Wojna krymska zachwiała podstawami ładu wiedeńskiego, ale go nie obaliła. Przy okazji obnażyła słabość imperium Romanowów. Była to również pierwsza wojna tak szeroko relacjonowana przez prasę – dzięki reporterom, rysownikom i świeżemu jeszcze wynalazkowi fotografii wizja frontowego piekła dotarła do mas.
Wojna straciła swój heroiczny wymiar, który przez wieki tworzyli dziejopisowie opłacani przez zwycięskich władców i wodzów. Przed wścibskim okiem dziennikarzy i obiektywami aparatów fotograficznych nie mogli się skryć nieudolni dowódcy, cierpiący z głodu i chorób żołnierze, umierający w koszmarnych warunkach ranni. Ta wojna wykreowała też nowych bohaterów, niekoniecznie noszących mundury i przelewających krew, jak brytyjska pielęgniarka Florence Nightingale.
A zaczęło się tak. Na przełomie lat 20. i 30. Rosja po mistrzowsku rozegrała walkę o dominację w rejonie Morza Czarnego i na Bałkanach. W traktacie adrianopolskim i konwencji w Unkiar-Iskelesi z 1833 roku wymusiła na Turcji autonomię dla księstw naddunajskich, nabytki terytorialne na Kaukazie oraz zamknięcie Bosforu i Dardaneli dla okrętów państw nieleżących nad Morzem Czarnym.
Brytyjczycy, aby osłabić rosyjską kuratelę nad Turcją i uniemożliwić Francji penetrację Bliskiego Wschodu, wspomogli sułtana Mahmuda II w wojnie przeciw paszy Egiptu Muhammadowi Alemu, którego z kolei wspierali Francuzi. W 1840 roku Brytyjczycy zaproponowali Rosji, Austrii i Prusom porozumienie przeciwko Egiptowi. Zwłaszcza car Mikołaj I ochoczo przystąpił do układu, licząc, że dzięki temu jego imperium utrzyma dominującą pozycję na Bałkanach i w basenie Morza Czarnego oraz wykroi sobie pokaźny kawałek kolonialnego tortu w Azji Zachodniej. W 1844 roku próbował przekonać królową Wiktorię oraz czołowych polityków brytyjskich do koncepcji: „Egipt dla Anglii, Bosfor i Dardanele oraz Bałkany dla Rosji”. Gdy Londyn odrzucił ten plan, próbował szukać sprzymierzeńców w Wiedniu i Berlinie. W tej sytuacji Brytyjczycy porzucili ideę porozumienia z Rosją i postawili na Francję.
W końcu lat 40. niepokoje związane z Wiosną Ludów i walny udział wojsk carskich w pacyfikacji powstania węgierskiego spowodowały, że Rosję znowu zaczęto postrzegać w Europie jako państwo zacofane i opresyjne. Teraz to wspierająca węgierskich i polskich emigrantów politycznych Turcja (sułtan odrzucił żądania dworów w Petersburgu i Wiedniu dotyczące ich wydania) stała się dla zachodnich rządów i opinii publicznej oazą liberalizmu. Kolejnym ogniskiem sporu między Rosją a mocarstwami europejskimi była opieka nad miejscami świętymi w Palestynie (m.in. Grotą Narodzenia Pańskiego w bazylice betlejemskiej). W 1852 roku Francuzi, powołując się na umowę z 1740 roku, domagali się od Turków zrównania dostępu do miejsc świętych dla katolików i wyznawców prawosławia. Mikołaj I nie miał nic przeciwko temu, ale po demonstracji siły floty francuskiej, która w sierpniu 1852 roku zawinęła do Stambułu, gwałcąc konwencję z 1841 roku o demilitaryzacji cieśnin, zmienił zdanie.
Londyn nie chciał porzucić Turcji, która pokrywała 25 proc. brytyjskiego zapotrzebowania na zboże. O ile w 1842 roku przez Bosfor przepłynęło 250 brytyjskich statków handlowych, o tyle w 1852 roku już 1741. W 1850 roku Turcy kupowali od Brytyjczyków więcej towarów niż mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego, Francji, Rosji i Austrii razem wzięci.
Na początku 1853 roku do Stambułu przybył rosyjski dyplomata Aleksander Mienszykow, aby wymóc na Turkach odwołanie koncesji udzielonych katolikom w Ziemi Świętej i skłonić ich do sojuszu antyfrancuskiego. Przeszkodził mu brytyjski poseł lord Charles Stanford-Cunning – nie tylko storpedował wysiłki Mienszykowa, ale poszczuł Turków przeciw Rosji.
