Po koncercie z okazji Dnia Wolności, który odbył się 24 marca w Mińsku, zatrzymano Zmiciera Daszkiewicza. Opozycjonistę aresztowano po tym, jak przemawiając na wiecu, z sarkazmem wezwał do świętowania rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej tych, którzy na co dzień dławią wszelkie przejawy wolności, „samozwańca”, milicjantów, propagandystów.
Lider Młodego Frontu przypomniał, że gdyby nie 25 marca 1918, wszystkich tych, którzy pełnią dziś funkcje w aparacie przemocy, nie byłoby w Mińsku, ale w Moskwie.
Opozycjonista przypomniał, że większość polityków, którzy należeli do kierownictwa Białoruskiej Republiki Ludowej, została zamordowana przez reżim komunistyczny. „Dziś ta niewinna krew krzyczy na Kuropatach, gdzie łamane są krzyże, niszczone pomniki” – powiedział.
Daszkiewicz poprosił o podniesienie rąk wszystkich tych, którzy w ciągu ostatniego miesiąca nawiedzili Kuropaty. Podnieśli tylko nieliczni.
„To hańba całego ruchu patriotycznego, to nasz ból” – stwierdził aktywista. Wezwał zgromadzonych, by nie zapominali o Kuropatach.
„Głos krwi brata twego woła do mnie z łona ziemi”, przypomniał słowa z Biblii nawiązując do historii Kaina i Abla.
W niedzielę po 22:00 okazało się, że Zmicier przebywa w areszcie śledczym na Akrestina i prawdopodobnie w poniedziałek stanie przed sądem.
Kresy24.pl za nn.by/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!