Ostatnia akcja pod Łokcianami
„…Po chwili pojawił się porucznik „Bocian” [Waldemar Żaba] ze spuszczoną głową i tylko wyrzekł: „Brygadier „Ostroga” nie żyje” [por. Marian Kisielewicz]. Zrobiło się potwornie smutno. Nikogo nie cieszyła nawet wiadomość o zdobyciu pociągu i wzięciu do niewoli niemieckich żołnierzy. Zginął bohaterską śmiercią nie tylko nasz dowódca, ale zastępujący nam ojca najlepszy przyjaciel. Zjednywał serca nie tylko nas – żołnierzy, ale również swoich kolegów – dowódców oraz swoich przełożonych.”
plut. Aleksander Szemiel „Wiatr” z IV Kompanii 23 Brasławskiej Brygady AK
21 czerwca 1944 r. wydzielone plutony 4 i 23 Brygady oraz oddziału leśnego „Żejmiana” przeprowadziły akcję na pociąg towarowy na linii kolejowej Postawy-Podbrodzie. Pociąg wiózł zarekwirowane bydło i konie w głąb Niemiec. Najpierw wykolejono go, a następnie przeprowadzono atak na całej jego długości. Pociąg opanowano, a niemiecką obronę szybko złamano. Wydawało się, że kilkuminutowa akcja zakończyła się pełnym sukcesem. Niestety w trakcie wymiany ognia śmiertelne rany odniósł dowódca 23 Brasławskiej Brygady Armii Krajowej, por. Marian Kisielewicz „Ostroga”. Brygada straciła charyzmatycznego dowódcę, który zjednał sobie podwładnych. „Ostroga” otrzymał pośmiertny awans do stopnia majora. Spoczął w pobliskiej wsi Olszowa (dziś na Białorusi). Dowództwo po nim przejął por. Witold Kisiel „Światołdycz”.
Kim właściwie był porucznik „Ostroga”, skąd pochodził, jaka była historia jego rodziny. Postaram się przypomnieć w tym krótkim tekście.
Korzenie
Marian Kisielewicz urodził się 26 września 1913 r. w Zduńskiej Woli. Był synem Władysława oraz Zygfrydy z d. Pawłowskiej. I właściwie tę opowieść należy rozpocząć od rodziców. Władysław Kisielewicz (ur. 23 marca 1883 r.) pochodził z Turku, natomiast jego małżonka Zygfryda Antonina Pawłowska (ur. 7 lutego 1883 r.) pochodziła z Dobrynic koło Piotrkowa Trybunalskiego. W Zduńskiej Woli oboje zamieszkali w 1900 r. Ślub wzięli 23 października 1907 r. w miejscowym kościele pw. Wniebowzięcia NMP.
Władysław Kisielewicz był z zawodu urzędnikiem gubernialnym. W okresie międzywojennym był także przedsiębiorcą. Zajmował się sprzedażą drewna opałowego oraz posiadał tartak na ul. Złotnickiego. Był również buchalterem Towarzystwa Wzajemnego Kredytu.
Pierwszym dzieckiem Władysława i Zygfrydy był urodzony w 1908 r. Tadeusz Symforian. 28 października 1911 r. na świat przyszedł Jerzy Szymon. Marian był najmłodszym z trzech braci. Już w Polsce niepodległej 4 kwietnia 1919 r. narodziła się ich siostra Zofia. Dzieci dorastały w rodzinie o charakterze inteligenckim, wychowywane w duchu patriotyzmu. Cała czwórka uczęszczała do Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Kazimierza Wielkiego na ul. Złotnickiego (dziś Dąbrowskiego). Mieszkali na ul. Piłsudskiego (dzisiejsza Łaska) oraz Złotnickiego.
Początek służby wojskowej
Dwóch spośród braci wybrało drogę wojskową. Starszy Jerzy w 1933 r. rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Rezerwy Lotnictwa i został mechanikiem lotniczym. Marian natmiast po uzyskaniu matury rozpoczął naukę w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Ukończył ją w 1936 r. i otrzymał promocję na stopień podporucznika. Przydzielono go do 13 Pułku Ułanów Wileńskich w Nowej Wilejce. Jego umiejętności jeździeckie sprawiły że wielokrotnie brał udział w zawodach.
