Tytuł na okładce nic nie sugeruje, dopiero jej odwrócenie wyjaśnia wszystko: „Przypadki XX wieku, 20 lat na Wyspach Sołowieckich i Kołymie 1935 – 1955”.
Walenty Woronowicz to Polak, którego rodzina pochodziła z Suwalszczyzny i nosiła nazwisko Mrozowski.
Po I wojnie światowej rodzina mieszkała w Rosji w Piotrogrodzie – Petersburgu (Leningrad). Ojciec Walentego zginął na froncie, a matka zmarła w drodze, z zamiarem nielegalnego przedostania się do Polski.
Losem chłopca urodzonego w 1915 r., zaopiekowały się siostry z Polonii, Monika i Wiktoria Woronowiczówny, których nazwisko przejął z czasem Walenty.
Próba legalnego starania się o wyjazd do Polski, kontakty z Polskim Konsulatem, w warunkach ogólnego terroru (po zabójstwie Kirowa 12 grudnia 1934 r.) spowodowały aresztowanie 17 letniego chłopca, który „via więzienia petersburskie” znalazł się na Wyspach Sołowieckich, a później Kołymie.
W czasie przesłuchań mówiono: „ Marzysz o Polsce. To twór tymczasowy sklecony sztucznie z wielu narodowości, przeszkadza na rozdrożu Europy innym krajom, a do tego nie umie się rządzić”.
Walenty „znalazł się” na Wyspie Popiej nad Morzem Białym. Obozy rządziły się swoim prawem: „ Tu nie jest władza sowiecka, tu jest władza sołowiecka”.
Przewidywany, ewentualny front walki z Niemcami na północy – Murmańsk, spowodował deportację więźniów na Kołymę gdzie rządził DALSTROJ.
Trasa wiodła przez : Kirow, Perm, Świerdłowsk, Omsk, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck, Czita, Chabarowsk, do Woronino k. Nachodki. Przejazd trwał 46 dni. Z Woronina, statkiem „Kułu” przewieziono więźniów do Magadanu a stamtąd samochodami na Kołymę.
Szosa Centralna, którą jechali, „od osiedla Susuman do osiedla Ust Nera była najbardziej niebezpiecznym miejscem na drogach Kołymy”. Praca w przedsiębiorstwie Dalstroj, to wydobywanie złota, cyny, węgla kamiennego, uranu i zawsze „plan przed człowiekiem był najważniejszy.” Praca ludzi zabijała, ale zabijali także funkcjonariusze NKWD. Na stronie nr 98 autor apeluje do potomności, która powinna znać nazwiska sprawców. Wzywam do tego !”
Do 1949 r., kiedy rozdzielono więźniów politycznych od kryminalistów, ci ostatni byli najbardziej zdeprawowanymi – mordercy, seksualni zboczeńcy (błatnyje: suki, urki, dochodiagi), którzy faktycznie rządzili i byli brygadzistami.
Tylko odważna postawa, i talent przewidywania następstw zdarzeń uchroniła Walentego od śmierci.
W maju 1944 r., Walenty napisał list do Wandy Wasilewskiej ze Związku Patriotów Polskich w ZSRR, co spowodowało ponowne dochodzenie i przedłużenie wyroku odbywania „niezrozumiałej kary”.
W książce, autor podaje nazwiska wielu spotkanych Polaków, nazwiska oprawców i nazwiska dobrych ludzi. Walenty Woronowicz, jako jeden z nielicznych via Wilno w 1955 r., powrócił do Polski, a jak to się stało na pewno dowiemy się po przeczytaniu książki – pamiętnika – studium tyranii XX wieku.
Książka została wydana w 1994 r., przez Instytut Historii PAN, Warszawska Oficyna Wydawnicza „Gryf”. Do druku przygotowały: Wiktoria Śliwowska, Magorzata Girzejewska.
Stanisław Karlik
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!