemy się w Unii Europejskiej. To wynika z tego, że absolutnie wszystkie siły polityczne kiedyś usłyszały od polityków litewskich dokładnie to samo i nigdy nie zostało to wykonane” – mówi w rozmowie z zw.lt Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
„W tej chwili rządu w Polsce nikt nie krytykuje za to, że do spraw litewskich podchodzi z ostrożnością. Wszyscy wiedzą, że to jest bardzo trudne i niewiele się do tej pory udawało osiągnąć. Natomiast z całą pewnością fakt, że mamy do czynienia z nowym rządem na Litwie, otwiera nowe możliwości i mam nadzieję, że tym razem zostaną one lepiej wykorzystane niż to było w przeszłości. Obecna sytuacja na Litwie jest szczególna, ponieważ mamy bardzo wielu zupełnie nowych polityków na scenie politycznej. Są to politycy, którzy z całą pewnością nie ponoszą odpowiedzialności za niewywiązanie się ze zobowiązań politycznych, które były wcześniej deklarowane. To stwarza okazję by ponownie usiąść za stołem, zastanowić się, co w tej sprawie zrobić” – ocenia Dębski.
W piątek, 20 stycznia minister spraw zagranicznych Linas Linkevicius uda się z wizytą roboczą do Polski. W ubiegłym tygodniu szef litewskiej dyplomacji po raz kolejny zadeklarował, że Litwa zrobi wszystko, aby doszło do resetu relacji z Polską (WIĘCEJ).
Kresy24.pl
11 komentarzy
Wołyń1943
18 stycznia 2017 o 16:28I znów trzeba dać Litwie czas, by mogła zapoznać się z problemami Polaków na Wileńszczyźnie. I znów nie wolno naciskać, trzeba być delikatnym, by nie zranić litewskiej dumy. Ale tym razem, to już będzie inaczej… Jak widać, indolencja polskich elit trwa w najlepsze, tylko dlaczego za to muszą płacić nasi rodacy z Wileńszczyzny? Litwa to kolejne, po Ukrainie, dziecko specjalnej troski z naszego regionu. Czym sobie zasłużyli bracia Litwini i Ukraińcy, na status świętych krów, którym wszystko uchodzi na sucho – doprawdy nie wiem. Najwyższa pora wystąpić na forum UE z żądaniem(!), by Litwa przestrzegała standardów wobec mniejszości. Jeśli to nie poskutkuje, to wszcząć procedurę zawieszenia Litwy w prawach członka UE.
Maur
18 stycznia 2017 o 18:35Zgoda.
Jarema
21 stycznia 2017 o 11:09Zgoda!
Andrzej
18 stycznia 2017 o 16:55Co oni mogą zaoferować – nic! Musimy postawić na rozwój polskiej gospodarki, a nie przypodobanie się nacjonalistom rządzącym u naszych sąsiadów.
Aztek_Anonim
18 stycznia 2017 o 17:25Stosunki polsko-litewskie obrazują żałosność wszystkich polskich polityków od roku 1989. Skoro nawet takie mocarstwo jak Litwa pluje Polsce w twarz i Polska boi się zareagować. Co do litewskiego antypolonizmu: Antypolonizm to fundament obecnej litewskiej świadomości narodowej. Aż do drugiej połowy XIX wieku Litwin oznaczał bowiem jedynie pewną odmianę Polaka tak jak np Podhalanin albo Kurp. Ruch nowolitewski został powołany właśnie przeciw takiemu poglądowi. Dlatego Litwini nigdy nie zrezygnują z prób lituanizacji Polaków wileńskich. Ba prędzej Litwa opowie się po stronie Putina niż zrezygnuje z wrogości w stosunku do Polski. Precedensy już były np w roku 1920 Litwini gorliwie pomagali bolszewikom. Litwa uważała i uważa nawet niewole moskiewską za lepszą od związku z Polską.
