Na oczach mieszkańców maleńkiej wioski Pawłowicze w rejonie witebskim burzone są ich domy, budynki gospodarcze i sady. Wszystko dzieje się w zawrotnym tempie. Nikt nie poinformował starych ludzi, że będą musieli w trybie nagłym zostawić wszystko, na co pracowali przez całe swoje życie. A wszystko dlatego, że wkrótce do Witebska ma przyjechać prezydent Aleksander Łukaszenka.
Kto wydał decyzję o rozbiórce, miejscowi ludzie nie wiedzą, nikt im nie chce pokazać oficjalnych dokumentów. Według informacji Radia Svaboda, wszystko działo się w zawrotnym tempie. – Przyszli jacyś ludzie, powiedzieli, że są z obwodowego komitetu wykonawczego i kazali w ciągu dwóch dni opuścić swoje domostwa wraz z całym dobytkiem – mówią mieszkańcy dziennikarzom.
Starsza kobieta, powiedziała, że do jej domu przyszli w sobotę 1 grudnia o 19.00 wieczorem nieznani jej ludzie w towarzystwie milicjantów. Powiedzieli, że ma dwa dni na spakowanie się. Pozostali w dziewięciu domch, muszą pilnie wyjechać ze wsi, ponieważ ich domy zostaną zburzone.
Kiedy przerażeni perspektywą nagłego opuszczenia swoich domów ludzie, zaczęli domagać się wyjaśnień, usłyszeli, że ich wieś powinna była zostać zniesiona już 20 lata temu. W 1992 roku rzeczywiści część domów została zburzona, a w tym miejscu planowano zbudować elektrociepłownię. Teraz od zamiaru odstąpiono i obiecano, że przynajmniej do wiosny mieszkańcy mogą być spokojni.
Mieszkańcy Pawłowicz dowiedzieli się, że wszyscy właściciele gospodarstw domowych, którzy wyjechali z wioski 20 lat temu, otrzymali w zamian mieszkania. Rekompensatę otrzymali również mieszkańcy pozostałych dziewięciu domów, ale za ogrody, sady i budynki gospodarcze nikt im nie chce zwrócić pieniędzy, a przecież to jest dorobek ich życia.
We wsi zostali jedynie starcy. Teraz czekają aż zabiorą ich do siebie dzieci i wnuki.
Nad przebiegiem operacji czuwa milicja. W stosunku do tych, którzy nie zdążyli opuścić domów używają siły. Jedna z kobiet powiedziała, że chciała zabrać jeszcze trochę swoich rzeczy, ale gdy zbliżyła sie do domu, milicjanci wykręcili jej ręce i rozbili telefon komórkowy.
Funkcjonariusze nie pozwalają dziennikarzom i fotoreporterom zbliżać się do burzonych gospodarstw, ani rozmawiać z mieszkańcami.
Kresy24.pl/svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!