Inicjator protestów białoruskich przewoźników Siergiej Sztoda, który zapowiedział na środę manifestację pod budynkiem parlamentu, w obronie praw poszkodowanych przedsiębiorców, został we wtorek aresztowany w drodze ze spotkania z wicepremierem i skazany na 15 dni aresztu za „przeklinanie”.
Rankiem 3 lutego Sztoda wyszedł z domu na spotkanie z wiceministrem Wasilijem Matiuszewskim. Panowie mieli się wspólnie zastanowić, jak wyjść z trudnej sytuacji, w której znaleźli się białoruscy przewoźnicy, z powodu kar pieniężnych, jakie nakładano na kierowców w ciągu pierwszych trzech miesięcy funkcjonowania systemu pobierania opłat drogowych -BellToll.
Władze uznały wstępnie, że z powodu awarii systemu opłat drogowych przewoźnicy zostali narażeni na straty, i obiecały rozważenie umorzenia kar. Po tym, jak sytuacja gospodarcza w kraju uległa pogorszeniu urzędnicy wycofali się z swojej obietnicy.
Siergiej Sztoda poszedł na spotkanie do wicepremiera, żeby porozmawiać o polubownym rozwiązaniu sytuacji, bez wyprowadzania ludzi na ulicę. Okazało się jednak, że zaproszenie było pułapką zastawioną na lidera przewoźników.
„Zadzwonił do mnie o 16.00 i poinformował mnie, że jest w areszcie na Akrestina. Powiedział tylko, że zabrali go za to, że jakoby przeklinał, ale ja w to nie wierzę. On nie jest takim człowiekeim, żeby porywać się. Powiedział mi, że aresztowano go na 15 dni, nic więcej nie powiedział – płacząc opowiedziała portalowi auto.by żona Siergieja Sztody.
Wcześniej, po wyjściu z gabinetu wicepremiera, Sztoda kontaktował się z dziennikarzami. Przekazł, że do spotkania nie doszło, ale był w optymistycznym nastroju, ponieważ obiecano mu że urzędnik przyjmie go w innym terminie.
Kresy24.pl/auto.tut.by
1 komentarz
Butomarus
4 lutego 2015 o 10:03Nieźle. Nie ma to jak pod rządami Łukaszenki. U nas z wymiarem sprawiedliwości i aparatem siłowym nie jest najlepiej, ale tam to już istna Bonanza.