W podchorążówce oraz 13 Pułku Ułanów koledzy nazywali go „Markiem”. To przybrane imię w przyszłości stało się jego konspiracyjnym pseudonimem (obok „Ostrogi”).
Tadeusz natomiast pozostał w Zduńskiej Woli i nie wybrał drogi wojskowej.
Wojenna droga Mariana Kisielewicza ps. „Marek”, „Ostroga”
We wrześniu 1939 r. 13 Pułk Ułanów Wileńskich walczył w składzie Wileńskiej Brygady Kawalerii Armii „Prusy”. W dokumentach pułku Marian Kisielewicz pojawia się jako dowódca I Plutonu Szwadronu CKM. Marian przeszedł cały szlak bojowy swojej jednostki od walk pod Gałkówkiem, Piotrkowem Trybunalskim, podczas przeprawy przez Wisłę 9 i 10 września, na Ziemi Radomskiej aż po walki nad Bugiem. Uniknął niewoli i przedarł się do Warszawy. Zaangażował w działalność konspiracyjną w Służbie Zwycięstwu Polski. Otrzymał przeszkolenie w zakresie prowadzenia działań dywersyjnych. Przydzielono go do utworzonej latem 1941 r. Organizacji Dywersyjnej „Wachlarz”. Działał w 5 Odcinku „Wachlarza” na Wileńszczyźnie.
Posługiwał się dwoma pseudonimami, „Marek” oraz „Ostroga”. W lipcu 1942 r. został skierowany na teren powiatu brasławskiego aby tworzyć patrole dywersyjne z miejscowych. Teren działania był bardzo trudny. Niemieckich okupantów wspierali litewscy oraz łotewscy kolaboranci. Mimo tych trudności „Ostroga” prowadził bardzo śmiałe działania. Obejmowały one dywersję kolejową. Marian brał udział w wysadzaniu pociągów nawet na obszarze Łotwy.
Porucznik Marian Kisielewicz rozpoczął 1944 rok służąc w Inspektoracie „BC” którego celem była organizacja oddziałów partyzanckich na Brasławszczyźnie. W kwietniu 1944 r. zostaje dowódcą 23 Brasławskiej Brygada Armii Krajowej. Wchodziła w skład 2 Zgrupowania Okręgu Wileńskiego AK. Jednostka walczyła nie tylko z Niemcami ale też litewskimi, białoruskimi i łotewskimi kolaborantami. Dochodziło także do starć z oddziałami sowieckiej partyzantki.
Dzięki znakomitemu dowodzeniu „Ostrogi” akcje Brygady kończyły się na ogół sukcesami przy minimalnych stratach własnych. Pierwszą znaczącą akcją 23 Brygady była likwidacja posterunku policji białoruskiej w miasteczku Opsa. W czasie dowodzenia przez „Ostrogę” warto też wymienić m.in.: atak na pociąg towarowy pod Giewronami (12 maja), zakończony niepowodzeniem atak IV kompanii na posterunek policji litewskiej w Rymszanach (16 maja), likwidację posterunku policji w Daugieliszkach oraz batalionu łotewskiego w okolicy Czeżuliszek (21 maja). 10 czerwca 23 Brygada rozpoczyna wymarsz w stronę Wilna. 21 czerwca oddział miał przeprowadzić atak na niemiecki pociąg towarowy pod Łokcianami. W szybkiej akcji porucznik „Ostroga” został śmiertelnie ranny. Niestety sanitariuszka Weronika Malicka „Ola” nie zdołała mu udzielić pomocy. „Ostroga” zmarł pozostawiając w żałobie całą 23 Brygadę.
Siedemnaście miesięcy 1944 i 1945 r.
