Odsiadujący wyrok 4,5 lat więzienia Nikołaj Dziedok może zostać za kratkami o rok dłużej. Władze więzienne oskarżyły go o złośliwe nieposłuszeństwo wobec administracji. Według obrońcy praw człowieka Walentyna Stefanowicza białoruskie władze uznały, że po wyjściu na wolność Dziedok może być dla nich niebezpieczny, ponieważ przed wyborami prezydenckimi będzie organizować akcje protestu.
Jak donoszą białoruskie media, przeciwko więźniowi politycznemu Nikołajowi Dziedokowi, skazanemu 27 maja 2011 roku na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w tak zwanej „sprawie anarchistów”, władze mogą przedłużyć pobyt za kratkami.
Dziedok naraził się kierownictwu kolonii, gdy odmówił napisania prośby o ułaskawienie do prezydenta. Opozycjonista ma na swoim koncie dziesiątki nagan za naruszenie więziennego rygoru. Co jakiś czas trafia do więziennego karceru, pozbawiany jest widzeń i telefonów do rodziny, nawet spotkania z adwokatem są utrudniane. Administracja koloni odmawia przyjmowania dla niego paczek z żywnością i lekarstwami, choć w jego materiałach sprawy istnieją dokumenty potwierdzające jego dolegliwości i choroby.
Jak powiedział portalowi charter97.org Walentyn Stefanowicz, nową sprawę wytoczoną przeciwko więźniowi politycznemu rozpatrzy sąd wyjazdowy –sędzia przyjedzie do kolonii.
– Jeśli chodzi o sąd wyjazdowy, to według nas jest zagrożenie, nie wiemy jak on będzie przebiegać ale jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenia z poprzedniej podobnej sprawy – ze Zmicierem Daszkiewiczem, który był również pociągnięty do odpowiedzialności z mocy art 411, sąd odbył się w kolonii karnej. Daszkiewicz został skazany w trybie niejawnym, w procesie uczestniczyli tylko bezpośredni uczestnicy procesu, czyli Daszkiewicz i jego adwokat, prokurator i świadkowie (współwięźniowie – red.). Nikt inny nie mógł wejść na salę – ani działacze praw człowieka, ani przedstawiciele misji dyplomatycznych. Dlatego obawiamy się, że w przypadku Dziedoka, sprawa będzie odbywać się w tym samym trybie.
Charter97.org: Dlaczego władze nasilają w ten sposób presję na więźniów, przecież oni i tak siedzą za kratkami, czy nie można zostawić ich w spokoju?
Walentyn Stefanowicz: Robi się to po to, by złamać ludzi, żeby zastraszyć naród, żeby bali się represji, wymiaru sprawiedliwości, dlatego, że – na ile mi wiadomo – teraz już nikt nie zmusza nawet do pisania żadnych próśb o ułaskawienie. Oznacza to, że system działa sam w sobie. A jeśli weźmiemy pod uwagę ten konkretny przypadek z Dziedokom, to wydaje mi się, że jest jeszcze oczywisty czynnik „wyborów” w przyszłym roku.
Na wszelki wypadek władze postanowiły zabezpieczyć się i nie zwalniać go w roku „wyborów prezydenckich”, zwłaszcza, że uważają go za szczególnie niebezpieczny element, który jest zdolny do organizowania protestów. Ale chciałbym jeszcze raz podkreślić, że artykuł 411 – jest starą sowiecką spuścizną, której nie ma nawet w prawodawstwie Ukrainy czy w Rosji. Jednak artykuł ten jest szeroko stosowany na Białorusi nie tylko przeciwko więźniom politycznym, ale ogólnie. Charakteryzuje się tym, że może być zastosowany zawsze przeciwko niewygodnemu dla administracji zakładu karnego więźniowi.
Charter97.org: czy na tym etapie można jeszcze w jakiś sposób pomóc Nikołajowi Dziedokowi, zapobiec kolejnemu wyrokowi?
Walentyn Stefanowicz: Ze strony obrońców praw człowieka na tym etapie nie można już mu pomóc. My pomagamy tak jak możemy, ale nasze możliwości się wyczerpały. Tu konieczne jest, aby to wspólnota międzynarodowa oceniała to, co dzieje się w naszym kraju i domagała się uwolnienia więźniów politycznych. Przede wszystkim mam na myśli organizacje Unii Europejskiej. My o tym mówimy i piszemy, ale w ostatnim czasie jakże często słyszymy o ociepleniu stosunków między reżimem i UE, o liberalizacji. Być może na poziomie kontaktów naszych dyplomatów i przedstawicieli UE to ocieplenie nastąpiło, ale wewnątrz Białorusi my widzimy odwrotny proces. Wyrzucenie z kraju Eleny Tonkaczowej, z jakiego absurdalnie śmiesznego powodu, sprawa karna przeciwko Jurijowi Rubcowowi, przeciwko Dziedokowi….To w żaden sposób nie świadczy o jakichś pozytywnych zmianach, ale mówi o pogorszeniu ogólnej sytuacji w zakresie praw człowieka. I już nie mówię o ogólnej sytuacji w zakresie realizacji praw społecznych i politycznych w kraju – to w żaden sposób się nie zmienia.
Nikołaj Dziedok został zatrzymany 3 września 2010 roku pod zarzutem ataku na ambasadę Rosji w nocy z 30 na 31 sierpnia 2010. Gdy prokurator nie był w stanie przedstawić mu dowodów oskarżenia potwierdzających udział Dziedoka w sprawie, wydłużono mu czas pobytu w areszcie, oskarżając go o napaść na Dom związków zawodowych. Tym razem również sytuacja się powtórzyła. Z braku dowodów postawiono mu inny zarzut -napad na oddział “Bielarusbanku”.
24 stycznia 2011 roku, Dziadok został oskarżony o udział w akcji przed budynkiem Sztabu Generalnego Białorusi, a 1 października oficjalnie przedstawiono mu oskarżenie z artykułu „chuligaństwo”. 27 maja 2011 roku wydano wyrok 4,5 roku pozbawienia wolności. Pod koniec maja 2012 roku decyzją naczelnika kolonii nr 7 w Szkłowie został przeniesiony na pół roku do izolatki. W czasie odsiadki otrzymywał ponad dziesiątki nagan z powodu różnych wydumanych powodów. Według białoruskich prawników, władze chciały w ten sposób nadać Dziedokowi status “więźnia złośliwie naruszającego reżim kolonii”, aby uniemożliwić mu skorzystanie z amnestii.
Kresy24.pl/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!