Historia Korpusu Ochrony Pogranicza była tematem kolejnej edycji Przystanku Historia, zorganizowanej przez białostocki oddział IPN wraz z Konsulatem Generalnym RP w Grodnie oraz niezależnym białoruskim ośrodkiem kultury „U Centry” (W Centrum).
12 września 1924 r. podpisany został rozkaz ministra spraw wojskowych gen. Władysława Sikorskiego o utworzeniu Korpusu Ochrony Pogranicza do ochrony wschodniej granicy II Rzeczypospolitej. KOP istniał do 1939 r.
„Widzimy, że rośnie zainteresowanie historią okresu międzywojennego na Białorusi” – powiedział PAP Paweł Mażejka, dyrektor ośrodka „U Centry”. „Chcemy, by rozmowa na tematy historyczne, dotyczące Polski i Białorusi, toczyła się na dwa głosy, żeby dochodziło do wymiany poglądów pomiędzy historykami z obu krajów. Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie rozpocznie cały cykl rozmów na tematy ważne dla Białorusinów i Polaków” – dodał.
W spotkaniu wziął udział Sebastian Nowakowski z olsztyńskiej delegatury IPN i białoruski badacz Ihar Mielnikau, który specjalizuje się w historii międzywojennej Białorusi i jest autorem kilku publikacji poświęconych KOP i granicy ryskiej (pomiędzy II RP i ZSRR).
Nowakowski wystąpił z referatem poświęconym historii formacji wojskowej, powołanej do ochrony granic wschodnich RP. Jak powiedział, decyzja o utworzeniu KOP zapadła w 1924 r. ze względu na kwitnący przemyt, liczne prowokacje ZSRR i inspirowane przez Kreml rajdy graniczne na wschodniej granicy II RP. „To było kompromitujące dla Polski jako państwa, dlatego powstała formacja, która miała skutecznie bronić granic i przeciwdziałać przemytowi” – mówił ekspert.
Podkreślił, że KOP pełnił też inne funkcje oprócz czysto obronnych – budował infrastrukturę, a także wspierał edukację i rozwój Kresów, które były „w cywilizacyjnej zapaści”, w dużej mierze na skutek wojny. Przypomniał, że po 1939 r. KOP był „znienawidzony przez Sowietów”, a od końca wojny aż do lat 80. XX w. „kompletnie wymazany z pamięci”.
„Żołnierze KOP i ich rodziny byli po 1939 r. represjonowani. Krewny w KOP to był pewny wyrok co najmniej zsyłki w kazachstańskie stepy” – mówił historyk.
Ihar Mielnikau w swojej prezentacji skupił się na relacjach pomiędzy żołnierzami a miejscową ludnością. „Z jednej strony było to rzeczywiście spotkanie cywilizacji zachodniej i wschodniej” – ocenił.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!