Istnienia licznych polskich dworków, a nawet pałaców, znajdujących się nieopodal historycznej stolicy Podola odwiedzający ten region turyści nawet nie podejrzewają, że wiele z nich wartych jest obejrzenia.
W Dunajowcach zachowały się dwie rezydencje. Jedna z nich to pałac Krasińskich z pierwszej połowy XIX wieku, znajdujący się nieopodal luterańskiej kirchy. Wybudował go generał i senator Wincenty Krasiński.
Fasada z portykiem wspartym na dwóch kolumnach dotrwała do naszych czasów prawie bez zmian. Wewnątrz ocalały jedynie schody. Dziś w pałacu mieści się dom kultury. Druga również pochodzi z XIX wieku i mogła należeć albo do Krasińskich, albo Wiktora Zygmunta Skibniewskiego, który nabył Dunajowce w 1850 roku (w 1874 roku jego syn Bronisław Aleksander sprzedał majątek pewnemu Rosjaninowi).
Budowla jest większa od pierwszego pałacu, ale ma mniej interesującą architekturę. Wewnątrz o dawnej świetności przypomina drewniana klatka schodowa. Obecnie rezydencja pełni funkcję szpitala. Obok znajdują się dwie oficyny, jedną zajmuje apteka, drugą gabinet RTG. W pobliżu pałacu do czasów sowieckich stał wspaniały barokowy kościół, w którym znajdowały się przepiękne nagrobki Krasińskich. W latach 30. został zniszczony.
Zachowały się jednak dawny klasztor kapucynów i kościół (obok rynku), w 1833 roku zamieniony przez carskie władze na cerkiew prawosławną. Sowieci urządzili w nim kino i salę gimnastyczną. Dziś znowu jest tam cerkiew. Hołozubińce i Krywczyk Z Dunajowiec kierujemy się w stronę Starej Uszycy. Po drodze zatrzymujemy się w Hołozubińcach, gdzie przetrwała posiadłość wspomnianego Wiktora Zygmunta Skibniewskiego.
Pałac wznosi się na górze, skąd rozciąga się piękny widok na rzekę Studzienicę. Budowla pochodzi z 1860 roku. Syn Wiktora Zygmunta, ostatni właściciel Hołozubiniec Wiktor Stanisław na początku XX wieku znacznie rozbudował rezydencję. Przebudował ją w duchu modernizmu. Pałac zyskał elegancką loggię i narożną cylindryczną wieżę, obie ocalały. Skibniewscy mieli kilka płócien malarzy szkoły holenderskiej, portrety rodzinne, bibliotekę i przywieziony przez Wiktora Stanisława z podróży po Arabii namiot turecki.
Teraz w części pałacu znajduje się poradnia przeciwgruźlicza, w części mieszkają ludzie. Wnętrza się nie zachowały, w przeciwieństwie do rozległego starego park, rozciągającego się na powierzchni kilku hektarów. Wracamy do Dunajowiec i dalej drogą M-20 zmierzamy w kierunku Kamieńca Podolskiego. Dojeżdżamy do zakrętu w lewo na Rachnówkę. Jest tu dworek Rosjanina niemieckiego pochodzenia, o nazwisku Korff z 1910 roku (obecnie szkoła). Ale nas bardziej interesuje pałac w sąsiednim Krzywczyku.
Od 1979 roku działa w nim zakład psychoneurologiczny, dlatego warto od razu udać się do dyrektora, aby pozwolił wejść do środka i wskazał kogoś do oprowadzania. Pałac zachwyca wystrojem zewnętrznym z pilastrami, a głównie neogotycką wieżą z zegarem. Obok stoją oficyny, ale ani w nich, ani w pałacu nie ma żadnych dekoracji. Pierwszym właścicielem majątku był członek Dumy Państwowej, gen. Michaił Krupieński, prawdopodobnie Rosjanin (Polacy nieczęsto zostawali generałami w wojsku carskim). Krupieński wybudował pałac w drugiej połowie XIX wieku.
Zamierzał przekształcić majątek w uzdrowisko kąpielowe, są tutaj bowiem źródła z wodą mineralną, lecz przeszkodził temu rok 1917. Przed II wojną światową działały tu obóz pionierski, sanatorium oraz pensjonat dla niepełnosprawnych. Nieszczęśni inwalidzi zostali rozstrzelani przez Niemców, gdyż pałac upatrzyła sobie na mieszkanie żona jakiegoś wysoko postawionego hitlerowca. Śladami Wołodyjowskiego Wracamy na drogę M-20. W Szatawie (jest tutaj niezwykła okrągła cerkiew w stylu neogotyckim) skręcamy w prawo do sąsiedniego Makowa.
Przed I wojną można tu było oglądać ruiny zamku należącego ongiś do sienkiewiczowskiego bohatera Michała Wołodyjowskiego, ale dzisiaj interesuje nas internat miejscowego technikum. Piętrowa budowla ozdobiona pilastrami i maszkaronami to wszystko, co pozostało po ogromnym i jednym z najpiękniejszych podolskich pałaców. Zbudowali go w roku 1820 bracia Jan Nepomucen i Adam Raciborowscy w stylu klasycystycznym. Nie porażał urodą. Za to w założonym przez Dionizego Miklera parku zachwycały miniaturowe, a czasami większe neogotyckie „zamki” przypominające średniowieczne twierdzez zębatymi basztami i wysokimi ścianami. Były to pomieszczenia gospodarcze: kuźnia, spichlerz, oranżeria, nawet kurniki itp. Budynek administratora i oficynę wybudowano w stylu klasycystycznym.