W maju eskadry brytyjska i francuska wpłynęły do cieśniny Dardanele. Rosjanie zaczęli koncentrować siły morskie i lądowe w Sewastopolu, a 4 lipca 87-tysięczna armia księcia Michaiła Gorczakowa przekroczyła Prut i zajęła Mołdawię i Wołoszczyznę. Turcy, którzy na Bałkanach dysponowali 145 tysiącami żołnierzy, również zaczęli przerzucać nowe oddziały nad Dunaj.
4 października, gdy Rosja odrzuciła ultimatum w sprawie wojsk z księstw naddunajskich, Turcja wypowiedziała jej wojnę.
Do końca 1853 roku Rosjanie zadali Turkom dwa silne ciosy. 30 listopada zespół okrętów wiceadmirała Piotra Nachimowa rozbił eskadrę turecką Osmana paszy w Zatoce Synopskiej (Turcy stracili sześć okrętów liniowych, fregatę i ok. 4 tys. zabitych marynarzy). Natomiast 1 grudnia pod Baszkadykłarem korpus kaukaski gen. Bebutowa w sile 10 tys. żołnierzy rozgromił 20-tys. armię anatolijską.
Na początku stycznia brytyjsko-francuska eskadra wpłynęła jednak na Morze Czarne, a 15 lutego sojusznicy postawili Rosjanom ultimatum, w którym zażądali wycofania wojsk z Bałkanów. Car je odrzucił i wysłał do Wiednia gen. Orłowa, który miał skłonić cesarza Franciszka Józefa do sojuszu lub przynajmniej życzliwej neutralności, oferując w zamian wspólny protektorat nad państwami, które powstaną na Bałkanach po wyparciu Turków. Dwór carski żywił też nadzieję, że Austriacy zrewanżują się za niedawną pomoc w tłumieniu powstania węgierskiego. Ci jednak nie tylko odrzucili ofertę, ale zażądali od Rosjan wycofania się za Prut i przesunęli na granicę z księstwami naddunajskimi 50-tys. armię.
Gdy Mikołaj dowiedział się o tej czarnej niewdzięczności, ponoć tak się oburzył, że kazał odwrócić do ściany wiszący w jego gabinecie portret Franciszka Józefa, a wezwanemu w trybie nagłym austriackiemu posłowi hrabiemu Esterházyemu rzucił gorzko: „Czy słyszał pan o dwóch najgłupszych królach polskich? Pierwszym z nich był Sobieski, drugim zaś jestem ja, bo obaj uratowaliśmy Austrię od zagłady”. Rosja pozostała osamotniona, a Mikołaj I musiał wypić piwo, którego sam nawarzył. 21 lutego 1854 roku zerwał stosunki dyplomatyczne z Wielka Brytanią i Francją. Te zaś ponad miesiąc później wypowiedziały Rosji wojnę.
Do pierwszego starcia w wojnie nazwanej krymską doszło 22 kwietnia 1854 roku, kiedy eskadra sprzymierzonych przez sześć godzin ostrzeliwała Odessę. Trzy tygodnie później ten sukces próbowała powtórzyć brytyjska fregata parowa „Tiger”, lecz we mgle weszła na mieliznę i po krótkiej wymianie ognia jej załoga poddała się.
W czerwcu 1854 roku sojusznicy dokonali desantu w Warnie. Lądujący tam korpus ekspedycyjny składał się z 39 tys. Francuzów i 20 tys. Brytyjczyków. Zagrożeni także koncentracją dużych sił austriackich w Galicji i wzdłuż Dunaju Rosjanie musieli zwinąć oblężenie Sylistrii i ewakuować wojska z Wołoszczyzny i Mołdawii.
W drugiej połowie lipca francuski marszałek Saint Arnaud pchnął na północ swoje oddziały z zadaniem zajęcia Dobrudży i Konstancy. Ekspedycja okazała się bardzo kosztowna, ponieważ 3,5 tys. chorych żołnierzy zawlokło do Warny epidemię cholery. Miesiąc później sytuacja wojsk sprzymierzonych stała się krytyczna: zachorowało i zmarło kolejne 3,5 tys. ludzi. Korpus aliancki przed wymarciem uratował… wielki pożar, który strawił miasto i francusko-brytyjski obóz. Z dymem poszły zapasy odzieży, obuwia i prowiantu. Udało się ocalić jedynie amunicję. To przyspieszyło działania sojuszników.
