Prezentacja książki „Usypać góry. Historie z Polesia”, autorstwa polskiej pisarki Małgorzaty Szejnert, wieloletniej szefowej działu reportażu w Gazecie Wyborczej, odbyła się 17 listopada w Mińsku.
Przetłumaczona na język białoruski przez tłumaczkę Marię Puszkinę książka polskiej reportażystki, to zbiór autonomicznych reportaży, każdy z których ma swojego bohatera bądź bohaterów, żyjących obecnie lub w przeszłości. Wśród nich jest między innymi amerykańska podróżniczka Louise Boyd, która w latach 30. minionego stulecia podróżowała po poleskim bezdrożu, fotografując ten mało znany wówczas region Europy i ukazując życie i obyczaje, panujące wśród jego mieszkańców. Bohaterem kolejnego reportażu jest na przykład Poleszuk Fiodor Klimczuk, który przetłumaczył na gwarę, którą mówiono w jego wsi, Nowy Testament. Jedna z historii książki opowiada Poleszukach, którzy z kiełbasy krakowskiej ułożyli kopię arcydzieła Leonarda da Vinci – portret Mony Lisy.
W Polsce opowiedziane przez Małgorzatę Szejnert „Historie z Polesia” ukazały się w ubiegłym roku, a już rok później zostały przetłumaczone na język białoruski i wydane książkowo.
Prezentacja białoruskiego wydania zbioru reportaży „Usypać góry. Historie z Polesia” odbyła się w ramach trwającego w białoruskiej stolicy Miesiąca Polskiej Literatury, współorganizowanego przez Instytut Polski w Mińsku. To właśnie dzięki staraniom tej instytucji na prezentacji białoruskiego wydania swojej książki w Mińsku była obecna jej autorka, która planuje odbyć spotkania z czytelnikami obu wersji językowych swoich reportaży także w Pińsku i Brześciu.
Mińską prezentację zbioru reportaży polskiej pisarki o Polesiu zaszczyciła swoją obecnością białoruska noblistka w dziedzinie literatury Swietłana Aleksijewicz, podobnie jak Małgorzata Szejnert w literaturze uprawiająca formy, zaliczane do literatury faktu.
Gratulując polskiej koleżance świetnych reportaży i chwaląc profesjonalizm Małgorzaty Szejnert, Swietłana Aleksijewicz powiedziała:
– Do 17 roku życia mieszkałam na Polesiu, ale nie widziałam tego, ani nie słyszałam o tym, co potrafiła na Polesiu odnaleźć Małgorzata. Nawet znane nam rzeczy pokazała ona z absolutnie nieoczekiwanej perspektywy – mówiła białoruska noblistka.
O przyczyny zainteresowania się Polesiem pytał polską pisarkę obecny na prezentacji białoruski poeta, szef Białoruskiego Pen-Centrum Andrej Chadanowicz. Mówiąc o jednym z powodów Małgorzata Szejnert powołała się na Ryszarda Kapuścińskiego, który miał zamiar napisać o swoim rodzinnym poleskim mieście Pińsku, ale nie zdążył tego zrobić.
– W jednym ze swoich tekstów Kapuściński napisał coś, co zrobiło na mnie duże wrażenie – mówiła Małgorzata Szejnert. – Napisał mianowicie, że jeżeli w Pińsku siąść do kajaku, to tym kajakiem można dopłynąć albo do Morza Bałtyckiego, albo do Morza Czarnego. Ta okoliczność sprawiała, iż Pińsk jest miastem otwartym na świat. Natomiast pochodzący z Pińska Ryszard sam otworzył sobie świat i stał się jego obywatelem – rozważała polska pisarka.
Kolejną przyczyną, dla której Małgorzata Szejnert zainteresowała się Polesiem, okazała się niezwykle popularna w Polsce w okresie międzywojennym piosenka „Polesia czar”. Właśnie poznać na czym ten „czar” polega pragnęła polska reportażystka.
Pytana o nazwę książki autorka przyznała się, że zainspirował ją wiersz białoruskiego autora Uładzimira Liankiewicza pod tytułem „Usypać góry”.
Zbierając materiał do książki pisarka dwukrotnie na dłuższe okresy przyjeżdżała na Białoruś. W pracy pomagało jej wielu Białorusinów. Poznając ich i ich historie Małgorzata Szejnert nauczyła się dobrze rozumieć język białoruski.
W Polsce książka „Usypać góry. Historie z Polesia” została odebrana bardzo dobrze. Małgorzata Szejnert nie potrafiła przypomnieć sobie żadnej negatywnej opinii.
Mówiąc zaś o zainteresowaniu książką ze strony czytelników, pisarka zaznaczyła, że książką się zainteresowali najbardziej ludzie, którzy w jakiś sposób już byli związani z Białorusią, bądź interesowali się Polesiem.
Ludmiła Burlewicz i Julia Baryło z Mińska, zdjęcia Julii Baryło
Kresy24.pl za Znadniemna.pl
1 komentarz
Jan
21 listopada 2016 o 15:14Trzeba przeczytać tę Książę.