Aleksander Łukaszenka wygłasza 4 sierpnia orędzie do Zgromadzenia Narodowego i narodu.
Odwołując się do uczuć patriotycznej części wyborców zapewnił w swoim przesłaniu, że władze Białorusi nie zabraniali symboli narodowych, i ni nie mają takiego zamiaru.
„Nikt nie zabroni ani nie zapomni symboli (narodowych). Język pozostanie fundamentem naszej niepodległości”- powiedział Aleksander Łukaszenka, bardzo krótko odnosząc się do kwestii historycznych i patriotyzmu Białorusinów, któremu dają wyraz podczas wieców przedwyborczych kandydatki na prezydenta Swietłany Tichanowskiej.
Choć nie sprecyzował, o jakich symbolach mówi, czy ma na myśli biało-czerwono-białą flagę i herb Pogoń, ale mówiąc o języku powiedział „mowa” (język – biał.).
Ale już w następnej części przemówienia używał białoruskich słów (w przemówieniu wygłaszanym po rosyjsku) tylko po to, by podkreślić prześmiewczy charakter wypowiedzi;
„A teraz zwracam się do tych, którzy chcą „reformau i peramen” (biał. reform i zmian) – powiedział, mówiąc o rzekomym niebezpieczeństwie płynącym z reform, a zwłaszcza o powrocie do konstytucji z 1994 roku.
„Spójrzcie na naszych „tworcau” (twórców), którzy wczoraj kłaniali mi się i wili się do mnie” – powiedział, komentując apel artystów o wolne i uczciwe wybory.
„Z zadziwieniem obserwuję dyskusje naszych „swiadomych” (tak Łukaszenka nazywa Białorusinów znających historię i posiadających świadomość narodową) na kanałach Telegram, na temat zatrzymania 33 rosyjskich bojowników.
Maniera włączania białoruskich słów do wypowiedzi w języku rosyjskim, z lekceważącą lub kpiącą intonacją, jest stałym elementem publicznych wystąpień Aleksandra Łukaszenki podczas jego prezydentury.
Tymczasem stosunek władz białoruskich do symboli narodowych pokazuje jeden z setek przypadków, opisany dziś przez internetowe wydanie gazety Nasza Niva.
Po tym jak mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Orłowskiej w Mińsku zawiesili na swoim balkonie zasłony w kolorach biało-czerwono-białych, szybciutko pojawiła się milicja z nakazem zdjęcia zasłon. Gdy gospodyni zaprotestowała, stróże prawa nie czekając na pozwolenie weszli na balkon i sami ściągnęli tkaninę.
Wychodząc powiedzieli, że na razie ją konfiskują, i zwrócą po sporządzeniu protokołu. Na pytanie dlaczego to robią, kobieta usłyszała: łamiecie prawo, art. 21.13 Kodeksu Administracyjnego (naruszenie projektu architektonicznego elewacji budynku).
oprac. ba na podst. nn.by
2 komentarzy
Czesiek z Bunkra
4 sierpnia 2020 o 14:54Jaki kraj taka ścigana flaga , a rzadowym tv pomimo krajów nadal ten sam przekaz jeden wódz ,jedna parti i szczęśliwość narodu
Andrzej
5 sierpnia 2020 o 00:30Lukaszenka to stary tryk kolchozowy. Uzywa sobie na narodzie bialoruskim bo, niestety, Bialorusini pozwalaja mu. Jak wszyscy, jego pokroju, ta rosyjska swolocz ma dobrze opanowane metody Dzierzynskiego i lapy ubrudzone w krwi bialoruskich patriotow. Zobaczymy co bedzie w okresie wyborow.