Pod koniec XIX wieku majątek znacznie podupadł i w roku 1908 Jerzy Raciborowski sprzedał go Alfredowi Żurowskiemu (zakaz kupowania przez Polaków ziemi w Imperium Rosyjskim został już wówczas zniesiony). Według rodzinnej legendy, kiedy uschną drzewa, Raciborscy stracą majątek – co się właśnie stało, bo w tym samym roku uschły dwie sosny, posadzone przez braci Jana Nepomucena i Adama Raciborskich. Nowy właściciel z pomocą litewskiego architekta Waldemara Feddera wzniósł w 1912 roku nowy wspaniały pałac w stylu polskiego neorenesansu.
Twórcę zainspirowały stare krakowskie kamieniczki i Sukiennice. Żurowscy niedługo gospodarowali w Makowie – dezerterzy z frontów I wojny splądrowali i spalili dopiero co wybudowaną rezydencję. Taki sam los spotkał przepiękne neogotyckie zabudowania w parku, a sam park został w połowie wyrąbany. Kitajgród Z makowskich wzgórz widać już Kamieniec Podolski. Po obejrzeniu tej historycznej stolicy Podola, zwiedzimy jej okolice.
Z Kamieńca udajem się w kierunku Starej Uszycy do Wychwatnowiec, gdzie po skręcie w prawo pojedziemy na Kitajgród. Nazwa miejscowości napisana jest po ukraińsku i – o dziwo! – chińsku, chociaż z Chinami wieś nie ma żadnego związku. Obok pięknego barokowego kościoła Najświętszej Maryi Panny, bodaj jedynego, który nie został zamknięty przez Sowietów, dlatego zachowały się jego dawne dekoracje, dożywa swoich dni mały XIX-wieczny dwór Orzechowskich. Odkąd znajdująca się w nim szkoła została w roku 1995 przeniesiona, budynek niszczeje − nie ma już dachu i paru ścian.
Wcześniej w miejscu dworu stał zamek, wybudowany przez Stanisława Rewerę Potockiego. W Kitajgrodzie warto zatrzymać się na dłużej, gdyż tak wspaniałych widoków nie spotyka się codziennie – płynąca nieopodal rzeka Ternawa tworzy głęboki kanion porośnięty lasem. Kolejna trasa wiedzie z Kamieńca do Słobódki Wielkiej. Jadąc drogą asfaltową na Uście, tuż przed nim trzeba skręcić w lewo. Przed 1917 rokiem Słobódka Wielka nazywała się Muksza, od rzeki, która tutaj wpada do Dniestru tworzącego malowniczą zatokę w głębokim kanionie.
Nic dziwnego, że niektórzy mieszkańcy Kamieńca wybudowali nad nim domki letniskowe. Na przełomie XVIII i XIX wieku Józef Leśniewicz postawił w Mukszy dwór, który rozbudował jego syn Wincenty. Do dzisiaj do dużego, murowanego, parterowego budynku wchodzi się po schodach przez werandę, podtrzymywaną przez kolumny. W jednym z pokoi zachował się oryginalny parkiet. Z okien dworu widać fragment kanionu z rzeką.
Obecnie w budynku mieści się szkoła. Wokół Kamieńca I znów z Kamieńca Podolskiego przez most Biegnący daniel wyruszamy, kierując się drogowskazami, w kierunku Czerniowiec. Naszym celem jest Żwaniec nad Dniestrem. Po drodze, skręciwszy w lewo, możemy zatrzymać się w Ostrowczanach (dawny kołchoz) i obejrzeć pozostałości XIX-wiecznego majątku Starzyńskich − zabudowania gospodarcze z fragmentami wieży zegarowej.
Ze Żwańca jedziemy do jeszcze jednej naddniestrzańskiej wsi – Hryńczuk. Dość okazały budynek ozdobiony wytworną sztukaterią, z portykiem wspartym na kolumnach i wieżą z kutym balkonem należał niegdyś – jak utrzymują miejscowi − do pana Charzewskiego. Dawny wystrój wnętrza pałacyku częściowo się zachował. Sądząc po architekturze, jest to eklektyzm końca XIX wieku. Klucze do majątku są w radzie wiejskiej.
Przed Kamieńcem we wsi Dowżok skręcamy w lewo i jeszcze raz w lewo – na Zawale. Na pierwszym rozdrożu znów trzeba skręcić w lewo i minąć Surżę. Za nią skręcamy w prawo i po kilku kilometrach znowu w lewo na Liskowce. Tamtejsza szkoła znajduje się w dość dobrze zachowanym dworku ziemiańskim w stylu klasycystycznym z pierwszej połowy XIX wieku. Wieś i dwór należały do Wiktora Chrokowskiego, a następnie jego córki Klementyny. Jednak dyrektor szkoły wymienia innego właściciela – Laszkowskiego. Wewnątrz nie ma śladu przeszłości. Zachował się portyk wsparty na doryckich kolumnach.
Dmytro Antoniuk, opracowanie Irena Rudnicka, Słowo Polskie, 2016 nr. 2 (43)
1 komentarz
Wojciech Piotrowski
10 maja 2018 o 13:20Ciekawe wzmianki o miejscach dawno zapomnianych przez wielu. Przy okazji: poszukuję wiadomości o wsi (miejscowości) Bramka – w niej w wieku XIX przechowywana były zbiory (biblioteka) Jana Leona Sienkiewicza. Czy jest możliwość uzyskania informacji o tej miejscowości?