Krzyż pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, wzniesiony 12 maja br. z inicjatywy Związku Polaków na Białorusi w Raczkowszczyźnie, został podstępem spiłowany i wywieziony w nieznanym kierunku. Według informacji działaczy ZPB, wszystko odbywało się za wiedzą i aprobatą władz miejscowych.
Jak wynika z informacji zamieszczonych przez Andrzeja Pisalnika na stronie internetowej ZPB, działania miejscowych władz były zamierzone, doskonale przygotowane i miały na celu pomóc wandalom pozbycie się niechcianego symbolu polskiego podziemia niepodległościowego.
Przypomnijmy, krzyż pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech”, ostatniego dowódcy połączonych sił AK Lida-Szczuczyn, stanął na prywatnej działce. Właściciele działki nie mieli nawet szansy zauważyć momentu zniknięcia krzyża, ponieważ stało się to akurat w czasie, gdy niespodziewanie zostali wezwani do siedziby sielsowietu (rady gminy) we wsi Bakszty, pod pretekstem złożenia wyjaśnień ws. krzyża urzędnikowi ze Szczuczyna.
Gospodarzy nie było w domu około dwóch godzin. Czekali cierpliwie w Baksztach na gościa ze Szczuczyna, który ostatecznie się nie zjawił.
W tym czasie na ich posesji zjawili się wandale, którzy za pomocą szlifierki spiłowali metalową część, do której umocowany był krzyż, załadowali go na ciężarówkę, zebrali stojące przy krzyżu znicze i wieńce i wywieźli wszystko w nieznanym kierunku, zasypując miejsce zbrodni ziemią.
– Któż to mógł podnieść rękę na poświęcony krzyż!? – nie kryje emocji mieszkanka Raczkowszczyzny, pani Łucja. Kobieta opowiada, że do krzyża niemal codziennie przychodzili ludzie, żeby się pomodlić. – Przyjeżdżali też ludzie z Polski, aby oddać cześć Olechowi – dodaje. Zdaniem miejscowych mieszkańców zniszczenie poświęconego krzyża jest grzechem, za który sprawcy odpowiedzą przed Bogiem. – A ludzie mówią, że ktoś, kto podniósł rękę na krzyż, na pewno źle skończy – słyszymy od mieszkańców Raczkowszczyzny.
Według inicjatora ustanowienia krzyża -prezesa Związku Polaków na Białorusi Mieczysława Jaśkiewicza, świętokradztwa dopuścili się zwykli robotnicy miejscowego kołchozu, czy leśnictwa. – Ale na pewno zrobili to pod przymusem – przypuszcza Jaskiewicz, który wraz z panią Weroniką Sebastianowicz – szefową Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi maja zamiar złożyć skargę w sprawie obrazy uczuć religijnych. Oboje zostali 19 czerwca skazani na wysokie grzywny za zorganizowanie i udział w nielegalnej akcji.
Operację usuniecia krzyża pamięci Anatola Radziwonika ps. „Olech” władze rejonu szczuczyńskiego poprzedziły propagandowym „strzałem” w miejscowej gazecie „Dziannica” – będącej organem prasowym władz rejonu szczuczyńskiego. Krytycznie o krzyżu w Raczkowszczyźnie wypowiedzieli się na łamach gazety władz przewodnicząca komitetu wykonawczego gminy Bakszty Hanna Bekisz, dwoje mieszkańców gminy oraz przewodniczący sądu rejonoweho w Szczuczynie Walery Romanowski.
Działacze ZPB, którzy dzisiaj odwiedzili miejsce popełnienia aktu wandalizmu, sprzatneli nasypaną na fundament skradzionego krzyża ziemię, zapalili zniczę na pamięć o poległych żołnierzach wyklętych (uważnych za takich także przez współczesną władzę białoruską) i odmówili modlitwę Anioł Pański.
Kresy24.pl za zpb.org/a.pis
1 komentarz
józef III
11 sierpnia 2013 o 23:21tak czy owak gdy idzie o stosunek do AK, stanowisko władz i „apazycyi” jest jednakowe