Na początku sierpnia spod Warny ruszyli oni morzem w stronę Krymu. 14 sierpnia flota angielsko-francuska dokonała desantu w Eupatorii, 45 km na zachód od Sewastopola. Była to największa z dotychczasowych operacji tego typu w historii. 300 statków transportowych, osłanianych przez 34 liniowce (w operacji wzięły udział także okręty tureckie), wysadziło na ląd ponad 60-tysięczną armię. Celem sojuszników był właśnie Sewastopol – główna baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Francuski korpus ekspedycyjny, mimo że stopniał do 32 tys. żołnierzy, wciąż stanowił trzon sił sprzymierzonych, dysponując potężną siła ognia 72 armat. Brytyjczyków było 26 tys. ludzi (z 24 armatami). Wraz z nimi w Eupatorii wylądowało 7 tys. żołnierzy tureckich. Marszałek Saint Arnaud oraz dowodzący angielskim korpusem ekspedycyjnym lord Fitzroy Somerset, baron Raglan, parli do starcia, wiedząc, że nie dysponują zapasami prowiantu umożliwiającymi długą kampanię. Jeden z uczestników operacji wspominał, że „wojska zostały desantowane z prowiantem na trzy dni, bez namiotów i jakichkolwiek materiałów obozowych. W tej sytuacji ta bitna armia znalazła się na nieprzyjacielskim brzegu z żywością na dwie doby, ale bez zapasów wody, z wyjątkiem tej, która spadła z nieba”. Dlatego kolumny sprzymierzonych poruszały się wzdłuż brzegu, od rzeki do rzeki, a ich prawe skrzydło osłaniały okręty.
20 września nad rzeką Almą doszło do bitwy. Armia rosyjska Aleksandra Mienszykowa liczyła 34 tys. ludzi oraz 88 armat. Mienszykow pełnił jednak błąd – nie obsadził wzgórz u ujścia Almy, licząc, że wróg nie zdoła ich zająć. Kiedy doszło do krwawego starcia z Brytyjczykami – interesujące, że obie strony przyjęły znaną z czasów napoleońskich taktykę walki na bagnety – Francuzi obsadzili wzgórza, z których zaczęli ostrzeliwać Rosjan. Gdy po sześciu godzinach boju Mienszykow miał już ponad 5700 zabitych i rannych, zarządził odwrót do Sewastopola. Sojusznicy stracili ok. 3300 ludzi, ale był to dla nich poważny uszczerbek. Jerzy Hanowerski, książę Cambridge podsumował to starcie wymownie: „Jeszcze jedno takie zwycięstwo, a Anglia zostanie bez armii”. Po dwóch dniach wojska francusko-brytyjskie dotarły wreszcie pod czarnomorską twierdzę.
Tymczasem w rosyjskim dowództwie wybuchł spór o strategię dalszych działań. Mienszykow wolał stawiać czoło przeciwnikom w polu i chciał ewakuować część sił z Sewastopola. Gdy zaś Francuzi i Brytyjczycy stanęli u wrót miasta, bojąc się desantu, kazał zatopić część okrętów Floty Czarnomorskiej u wejścia do Zatoki Sewastopolskiej. Tę decyzję oprotestowali admirałowie Nachimow i Władimir Korniłow, zwolennicy aktywnej obrony od strony morza, ale apodyktyczny książę postawił na swoim. Mienszykow wkrótce opuścił twierdzę, powierzając dowództwo południowego sektora obrony Nachimowowi, a północnego Korniłowowi. Linie obrony podzielono na cztery odcinki, którymi dowodzili: gen. Asłanowicz, wiceadmirał Nowosilski oraz kontradmirałowie Panfiłow i Istomin. Najważniejsze były pozycje Nowosilskiego i Istomina. W pieczy wiceadmirała znajdował się bastion nr 4 położony w środku rosyjskich linii obronnych, natomiast kontradmirał nadzorował obronę bastionów 1. i 2. na Kurhanie Małachowa. W razie ich utraty los twierdzy byłby przesądzony.
Na domiar złego fortyfikacje Sewastopola były słabe (zwłaszcza od strony lądu) i znajdowały się w opłakanym stanie, np. Kurhanu Małachowa przed lądowaniem przeciwnika na Krymie strzegł zaledwie jeden kamienny bastion z pięciodziałową baterią. Rosjanie pospiesznie wznosili prowizoryczne umocnienia (prace nadzorował wybitny inżynier wojskowy gen. Edward Totleben), ale nie zdołali załatać wszystkich dziur w obronie. Najlepiej wyglądała sytuacja południu: na Kurhanie Małachowskim i wzgórzu Memelon Vert powstało siedem nowych bastionów, na których ustawiono 341 dział. Totleben zdawał sobie sprawę, że przed szturmem wróg będzie nękał obrońców zmasowanym ogniem artyleryjskim, i nakazał budować oddzielne pozycje dla piechoty i artylerii.