Aztek_Anonim
18 stycznia 2017 o 17:51Mizianie się to Litwy jest żałosne i pokazuje stopień upadku Polski. O ile bowiem Ukraina jest dużym krajem ze sporym potencjałem, który dla Polski ma żywotne znaczenie Litwa to ratlerek który gdyby nie mniejszość polska, mógłby nie istnieć. Militarny i gospodarczy potencjał Litwy jest żaden. Do tego mniejszość polską Litwini mają na swoje własne życzenie bo nacjonalistycznie nastawieni litewscy komuniści sami nie wypuścili większości Wilniuków do Polski po 1945 roku. A chcieli wyjechać prawie wszyscy Polacy z Litwy. O ile na Ukrainie na ogół nie było problemów z wyjazdem bo zarówno banderowcy jak i komuniści ukraińscy w ten czy inny sposób chcieli się pozbyć Polaków to Litwini robili masę przeszkód. Jeśli ktoś powie że to byli litewscy komuniści to można napisać że to prawda tylko że ci komuniści dziwnym trafem wyznawali litewski nacjonalizm.
Maur
18 stycznia 2017 o 18:33Z przejęciem władzy jest tak jak z prostym przejęciem spadku. Tu nie da się zastosować klauzuli dobrodziejstwa inwentarza.
Poprzedni rządzący narobili sporo długów. I Wileńskich Polaków największych. Nie pomoże tu argument, że my dopiero co władzę zdobyliśmy. Oczekuję tu przygotowania do rozmów tak jakby zinwentaryzowano wszystkie zaniedbania strony litewskiej i jedynie deklaracji co i kiedy zostanie zrealizowane w myśl traktatu z 1994 roku. I to Lietuvisi mają przyjechać do Warszawy z taką deklaracją. Każda obietnica z ich storny może zostać skwitowana co najwyżej wzruszeniem ramion.
Tyle razy juz obiecywali…
A rewizytę można zaplanować wtedy gdy ambasador RP w Wilnie doniesie, że wszystkie ulice mają już nazwy w 2 językach.
tagore
18 stycznia 2017 o 21:26Przeniesienie rafinerii do Łotewskiego portu to jedyny sposób na
ucywilizowanie wzajemnych stosunków.
miki
20 stycznia 2017 o 22:59W stosunkach międzypaństwowych ze Źmudzią ewidentnie z hasła Bóg, Honor, Ojczyzna zapomnieliśmy o Honorze…….
józef III
21 stycznia 2017 o 09:58dokładnie ta sama polityka, nic nowego, zajawka z jakiej nic nie wynika co oznacza, że żadnej poprawy nie będzie
Pafnucy
24 stycznia 2017 o 09:00Używanie określenia Litwa do tej zakompleksionej Żmudzi to plucie na polską historię. Prawdziwi Litwini mówią dziś po POLSKU i BIAŁORUSKU. Ten dialekt żmudzkiego chłopstwa to nie jest język litewski. Litwini już dawno go porzucili na rzecz polskiego a wcześniej ruskiego. Relacje polsko – żmudzkie to największa hańba narodowa po 1989 r. Gorsza niż relacje polsko – banderowskie. Po raz kolejny Polska w myśl patologicznej doktryny Giedroycia daje sobą pomiatać kraikowi wielkości dwóch polskich województw i liczbie Żmudzinów mniejszej niż Warszawa, Kraków, Poznań i Wrocław razem wziętych. Z czego 1/3 to dzieci i młodzież a kolejna 1/3 to seniorzy. Gdybyśmy mieli normalny rząd wspierający Polaków litewskich tak ja powinien, finansowo i materialnie to na Żmudzi populacja Polaków przez ostatnie kilkanaście lat wzrosłoby z 250 tys do 500 tys a za kolejne 5 lat powinno już być tam Polaków milion. Tu jest link do dobrego reportażu o tej patologii żmudzkiej: https://www.youtube.com/watch?v=tCdvLWAnSqA ; To kropla w morzu tego co tam się dzieje.