„To zniewaga milionów ofiar komunistycznego terroru. Obelga dla tysięcy duchownych, którzy, w odróżnieniu od Aleksieja Rydygiera, nie sprzedali swojej wiary. Woleli być rozstrzelani i zesłani na Sybir, niż służyć stalinowskiemu reżimowi” – oburzają się przeciwnicy pomnika.
8 września w rosyjskojęzycznej dzielnicy Tallina Lasnamäe, odbędzie się uroczyste odsłonięcie monumentu patriarchy Aleksego II, autorstwa Aleksandra Litwinowa i Olega Żemczugowa, który powstał na zamówienie stołecznego ratusza (merem jest Edgar Savisaar, członek prorosyjskiej Partii Centrum) „dla uczczenia wybitnego rodaka”.
Po śmierci Aleksego, te same władze przesądziły o nazwaniu jego imieniem placu przed cerkwią, ale na tym nie koniec czci, jaką rosyjskojęzyczni Estończycy chcą oddawać „wybitnemu rodakowi”. Partyjny kolega mera Tallina, Maks Kaur zastanawia się, czy imieniem patriarchy nie należałoby nazwać również ulicy. W rusofilskich zapędach posunął się naprawdę daleko. Twierdzi, że „rosyjska cywilizacja uratowała Europę w 1812 i 1945 roku”, a „wsławił się” m.in. tym, że wzywał Estonię do obchodów 400-lecia Domu Romanowów.
W uroczystości odsłonięcia pomnika Aleksego II nie weźmie udziału premier, który udał się w podróż do Kazachstanu. Nieobecna będzie również większość jego ministrów, w tym ministrowie spraw zagranicznych, wewnętrznych, sprawiedliwości.
Jewhen Cybulenko, publicysta, dyrektor Centrum Praw Człowieka w Instytucie Prawa Tallińskiego Uniwersytetu Technicznego, pyta dlaczego w Tallinie ma być pomnik agenta KGB, jakim był Aleksy, podczas gdy nie mają swojego pomnika ofiary KGB-owskiego reżimu. Przypomina, że agenci sowieckich służb specjalnych to ludzie, którzy sprzedawali przyjaciół i wydawali ich, naruszając tajemnicę spowiedzi. I mówi jednoznacznie:
„Jestem przeciw! Kategorycznie sprzeciwiam się temu, żeby w Tallinie, i w całej Estonii, były place, które noszą imię agentów KGB. Tym bardziej jestem przeciwny, żeby tym agentom w świeckim państwie na koszt podatników stawiać pomniki z brązu za 40 tys. euro. Jestem przeciwko, nawet jeśli ci agenci urodzili się w Estonii i zrobili coś pożytecznego w swoim życiu. Nie chcę, żeby w Tallinie był plac Aleksego II, znanego w sowieckim KGB pod operacyjnym pseudonimem „agent Drozdow”, na którym pyszniłby się pomnik tej postaci”.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!