Na kierunku bachmuckim intensywność działań wojennych zmniejszyła się w związku z przegrupowaniem wojsk rosyjskich. Najemników z grupy „Wagner” zastępują żołnierze regularnej armii.
Ekspert ds. obrony Michael Clarke w komentarzu dla Sky News zasugerował, że zastąpienie „wagnerowców” jeszcze mniej skutecznymi jednostkami (w tym bojownikami z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej) świadczy o tym, że Rosjanie nie oczekują ataku Ukrainy na tym kierunku w czasie nadchodzącej kontrofensywy.
„Rosjanie zmierzają w kierunku Bachmutu raczej słabymi siłami, co jakoś wskazuje, że Rosjanie nie spodziewają się tam ataku. Ponieważ on [Bachmut – red.] nie ma strategicznej wartości, nigdy nie miał” – powiedział Clark.
Zdaniem Clarka sytuacja przypomina grę w ruletkę.
„Teraz koło się kręci i czas obstawiać. Każdy przesuwa swoje żetony wokół stołu, czekając na pojawienie się liczby: wtedy naprawdę zaczyna się atak” – wyjaśnił.
Przypomnijmy, w ciągu ostatnich kilku dni rosyjscy najeźdźcy na kierunku bachmuckim nie prowadzili operacji ofensywnych, ale kontynuują ostrzał. Jednocześnie trwa przegrupowanie sił – „wagnerowcy” wycofują swoje oddziały spod Bachmutu, a na ich miejsce wkracza regularna armia i siły tzw. DRL.
Opr. TB, news.sky.com
3 komentarzy
Paweł Kopeć
31 maja 2023 o 23:20Niestety, Rosja to nie jakość, lecz ilość…
Istota rzeczy.
Wojny.
Kocur
1 czerwca 2023 o 09:50Jak już wcześniej pisałem Ukraińcy jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa jeśli chodzi o Bachmut (tak sądzę).
Paweł Kopeć
1 czerwca 2023 o 11:55Tak.
Takie są jednak realne koszty tej cholernej wojny…
Śmierć.
Destrukcja.
Strata.