26 września 1854 roku zmarł na cholerę marszałek Saint Arnaud. Komendę po nim objął gen. François Canrobert. Sojusznicy rozpoczęli przygotowania do metodycznego oblężenia Sewastopola, które zainaugurowali 17 października zmasowanym ostrzałem twierdzy. Na tym nie poprzestali – kopiąc tunele, próbowali ładunkami wybuchowymi skruszyć skalne fundamenty rosyjskich bastionów. Rosjanie zaś, uważnie nasłuchując podziemnej roboty wroga, ryli swoje podkopy i wysadzali w powietrze korytarze przeciwników, często wraz z pracującymi w nich ludźmi. Przy okazji dochodziło do podziemnych walk wręcz: w ruch szły noże, bagnety, kilofy i saperki. Walki były zacięte, ale zdarzało się – zwłaszcza w czasie zawieszeń broni, kiedy zbierano zabitych i rannych z pola walki – niemal koleżeńskie rozmowy (barwnie przedstawił je Lew Tołstoj w „Opowiadaniach sewastopolskich”). Rosjanie preferowali kontakty z Francuzami, nie lubili za to butnych i aroganckich Brytyjczyków.
Podczas ostrzału na Kurhanie Małachowskim śmiertelnie ranny został admirał Korniłow. Umierając zdołał jeszcze wypowiedzieć powtarzane potem przez obrońców słowa: „Musicie obronić Sewastopol!”. Dowództwo przejął Nachimow. W pojedynkach artyleryjskich często górą byli Rosjanie, m.in. uszkodzili dwa brytyjskie i cztery francuskie okręty oraz trafili trzy składy amunicyjne.
Tymczasem Mienszykow na przełomie października i listopada podjął próbę udzielenia odsieczy oblężonym. 25 października pod Bałakławą, gdzie Brytyjczycy ulokowali obóz zaopatrzeniowy, jego żołnierze zajęli wrogie baterie artylerii. Lord Raglan polecił je odzyskać, powierzając zadanie dywizji kawalerii gwardii gen. Bringhama, earla Cardigan. Ten z kolei wolał nie narażać swoich żołnierzy, nadgryzionych epidemią cholery, i polecił atakować gen. Brudenellowi, dowódcy brygady lekkiej kawalerii. Jednostka bez zapowiadanego wsparcia piechoty, za to z impetem ruszyła wprost pod lufy stojących na pobliskich wzgórzach rosyjskich dział. Szarża skończyła się tragicznie – kawalerzyści Brudenella zostali zdziesiątkowani, choć ich ofiara uniemożliwiła Rosjanom zajęcie Bałakławy. Niespodziewany sukces Rosjan nie zmienił jednak losów wojny, a 5 listopada Mienszykow poniósł kolejną porażkę pod Inkermanem. Rozdrażniony Mikołaj I przekazał komendę księciu Gorczakowowi.
Na przełomie 1854/1855 roku działania na Krymie niemal zamarły. Armie sojusznicze nie były przygotowane do zimy, nadto śmiertelne żniwo zbierała epidemia cholery i tyfusu. Ciekawie za to rozwijała się sytuacja na froncie dyplomatycznym. Po stronie aliantów otwarcie wystąpili Austriacy, którzy zawarli z układ o wspólnym protektoracie nad księstwami naddunajskimi. Do koalicji przystąpił również król Piemontu Wiktor Emmanuel II, który liczył, że podniesie to prestiż królestwa i postawi na forum europejskim sprawę zjednoczenia Włoch. W maju 1855 roku na Krym przybył 15-tys. korpus piemoncki gen. Alfonso Ferrero La Marmory. Jego żołnierze, wśród których przy tej okazji stało się popularne hasło „z tej gliny (krymskiej) powstaną nowe Włochy”, wydatnie wzmocnili osłabione wojska francusko-brytyjskie.
