wa wysłać na Ukrainę tysiące swoich żołnierzy, aby utrzymać zawieszenie broni i zapobiec kolejnej inwazji Rosji. Poinformował o tym brytyjski dziennik „The Times”, powołując się na dobrze poinformowane źródło w brytyjskim rządzie.
Urzędnik poinformował dziennikarzy, że rozmieszczenie brytyjskich wojsk będzie nieokreślone. „Będzie to zobowiązanie długoterminowe, mówimy o latach” – powiedział i dodał – „Tak długo, jak będzie to konieczne, aby utrzymać porozumienie pokojowe i powstrzymać Rosję”.
Jednocześnie brytyjski premier Keir Starmer odmówił publicznego oświadczenia, czy siły pokojowe będą uprawnione do otwarcia ognia do wojsk rosyjskich w razie ataku. Zasady postępowania prawdopodobnie zostaną omówione w najbliższych dniach.
Starmer jasno stwierdził, że Wielka Brytania nie wyśle wojsk na Ukrainę bez gwarancji bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Trump zaś wielokrotnie odmawiał udzielenia takiej gwarancji, sugerując, że obecność amerykańskiego biznesu jest rzekomo główną gwarancją pokoju na Ukrainie.
Dziennik „The Times” donosi, że szefowie obrony „koalicji chętnych” spotkają się w czwartek w Londynie, aby „dokładniej” omówić, gdzie powinny zostać rozmieszczone siły pokojowe. Obecnie Wielka Brytania, Francja, Turcja, Kanada i Australia, oraz co najmniej jeszcze jeden kraj omawiają plany wysłania na Ukrainę do 30 tys. żołnierzy. Inne kraje są gotowe pomóc w zakresie dostaw uzbrojenia i zbezpieczenia logistyki.
Przypomnijmy, emerytowany brytyjski dyplomata Peter Ricketts uważa, że wysłanie europejskich sił pokojowych na Ukrainę jest bardzo ryzykowne, jeśli USA nie będą gwarantami bezpieczeństwa. Jednocześnie jest przekonany, że żołnierze sił pokojowych muszą być przygotowani na bezpośrednią konfrontację z Rosjanami, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Na razie brytyjskie władze unikają bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy europejscy żołnierze sił pokojowych na Ukrainie będą mieli prawo strzelać do Rosjan w przypadku złamania warunków pokoju. A bez takich uprawnień wysyłanie sił pokojowych traci sens.
Opr. TB, thetimes.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!