Śmierć Mariana nie była niestety ostatnią tragedią która dotknęła rodzinę Kisielewiczów. 21 listopada 1944 r. równo pięć miesięcy po Marianie w katastrofie lotniczej zginął jego starszy brat, por. pil. Jerzy Kisielewicz. Podczas wieczornego lotu 21 listopada, w samolocie który pilotował (Halifax LL126 z 1662 Heavy Conversion Unit) doszło do pożaru lewego skrzydła (prawdopodobnie wyciek i zapłon paliwa). Maszyna spadła w Long Ashton niedaleko Bristolu, zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejscowego kościoła. Według świadków Kisielewicz skierował spadający samolot na teren niezabudowany ratując tym cywilów na ziemi. W katastrofie oprócz por. pil. Kisielewicza zginęła cała załoga. W tym miejscu warto przypomnieć Ich nazwiska:
ppor. nawig. J. Małkowski, kpr. bomb. J. Radoński, sierż. mech. W. Ruciński, kpr. strz. r/op. F. Kruszczak, kpr. strz. S. Jurka oraz kpr. strz. S. Jaguszczak. Lotnicy spoczęli na cmentarzu lotników polskich w Newark. Mszy pogrzebowej przewodniczył biskup Karol Radoński.
W tym czasie rodzice oraz rodzeństwo Mariana i Jerzego przebywali w Radomiu. Już w listopadzie 1939 r. Władysław oraz Zygfryda wraz z Tadeuszem i Zosią zostali wysiedleni przez Niemców ze Zduńskiej Woli.
Marian oraz Jerzy utrzymywali korespondencyjny kontakt z bliskimi i ten kontakt utrzymywał rodzinę w nadziei na szczęśliwe zakończenie. Marian kontaktował się z rodziną pisząc np. do siostry Zosi pod przybranym imieniem „Marek” za pośrednictwem osób trzecich (ostatni list pochodzi z 7 kwietnia 1944). Kisielewiczowie przebywający w Radomiu żyli w ciągłym strachu o Jerzego i Mariana. Zmartwień było jednak więcej. Najstarszy z braci Tadeusz chorował przewlekle na płuca i stopniowo tracił zdrowie.
Zerwanie korespondencji z Marianem oraz Jerzym wywołało trwogę w rodzinie. Trudno sobie nawet wyobrazić jak wielkim ciosem dla rodziny były wieści o losach obu braci poległych w ciągu pięciu miesięcy 1944 r. Jakby tego było mało, ciężko chory Tadeusz zmarł 21 listopada 1945 r. Równo rok po śmierci Jerzego w katastrofie lotniczej. Śmierć trzech braci dzieliło więc 17 miesięcy, a los sprawił że wszyscy trzej zmarli 21 dnia miesiąca. Bracia nie pozostawili po sobie potomków.
Pamięć
Bez wątpienia dużą zasługę w kultywowaniu pamięci o nich odegrała ich mama Zygfryda oraz siostra Zosia. Dzięki ich staraniom na rodzinnym grobowcu w Zduńskiej Woli znalazły symboliczne tablice epitafijne upamiętniające poległych braci. Właśnie dzięki staraniom Zygfrydy, jesienią 1960 r. Szymon Kozak (1887-1969) kamieniarz z Wilna wykonał nagrobek Mariana na cmentarzu w miejscowości Olszewo.
Nie sposób w tak krótkim tekście wspomnieć o wszystkich formach upamiętnienia por. Mariana Kisielewicza oraz jego braci. Cieszy jednak fakt, że już we wrześniu tego roku zostaną oni uhonorowani tablicą pamiątkową w ich rodzinnym mieście. Zostanie ona umieszczona na murze 1 Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Wielkiego do którego wszyscy trzej uczęszczali. Jest to inicjatywa Grupy Rekonstrukcji Historycznych „Chrobry I” podjęta we współpracy z Muzeum Historii Miasta Zduńska Wola oraz 1 Liceum Ogólnokształcącym. Z tej okazji przygotowana została także wystawa poświęcona braciom zatytułowana „W siodle i w powietrzu. Historia braci Kisielewiczów”. Będzie ona miała swoją premierę już 25 czerwca 2022 r. na IX Wrocławskiej Prezentacji Grup Rekonstrukcji Historycznej.
Za pomoc w przygotowaniu artykułu oraz udostępnienie rodzinnych pamiątek serdecznie dziękuję Pani Danucie Łukaszewicz. Była to ogromna pomoc bez której poszerzenie wiedzy na temat por. Mariana Kisielewicza „Ostrogi” oraz jego rodzeństwa nie byłoby możliwe.
Daniel Buszyński
GRH „Chrobry I”
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!