U schyłku 1854 roku w Wiedniu rozpoczęły się rokowania francusko-brytyjsko-rosyjskie. Rosjanie, nie chcąc przystać na twarde warunki sojuszników (m.in. żądali likwidacji Floty Czarnomorskiej), próbowali wygrać na czasie i w połowie lutego 1855 roku wznowili działania wojenne. Próba dobrania się do skóry oddziałom tureckim, które pod Eupatorią zaatakowała dywizja gen. Chruliewa, spaliła jednak na panewce. Ta porażka okazała się ponad siły Mikołaja I, który zmarł 1 marca 1855 roku. Przyczyną śmierci było zapalenie płuc, ale podejrzewano samobójstwo, bowiem Mikołaj I zachorował po przeglądzie wojsk, gdy mimo siarczystego mrozu był odziany tylko w mundur. Na tron wstąpił jego syn Aleksander II.
Sprzymierzeni na początku marca wznowili ostrzał Sewastopola. 19 marca jego ofiarą padł kontradmirał Istomin. Między 9 a 18 kwietnia przeprowadzili zmasowane bombardowanie twierdzy, które poza licznymi ofiarami wśród obrońców nie przyniosło znaczących efektów.
Brak sukcesów i ogromne ofiary krymskiej ekspedycji wywołały niezadowolenie wśród opinii publicznej Francji i Wielkiej Brytanii. Głód informacji doskonale zaspakajali wścibscy – jak zwykle – korespondenci wojenni i fotografowie, którzy pierwszy raz pojawili się na polach bitew. Dzięki temu czytelnicy gazet mogli na własne oczy zobaczyć, jak straszna jest wojna oglądana z bliska. Działania wojenne dokumentowali m.in. Szkot James Robertson, który we wrześniu 1855 roku wykonał zdjęcia Bałakławy oraz obróconego w perzynę Sewastopola, a także Anglicy Roger Fenton (oficjalny fotograf dworu) i Felice A. Beato, Rumun Carol Szathmari, który jako jedyny dostał zgodę wszystkich stron konfliktu i mógł pracować po obu stronach frontu, czy Francuzi Jean-Charles Langlois i Léon-Eugéne Méhédin. Ilustracje specjalnego wysłannika „L`Illustration”, rysownika i fotografa Jeana Baptiste’a Durand-Bragera oddawały żołnierską dolę i niedolę. Dzięki relacjom z Krymu zabłysła dziennikarska gwiazda Irlandczyka Williama Howarda Russela z londyńskiego „Timesa”. Jego dociekliwość była bardzo nie na rękę władzom brytyjskim, gdyż ujawniał plany wojenne, głupotę dowództwa oraz tragiczny los prostych żołnierzy, którzy nie tylko ginęli w walce, ale marli wskutek braku zaopatrzenia i opieki medycznej. Takie doniesienia podważały sens wojny toczonej – według przeciętnego Francuza czy Brytyjczyka – na końcu świata.
Impas w działaniach wojennych i niezadowolenie społeczne wymusiły roszady na stanowiskach dowódczych. Marzący o nawiązaniu do potęgi swego sławnego wuja Napoleona Bonapartego cesarz Francuzów Napoleon III odwołał gen. Canroberta i powierzył dowództwo nad siłami ekspedycyjnymi gen. Aimable Péllisierowi, który wcześniej pacyfikował Algierię. Zmienili się także dowódcy flot sojuszniczych operujących na Morzu Czarnym: na czele eskadry francuskiej stanął wiceadmirał Armand Bruat, a brytyjskiej – admirał Lyons. Na Krym dotarły nowe oddziały i zaopatrzenie.
Nowi wodzowie z zapałem przystąpili do kampanii wiosennej. 25 – 26 maja sojusznicy podjęli natarcie na Sewastopol i za cenę 5554 poległych i rannych Francuzów oraz 693 Brytyjczyków opanowali trzy reduty na przedpolu Kurhanu Małachowa. Równocześnie okręty Lyonsa i Bruata zajęły Kercz, co umożliwiło podjęcie operacji krążowniczych na Morzu Azowskim.
W czasie trwających ponad rok walk na Krymie zginęło i zmarło z ran 3562 żołnierzy brytyjskich i 37 tys. francuskich. Jeszcze bardziej przerażająca była statystyka ofiar chorób zakaźnych i mrozu: 7152 Brytyjczyków i ok. 63 tys. Francuzów. Winna wszystkiemu była fatalna opieka medyczna. Ranni i chorzy żołnierze ewakuowani spod Sewastopola padali jak muchy w przepełnionych i brudnych lazaretach, m.in. w Bałakławie i Scutari (tur. Üsküdar, dziś to dzielnica w azjatyckiej części stolicy Turcji) pod Stambułem. Wpływ na to miała fatalna organizacja szpitalnictwa wojskowego, biurokracja i korupcja. Ratunkiem okazała się działalność Florence Nightingale i jej 38-osobowego zespołu pielęgniarek, które w październiku 1854 roku przybyły do Scutari.
