Wizyta szefa rosyjskiej dyplomacji w zbuntowanej Abchazji będzie potraktowana jak pogwałcenie suwerenności Gruzji – to oficjalne stanowisko rządu w Tbilisi.
Nie ma co się oszukiwać. Ławrow nie leci do Suchumi celem zacieśnienia stosunków z bratnim narodem abchaskim, który i tak zależny jest w 100% od Wielkiego Brata. Chodzi o to, by dokopać Gruzinom. Tak dla przyjemności.
Sergiej Ławrow wybiera się do Abchazji z dwudniową wizytą 18 i 19 kwietnia. W programie między innymi otwarcie „ambasady Federacji Rosyjskiej” w Suchumi.
Poza Rosją niepodległość Abchazji uznały jakieś dziadowskie państwa, np. Nauru – wyspa na którymś z odległych oceanów, mieszcząca się w granicach Warszawy przed planowanym powiększeniem.
Państwo Abchazja jest pamiątką po rosyjsko-gruzińskiej wojnie w 2008 roku – tej samej, w którą aktywnie zaangażował się Lech Kaczyński, być może zatrzymując marsz rosyjskich czołgów na Tbilisi.
De facto jednak Abchazja pozostawała poza gruzińską jurysdykcją od roku 1992.
Kresy24.pl
5 komentarzy
SyøTroll
19 kwietnia 2017 o 13:30Nasze władze wolą nie uznawać istnienia narodu Abchazów, uważając ich za odmianę Gruzinów, by nie zrażać władz w Tbilisi.
Wolno im uznawać to za pogwałcenie suwerenności Gruzji, jednakże FR „uznała” suwerenność Abchazji, zatem z punktu widzenia FR Ławrow ma prawo odwiedzić Аkeę. Dokładnie tak samo jak nasz szef MSZ-u ma prawo odwiedzić Santo Subito, stolicę San Escobar.
A propos „dziadowskiej” wyspy to jednym z ostatnich sukcesów polskiej dyplomacji było właśnie nawiązanie w 2014-ym roku stosunków dyplomatycznych z tą „dziadowską wyspą” (wielkości Pragi-Południe, choć znacznie mniej zaludnioną), oraz o połowę większym od Warszawy, 100 tysięcznym Kiribati.
anty syf troll
20 kwietnia 2017 o 22:17syf troll ty tak na powaznie
SyøTroll
21 kwietnia 2017 o 08:04Tak na poważnie. Prawo Międzynarodowe nie nakłada obowiązku uznania. Takie są efekty uznania lub jego braku. Rozumiem, pan jest przekonany że jak coś uznają USA, Niemcy, Francja itp. to się to liczy a jak FR to nie. Każde uznanie się liczy, i zawsze z uznania można się wycofać. Pytanie zawsze powinno brzmieć dlaczego, nie zaś kto uznaje czyjąś państwowość.
To samo miało miejsce, kiedy polska dyplomacja uznała Janukowycza (jako pierwsza na Świecie), za byłego prezydenta Ukrainy. Używanie określeń typu „dziadowskie państwo”, również jest ryzykowne, ponieważ my odtrąbiliśmy nawiązanie stosunków dyplomatycznych z tym państwem jako wielki sukces naszej dyplomacji.
Viola
22 kwietnia 2017 o 03:26@SyroTroll , Jedni uznają prawo Abchazów ( będących dziś w mniejszości we własnym kraju ) do samostanowienia a drudzy uznają prawo Czeczenów do samostanowienia, albo Tatarów. Jedni uznają Krym historyczną częścią Rosji i nie przechodzą do porządku, że Rosjanami ten półwysep to nasycił się głównie po wysiedleniu Tatarów w 1944 r. A dla innych Kubań nie jest rosyjski …I jak tu się połapać ?
olek
25 kwietnia 2017 o 17:11Abchazowie od wieków walczą z Gruzinami o swoje państwo oni tak kochają gruzinów jak Polacy Niemcow