Ukraińskie działaczki ruchu FEMEN gorąco powitały Aleksandra Łukaszenkę w Kijowie. Dokładnie o północy pojawiły się z pochodniami pod rezydencją, w której zatrzymują się goście ukraińskiego prezydenta. Na prawie nagich ciałach miały wypisane; „Łukaszenka to bydlę”, „Niech żyje Białoruś”, „Umrzyj Łukaszenko” i inne, niewybredne hasła pod adresem białoruskiego dyktatora.
Dziewczyny musiały się zmierzyć z ukraińskim oddziałem specjalnym „Berkuta”, który dbał o spokój białoruskiej głowy państwa, oczywiście były bez szans.
„Femen przypomina Łukaszence o prześladowaniach funkcjonariszy KGB nad działaczkami ruchu w lasach na homelszczyźnie w 2011 roku. Femen przypomina o tysiącach pobitych i represjonowanych białoruskich bohaterach, którzy rzucili wyzwanie łukaszenkowskiej dyktaturze. Femen przypomina Łukaszence o niezależnych dziennikarzach, którzy przepadli bez wieści ponieważ krytykowali reżim. Femen przypomina Łukaszence o setkach więźniach politycznych, przetrzymywanych w białoruskich więzieniach niezgodnie z prawem. Femen przypomina Łukaszence o nieprawomocnie skazanych i rozstrzelanych w związku ze sprawą w wybuchu w Mińskim metrze” – brzmi komunikat prasowy organizacji zamieszczony po zakończeniu akcji na stronie internetowej Femen..
Działaczki skrytykowały też ukraińskie władze za podtrzymywanie relacji z Łukaszenką. Uważają że Janukowycz poprzez kontakty z białoruskim prezydentem pokazuje pogardę dla europejskiego kierunku, w jakim zmierza Ukraina. Dziewczyny wezwały do „wojny psychologicznej z dyktatorem”.
Przypomnijmy, działaczki Femen zorganizowały 19.12.2011 r., w rocznicę stłumienia pokojowej demonstracji po wyborach prezydenckich, dość odważną trzeba przyznać akcję przed budynkiem KGB w Mińsku. Kobiety zostały wówczas porwane i pobite. Odnalazły się po upływie doby w małej wiosce pod granicą ukraińską. Opowiadały później, że przez całą noc wożono je z zawiązanymi oczami, grożono śmiercią. Potem sprawcy wysadzili je z samochodu, zmusili do rozebrania się, oblali benzyną, i grozili, że je podpalą. Jednej z dziewcząt nożem obcięli włosy. Nagie wystraszone, bez pieniędzy i dokumentów dotarły do wsi, a tam zawiadomiły ukraińskie służby konsularne. Dziewczyny twierdzą, że stoją za tym białoruskie służby. Mężczyźni, zdaniem działaczek, chcąc wykazać się przed przełożonymi, potwierdzić wykonanie zadania, nagrywali wszystko na kamerę.
Kresy24.pl/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!