Pochodząca z zamożnej rodziny, 34-letnia wówczas Nightingale, przed wojną praktykowała i upowszechniała w Wielkiej Brytanii nowoczesne metody leczenia i opieki szpitalnej. Jej działalność w Turcji już po dwóch miesiącach przyniosła znakomite efekty: dzięki wprowadzeniu podstawowych zasad higieny, kwarantanny (wcześniej ranni żołnierze leżeli razem z zakaźnie chorymi), dokumentacji leczenia każdego pacjenta oraz troskliwej opiece śmiertelność w nadzorowanej przez nią placówce spadła z 42 do 2 proc.! Nazywana przez żołnierzy damą z lampą, wróciła do Wielkiej Brytanii jako bohaterka narodowa.
Wdzięczni ocaleni i ich rodziny oraz rzesze społeczeństwa ufundowały pierwszą świecką szkołę pielęgniarek przy Szpitalu św. Tomasza w Londynie, gdzie Florence szkoliła swe następczynie. W 1860 roku opublikowała „Podręcznik dla pielęgniarek” Do śmierci w 1910 roku była niekwestionowanym fachowcem w dziedzinie organizacji szpitalnictwa wojskowego i cywilnego, ale także autorytetem moralnym. Doradzała kilku komitetom i organom rządowym i została uhonorowana tytułem Lady of Grace orderu św. Jana Jerozolimskiego oraz Orderem Zasługi. W 1912 roku Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża ustanowił Medal im. Florence Nightingale, którym do dzisiaj co dwa lata nagradza się pielęgniarki oraz ludzi, którzy wykazali się ofiarnością w niesieniu pomocy ofiarom wojen i klęsk żywiołowych.
Po drugiej stronie frontu położenie rannych i chorych żołnierzy również było katastrofalne. W Rosji przeżartej do szpiku kości biurokracją i korupcją nie było sprawnej służby kwatermistrzowskiej ani wojskowego szpitalnictwa (w Sewastopolu jeden lekarz przypadał na 300 rannych). Z braku linii kolejowych dostawy prowiantu i uzbrojenia na Krym szły długo albo nie docierały wcale. Zawyżanie cen dostaw i dostarczanie wojsku produktów fatalnej jakości było na porządku dziennym. Gen. Zatlera, intendenta armii rosyjskiej, postawiono nawet przed sądem, ale został uniewinniony od zarzutu niegospodarności – wytknięto mu jedynie bałagan w kancelarii. Kary uniknęli także kupcy bogacący się na zaopatrywaniu armii. W tych warunkach każdy prawy człowiek był na wagę złota, tak jak płk Mikołaj Pirogow, lekarz wojskowy niosący pomoc rannym żołnierzom w oblężonym Sewastopolu. Posłuchajmy jego relacji: „Cała droga od Bakczysaraju na przestrzeni 30 wiorst była zawalona transportami rannych, armat, i furażu. Deszcz lał jak z cebra. Chorzy, pomiędzy nimi ci z amputacjami, leżeli po dwóch lub po trzech na wózkach, jęcząc i drżąc od wilgoci. Ludzie i zwierzęta, po kolana grzęznąc w błocie, ledwo byli w stanie poruszać się; co krok niemal leżała padlina; z głębokich kałuż sterczały wzdęte brzuchy zdechłych wołów i z trzaskiem pękały. Słychać było jęki błagalne rannych, krakanie drapieżnych ptaków, które całymi stadami czyhały na zdobycz, krzyki zachrypnięte poganiaczy, a z dala huk armat sewastopolskich”.
W Sewastopolu Pirogow pierwszy raz w historii zastosował narkozę eterową, a opiekę nad rannymi powierzył korpusowi sióstr miłosierdzia, który stworzył. Jego kolejnymi innowacjami było stosowanie opatrunków gipsowych, segregowanie chorych według ich stanu i schorzeń podczas leczenia w strefie działań wojennych i transportu na tyły. Po wojnie został profesorem Akademii Medyko-Chirurgicznej w Petersburgu i członkiem Petersburskiej Akademii Nauk. Po jego śmierci w 1881 roku środowiska lekarzy rosyjskich utworzyły Towarzystwo Rosyjskich Lekarzy Pamięci Pirogowa, które szybko stało się jedną z największych organizacji branżowo-społecznych w Rosji i starało się wprowadzać nowe metody leczenia oraz rozwijać powszechną opiekę zdrowotną.
