Zawód: pisarz. Narodowość: antykomunista. Przekonania: kontrrewolucjonista. Kraj pochodzenia: Europa Wschodnia. Te określenia najlepiej definiują Józefa Mackiewicza, który urodził się 1 kwietnia 1902 r. w Petersburgu, pisze „Kurier Wileński”.
Józef Mackiewicz był redaktorem wileńskiego „Słowa”, uchodźcą, indywidualistą, na świat patrzył poprzez pryzmat swojego wykształcenia – okiem przyrodnika. Również w ten sposób oceniał wojny, nacjonalizmy, ekstremizmy. Ten mieszkaniec Wilna i podmiejskiego Czarnego Boru wiosną 1944 r. musiał uciekać przed bolszewikami na Zachód. Żyjąc tam w biedzie, napisał kilka wybitnych dzieł literackich oraz mniejszych tekstów, w których charakteryzował również Wileńszczyznę.
Miasto z Ostrą Bramą i Rossą, region z zamkiem trockim i Puszczą Rudnicką, kolonie i przysiółki z drewnianymi chałupami, wsie z podupadającymi dworkami, murowane kościółki, synagogi, minarety, wijącą się wstęgą Wilia, rwąca Wilenka, zakręcająca Mereczanka, sosnowe lasy, czyste jeziora, wzgórza, pola i jary. To był świat młodości i wchodzenia w dorosłość Józefa Mackiewicza.
„Każde miasto – pisał – przedstawione plastycznie powinno posiadać kształt piramidy. Pośrodku spiętrza się w wysokich gmachach i świątyniach, wystrzela ku górze dorobkiem duchowej i materialnej kultury, następnie zaś spłaszcza ku peryferiom, przechodzi u podnóża piramidy w wieś. Krańce stykające ze sobą miasto i wieś nie tworzą wyraźnej granicy, a raczej pas neutralny na wpół mieszczański, na wpół chłopski. Mieszkają w nim trochę rolnicy, trochę mieszczanie pośledniejszych zawodów. Dorożkarze konni, asenizatorzy, kowale, cieśle; bliżej miasta prostytutki i złodzieje, dalej karczmarze, paserzy, wyrobnicy rozmaitych zawodów, wreszcie zdecydowany proletariat. Są tam małe domki i, często, niebrukowane ulice. Za obramowaniem parkanu rosną chude jabłonki; koło płotów, pod którymi odlewają się przechodzący mężczyźni, krzewią się czasem jarzębiny, których czerwone jagody nanizują dziewczynki zamiast korali, dorośli zaś zbierają na przyprawę do wódki, jeżeli nie zostaną przedtem zjedzone przez gile i jemiołuszki, których wczesne pojawienie się jesienią wróży zazwyczaj mroźną zimę. Ten pas wokół miasta ma wybitne właściwości promieniujące, sięgające z jednej strony głęboko w pola i lasy, z drugiej zaś w zaułki i spelunki, i fabryki śródmieścia”.
Więcej na temat Józefa Mackiewicze znajdziesz na stronie „Kuriera Wileńskiego”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!