
Zmicier Kaspiarowicz. Fot: svaboda.org
45-letni Białorusin, były więzień polityczny, zwerbowany trzy lata temu przez KGB — znaleziony martwy w Warszawie. Informację o śmierci działacza Zmiciera Kaspiarowicza, do której doszło wieczorem 20 czerwca przekazały niezależne białoruskie media.
Ciało Zmiciera znaleziono w jego domu w Warszawie. Wiadomo, że śmierć 45-latka nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, ale co się stało, nie wiadomo.
Szef BySOL Andriej Stryżak powiedział dziennikarzom radia Svaboda, że Zmicier „zniknął z radaru i nie odpowiadał na telefony. Znaleziono go w kałuży własnej krwi. Okoliczności jego śmierci zostaną poznane po sekcji zwłok i wnioskach polskiej policji”.
Kaspiarowicz od najmłodszych lat działał w opozycji. Przez 20 lat był członkiem organizacji patriotycznych, był w „Młodym Froncie”, potem członkiem władz Białoruskiego Frontu Ludowego.
W latach 2001–2002 brał udział w obronie Kuropat — miejsca pamięci ofiar egzekucji dokonanych przez NKWD, w tym osób z tzw. „białoruskiej listy katyńskiej”. Wówczas teren ten został zagrożony przez buldożery, które miały przygotować grunt pod budowę obwodnicy Mińska.
Ostatnio był organizatorem różnych inicjatyw kulturalnych i miłośnikiem podróży: sam przemierzył pół świata, ponad 70 krajów.
Na Białorusi po raz pierwszy postawiono Zmiciera Kaspiarowicza przed sądem w 2006 roku. Wówczas 26 – latek został skazany na sześć miesięcy więzienia za próbę wywieszenia biało-czerwono-białej flagi nad Mińskim Komitetem Wykonawczym.
Wyemigrował z Białorusi, ale w 2022 roku przyjechał do Mińska, by załatwić ważne sprawy rodzinne. Następnego dnia drzwi jego mieszkania wyważyło kilku uzbrojonych po zęby, zamaskowanych OMON-owców. Wyskoczył przez okno z 4 piętra, złamał nogę, ale zdołał zbiec;
Ukrywałem się przez pięć dni. Miałem możliwość nielegalnego przekroczenia granicy przez las, ale jak mogłem to zrobić ze złamaną nogą? (…) W rezultacie postanowiłem sam się zgłosić do KGB, dostałem numer telefonu, wybrałem go na WhatsAppie i zaproponowałem spotkanie.
Kaspiarowicz kilkukrotnie spotykał się z agentami. Nie ufali mu jednak. Zażądali badania na wariografie. Nie miał wyjścia, musiał się zgodzić. Podczas tej procedury funkcjonariusze KGB byli najbardziej zainteresowani tym, czy mężczyzna miał kontakty z zagranicznymi służbami wywiadowczymi. Interesowali się działaczami emigracji politycznej.
Po dwóch miesiącach udało mu się opuścić Białoruś. O tym, że został zmuszony współpracować z białoruskimi służbami specjalnymi opowiedział sam;
„Kiedy przekroczyłem granicę, byłem natychmiast gotowy opowiedzieć swoją historię dziennikarzom. Mówienie prawdy jest najlepszą obroną” — powiedział wówczas.
Nawet 100 zbirów Łukaszenki już w Warszawie. Mają luksus, pieniądze i plan destabilizacji
ba na podst. svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!