Po Niedzieli Wielkanocnej przychodzi Lany Poniedziałek – tak od zawsze wyczekiwany przez dzieci – śmigus-dyngus! A ta „mokra tradycja” jednoczyła zawsze wszystkie regiony Polski – jej centralną część, jak i historyczne Kresy.
Śmigus-dyngus dziś jest tradycją, ale niegdyś był słowiańskim pogańskim obrzędem, długo funkcjonującym w tamtejszym społeczeństwie. Oblewanie się zimną wodą symbolizowało bowiem wiosenne oczyszczenie i radość z zauważalnej, nadciągającej zmiany.
Długo uważano nawet, iż woda oczyszcza ludzi z wszelkich chorób, ale też przyniesie płodność, dlatego przede wszystkim były oblewane panny na wydaniu, a w kolejny dzień panny mogły zrewanżować się mężczyznom.
Początkowo podobno śmigus i dyngus to były dwa osobne obrzędy – śmigus był obyczajem gwałtownego oblewania zimną wodą i bicia wielkanocnymi palmami, a dyngus był obrzędem wykupu, odwiedzaniem znajomych i przypadkowych osób. Podczas takich wizyt otrzymywało się poczęstunek bądź coś na drogę. Gdy te obrzędy zostały połączone w jeden Lany Poniedziałek – powstała tradycja, że na wsiach jajkami można było się wykupić od wtórnego oblania zimną wodą. Oblewanie było też sygnałem zakochania i początkiem flirtu.
Kościół katolicki z początku usiłował walczyć z tą pogańską tradycją, ale próba jej zlikwidowania nie udała się i w XVIII wieku połączono ją z Wielkanocą. Od tego czasu wierni zaczęli traktować Lany Poniedziałek jako oczyszczenie z grzechu związane ze śmiercią Jezusa Chrystusa, lub symbolem odnowienia chrztu świętego.
Nieoceniony ksiądz Jędrzej Kitowicz w swym „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” (Poznań 1840–1841) tak relacjonuje tradycje związane z Lanym Poniedziałkiem:
„Była to swawola powszechna w całym kraju, tak między pospólstwem, jako też między dystyngowanymi. W poniedziałek wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kobiety, a we wtorek i inne następujące dnie kobiety mężczyzn, uzurpując sobie tego prawa aż do Zielonych Świątek, ale nie praktykując dłużej, jak do kilku dni.
Oblewali się rozmaitym sposobem i amanci dystyngowani, chcąc tę ceremonię odprawić na amantkach swoich bez ich przykrości, oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą wodą po ręku, małą jaką sikawką lub flaszeczką… Którzy zaś przekładali swawolę nad dyskrecją, nie mając do niej żadnej racji, oblewali damy wodą prostą, chlustając garnkami, szklanicami, dużymi sikawkami prosto w twarz… A gdy się rozswawoliła kompania, panowie i dworzanie, panie, panny, nie czekając dnia swego, lali jedni drugich wszelkimi statkami, jakich dopaść mogli. Hajducy i lokaje donosili cebrami wody, a kompania dystyngowana, czerpiąc od nich, goniła się i oblewała od stóp do głów, tak, iż wszyscy zmoczeni byli jakby wyszli z jakiego potopu…
Bywało nieraz, iż osoba, zlana wodą jak mysz, a jeszcze w dzień zimny, dostała stąd febry, na co bynajmniej nie zważano, byle się za dosyć stało powszechnemu zwyczajowi.
Takież dyngusy odprawiały się i po miastach między osobami poufałymi.
Parobcy zaś po wsiach łapali dziewki, które się w ten dzień, jak mogły, kryły. Złapaną zawlekli do stawu albo do rzeki, i tam, wziąwszy za nogi i ręce, wrzucili, albo też włożywszy w koryto przy studni, lali wodą poty, póki się im podobało”.
Zatem – naprawdę mokrego Lanego Poniedziałku!
RES
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!