17 czerwca 1855, w przeddzień 40. rocznicy bitwy pod Waterloo, nastąpił pierwszy generalny szturm Sewastopola. Twierdzy bronił 75-tysięczny garnizon z 549 armatami. Armie sojusznicze miały druzgocącą przewagę w ludziach: 173 tys. żołnierzy (w tym 106 tys. Francuzów, 45 tys. Brytyjczyków, 15 tys. Piemontczyków i 7 tys. Turków) oraz niewielką w artylerii – 587 dział (tyle że znacznie więcej amunicji niż Rosjanie). W krwawych walkach na przedpolach twierdzy zginęło 3553 Francuzów i 1728 Brytyjczyków oraz 783 Rosjan. „Nie można sobie wyobrazić straszliwszego obrazu zniszczenia – wspominał ten horror gen. Ławrentij Duchonin. – Bezprzykładne w historii wojen piekło – obustronny ogień do późnej nocy nie milkł i nie osłabł ani na minutę. Miasto było dosłownie zasypane bombami i rakietami, ale ponieważ wszystkie domy były murowane i na poły zburzone, nie miało się co palić. Nadeszła złowroga noc, ogień nieprzyjacielski wzmagał się coraz bardziej, bomby i rakiety, zataczając ogniste łuki, przeorywały niebo, wszystkie baterie, nasze i nieprzyjacielskie miotały wokół siebie płomienie i śmierć”. Rosjanie odparli atak, a następnego dnia zmarł lord Raglan, który zmagał się z kłopotami żołądkowymi. Zastąpił go gen. James Simpson.
Śmierć zbierała też okrutne żniwo wśród dowódców rosyjskich – z ran zmarł admirał Nachimow, trafiony kulą snajpera podczas wizytacji bastionów na Kurhanie Małachowa. Wcześniej ciężką ranę odniósł gen. Totleben. Brak tych dwóch indywidualności fatalnie wpłynął na morale obrońców. Sewastopol mógł ocalić już tylko cud.
Choć główne działania wojenne prowadzono na Krymie i Morzu Czarnym, sprzymierzeni podjęli ofensywę morską przeciwko Rosji także na innych akwenach: Bałtyku, Morzu Białym i Pacyfiku. W kwietniu 1854 roku w zatokach Botnickiej i Fińskiej pojawił się brytyjski zespół operacyjny adm. Napiera. W czerwcu dołączyły do niego okręty francuskie, mające na pokładach 10 tys. żołnierzy piechoty. 13 i 16 sierpnia sojusznicy zaatakowali fort w Bomersundzie na wyspach Alandzkich. Broniąca go załoga szybko skapitulowała. Jednak Napier nie zdyskontował tego sukcesu i operacje przeciw rosyjskim garnizonom na Abo i Hanko zakończyły się fiaskiem. Na admirała spadła w kraju fala krytyki i musiał on oddać komendę kontradm. Dundasowi. Ten w sierpniu 1855 roku zbombardował twierdzę w Wyborgu (ostrzał trwał aż 45 godzin – wystrzelono ponad 21 tys. ciężkich granatów), ale nie zaryzykował desantu. Potem Brytyjczycy ograniczyli się do patrolowania wschodniego Bałtyku.
Niepowodzeniem zakończyły się również wypady eskadr sprzymierzonych na Wyspy Sołowieckie na Morzu Białym oraz próba zajęcia Pietropawłowska Kamczackiego. Wprawdzie gubernator Wschodniej Syberii gen. Murawiow nakazał w kwietniu ewakuację garnizonu Pietropawłowska, ale okręty alianckie tylko ostrzelały opustoszałe miasto.
W lipcu 1855 roku car Aleksander II, świadom, że bez Korniłowa i Nachimowa Sewastopol długo się nie utrzyma, polecił księciu Gorczakowowi odblokowanie twierdzy za wszelką cenę. 16 sierpnia w desperackim starciu nad rzeką Czarną rosyjski wódz spróbował odwrócić losy wojny. Sprzymierzeni wzięli jednak górę, a Rosjanie stracili aż 10 tys. zabitych i rannych. Wraz z klęską Gorczakowa zgasła ostatnia nadzieja dla Sewastopola. Obrońcy zaczęli przygotowania do ewakuacji wojsk z południowej części twierdzy.
