Przy ocenie realnych zagrożeń wojskowych najgłupsza rzecz, jaką można zrobić, to kierować się narracją wroga.
Wspólne rosyjsko – białoruskie ćwiczenie Zapad-2025 odbędzie się dopiero we wrześniu przyszłego roku, zarówno na poligonach białoruskich, jak rosyjskich. Będzie mu towarzyszyć ćwiczenie lotnictwa nad terytorium Białorusi – ogłosił dowódca białoruskich Sił Powietrznych i Obrony Przeciwlotniczej Andriej Łukjanowicz.
O szykujących się „wielkich” rosyjsko – białoruskich manewrach zachodni eksperci debatowali przez cały ubiegły tydzień, zastanawiając się, czy nie nastąpi po nich ponowne rosyjskie uderzenie z Białorusi na Ukrainę, a może wręcz na któreś z państw NATO. Pytanie, czy ich wnioski nie są czasami – delikatnie mówiąc – zbyt pochopne.
Nie należy, oczywiście, lekceważyć dużych przedsięwzięć wojskowych Rosji i Białorusi przy naszej granicy i trzeba na nie być gotowym, ale z pewnością wpadanie z tego powodu w histerię jest przedwczesne, podobnie jak bezmyślne powtarzanie za propagandą rosyjską „informacji” o wielkiej skali tych ćwiczeń.
Jeśli Rosja ogłasza, że coś zrobi, to znaczy to tylko tyle, że ona to ogłasza i nic więcej, a często ma to niewiele wspólnego z tym, co faktycznie potem następuje. Niestety, wiele zachodnich mediów nadal nie może powstrzymać się przed bezkrytycznym powtarzaniem jako pewnik tego, co mówi Kreml, traktując jego oficjalne komunikaty jakby to były komunikaty zachodnie.
Tymczasem jeśli Rosja ogłasza, że zrobi coś we wrześniu, to znaczy że nie jest w stanie tego zrobić wcześniej, bo gdyby mogła to by zrobiła. W realiach wojny zaplanowanie czegoś „na pewno” nawet w perspektywie dwóch miesięcy jest mało możliwe, a co dopiero mówić o tym, co ma być prawie za rok.
Również w przypadku rosyjskich manewrów wojskowych bywało w przeszłości tak, że po hucznych zapowiedziach okazywało się, że „góra urodziła mysz”. Nie dotyczy to, oczywiście, manewrów Zapad-2021, po których nastąpił rosyjski najazd na Ukrainę z terytorium Białorusi. Tyle, że jeśli coś się zdarzyło raz, w ogóle nie musi oznaczać, że się powtórzy.
Oczywiście uderzenia pod hasłem „Kijów 2.0” nie można definitywnie wykluczyć, ale gdyby Rosja była w stanie to zrobić, zrobiłaby to już dawno i bez żadnego ogłaszania w tym celu specjalnych ćwiczeń.
Na obecną chwilę wiele wskazuje więc, ze zapowiedź manewrów Zapad-2025 ma na celu głównie straszenie Zachodu i jest próbą odciągnięcia części sił ukraińskich z frontu wschodniego. Być może Rosja w ogóle planuje uderzyć gdzie indziej i znacznie wcześniej, a zamieszanie wokół Zapad-2025 ma tylko mylnie skierować w tym czasie uwagę zachodnich ekspertów na kierunek białoruski.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!