Pracująca dla kanału STB propagandystka Nadzieja Sas pojechała na Węgry zbierać materiał do reportażu na temat Fundacji Sorosa, która rzekomo wycofuje działalność z Unii Europejskiej. Władze węgierskie nie wpuściły jednak kobiety do kraju. Została zatrzymana na lotnisku, spędziła noc w tymczasowym areszcie i deportowana na Białoruś.
– Okazało się, że obecne władze węgierskie, wbrew swojej oficjalnej retoryce, bardziej boją się mojego programu niż samego Sorosa, któremu nie zablokowano wjazdu na Węgry – powiedział Sas.
Propagandystka mówi, że została poddana „wszelkiego rodzaju kontrolom już na lotnisku w Budapeszcie”, a w konsekwencji została deportowana. Ma też zakaz wjazdu na Węgry.
Noc poprzedzającą deportację spędziła „pod eskortą węgierskiej policji na lotnisku, w areszcie tymczasowym”.
Propagandystka wyraziła opinię, że „węgierskie służby specjalne najwyraźniej zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby przeszkodzić w przygotowaniu” jej programu, nie bez podpowiedzi ze strony zagranicznych kuratorów.
Nadieżda Sas urodziła się na Ukrainie. Pracowała w kanałach telewizyjnych „kuma Putina” Medwedczuka.
Ona i jej mąż Oleg Wołoszyn przeprowadzili się z Ukrainy na Białoruś w 2022 roku, 10 dni przed inwazją wojsk rosyjskich.
Obecnie prowadzi w STB propagandowy program „Sas ma prawo mówić”. Jej mąż, deputowany do Rady Najwyższej Oleg Wołoszyn, jest podejrzany o zdradę stanu w swojej ojczyźnie.
Węgry to kraj UE najbardziej tolerancyjny wśród krajów europejskich dla polityki reżimów Rosji i Białorusi.
ba/nashaniva.com
2 komentarzy
Jagoda
14 września 2023 o 14:27Niech ta reżimowa szmata jedzie na front po moSSkiewskiej stronie dóóópy dawać tam sołdaty potrzebują spuścić z kija i mniej gwałtów będzie …
Mariusz
16 września 2023 o 10:26Śmieszne postępowanie zachodnich debili