Równocześnie sojusznicy rozpoczęli intensywny ostrzał rosyjskich pozycji. W drugiej połowie sierpnia straty Rosjan sięgały już 600 – 1500 zabitych na dobę. Na domiar złego zaczęło brakować amunicji. 5 września artyleria sojuszników zasypała miasto 70 tys. kartaczy! Było to przygotowanie do generalnego szturmu. Trzy dni później ku pozycjom rosyjskim na Kurhanie Małachowa ruszyła francuska dywizja gen. Mac Mahona. Po zajęciu przez Francuzów Bastionu Korniłowskiego, kluczowej pozycji na Kurhanie, dowodzący obroną twierdzy gen. Osten Sacken, aby uniknąć strat, zarządził ewakuację resztek garnizonu do północnej części miasta i dalej w głąb Krymu, gdzie miały połączyć się z armią Gorczakowa. Ale nim Rosjanie wycofali się z Kurhanu Małachowskiego, stracili prawie 12 tys. ludzi. W nocy z 8 na 9 września całe wzgórze wpadło w ręce Francuzów. Na odchodnym Rosjanie zatopili okręty i po moście pontonowym odeszli na północny zachód. Po 349 dniach oblężenia do Sewastopola wkroczyły wojska sprzymierzonych.
Upadek twierdzy nie zakończył działań wojennych. Obie strony zaliczyły jeszcze po jednym sukcesie: 16 października sprzymierzeni zdobyli twierdzę Kinburn u ujścia Dniepru, a 26 listopada Rosjanie zdobyli bronioną przez Turków kaukaską fortecę Kars.
Choć brytyjski premier Palmerston parł do kontynuowania walki, Napoleon III wymusił na nim wznowienie rokowań pokojowych. Przedłużająca się wojna wyczerpała francuskie zasoby, a cesarz obawiał się, że Brytyjczycy i Turcy kosztem Rosji wzmocnią swe wpływy na Bałkanach i w Azji. 30 marca 1856 roku w Paryżu podpisano pokój: w zamian za oddanie Turkom Karsu Rosja odzyskała Sewastopol, Morze Czarne zostało zdemilitaryzowane (Rosjanie mogli na nim utrzymywać niewielką flotę dla ochrony granic), sojusznicy objęli protektorat nad księstwami naddunajskimi. Rosja musiała też zwrócić Mołdawii część południowej Besarabii i zobowiązała się do demilitaryzacji Wysp Alandzkich na Bałtyku.
Francja, która poniosła największe straty w ludziach (z 300 tys. żołnierzy walczących na Krymie poległo lub zmarło ok. 100 tys.), okazała się największym beneficjentem wojny krymskiej. Przez następne 14 lat była gwarantem niezależności Turcji i jej głównym partnerem handlowym. Rosja zaś poniosła ciężką, godzącą w jej prestiż, armię (ponad 100 tys. zabitych) i gospodarkę klęskę. Przez całą następną dekadę imperium Romanowów zmagało się z kryzysem finansowym.
W sferze wojskowości konflikt zaowocował dużymi zmianami. W armiach większości państw europejskich, w ślad za francuską, znalazły się czterofuntowe armaty gwintowane. W taktyce walki piechoty zaczęto stosować szyk rozwarty i formowanie w dwóch liniach batalionowych. Nastąpiła też unifikacja kalibru karabinów. Wojna krymska wykazała też nieprzydatność drewnianych żaglowców, które w następnych latach coraz częściej zastępowały parowce. Zastosowane przez Brytyjczyków Anglików i Francuzów opancerzenie kadłubów zwiększyło odporność okrętów na ostrzał artyleryjski. Z kolei Rosjanie w działaniach na Bałtyku wykorzystywali torpedy, co dało impuls do dalszych prac badawczych nad tą bronią, które prowadzono w różnych krajach.
Ale czynnikiem decydującym o zwycięstwie sprzymierzonych była logistyka, czyli możliwość przerzucania mas wojska i tysięcy ton zaopatrzenia na miejsce działań wojennych. Rosja, pozbawiona rozwiniętej sieci komunikacyjnej i nowoczesnych środków transportu, mimo że wojna toczyła się na jej terytorium, nie poradziła sobie z tym problemem. Natomiast sojusznicy potrafili zapewnić swym armiom sprawny transport morski. Francuzi i Brytyjczycy przewieźli na Krym aż 308 tys. żołnierzy, 42 tys. koni i 598 tys. ton żywności oraz materiałów wojennych.
Opr. TB
fot. Francuskie i brytyjskie okręty z Zatoce Kozackiej k/Bałakławy, fot. Roger Fenton, 1855
1 komentarz
Lech Casimir
11 stycznia 2023 o 12:30Mało jest napisane o działaniach rosyjskich sprzed wojny, mających ograniczyć muzułmańskie pretensje do Kaplicy Grobu Chrystusowego.